Dziś miałam zamiar sprawić mojemu mężowi miłą niespodziankę. Wpadłam na pomysł, żeby zanieść mu obiad do pracy. Gdy podeszłam pod drzwi jego gabinetu, usłyszałam rozmowę, która zburzyła mój spokój.
Mam dwadzieścia dziewięć lat. Chyba jestem największą naiwniaczką pod słońcem, bo jeszcze niedawno wierzyłam, iż w naszej rodzinie panuje harmonia. Jakże się myliłam Mój mąż okazał się zwykłym kłamcą i egoistą. Do tej pory nie mogę uwierzyć, iż mnie tak oszukał.
Znamy się od dziesięciu lat, sześć z nich jesteśmy małżeństwem. Nazywa się Wojciech i zawsze wydawał się troskliwy, dbał o nas mnie i nasze dzieci. Mamy syna i córkę. Pomogłam mu założyć firmę, która zaczęła przynosić dobre zyski.
Ja pracuję jako asystentka w sklepie, a niedawno otworzyłam własny internetowy butik z ubraniami. Gdy córka jest w przedszkolu, a syn drzemie, ja zajmuję się zamówieniami i dorabiam.
Zawsze ważyłam około pięćdziesięciu czterech kilogramów, ale po ciąży przytyłam dwadzieścioro. Myślałam, iż opieka nad dwójką maluchów pomoże mi wrócić do formy. Niestety, życie lubi płatać figle. Postawiłam sobie za cel schudnięcie: zdrowa dieta, regularne ćwiczenia, woda zamiast soków, zero słodyczy. A waga ani drgnie. To przygnębiające. Czuję się przez to coraz mniej atrakcyjna.
Po drugim porodzie przestałam lubić swoje odbicie w lustrze. Nie czuję się już tak kobieco jak kiedyś. A Wojciech? On też się zmienił. Nie całuje mnie, nie przytula. choćby nie wspomnę o reszcie. Nie pamiętam, kiedy ostatnio porozmawialiśmy o czymś więcej niż rachunki i dzieci.
Przed ciążą byłam pewna siebie. Teraz widzę tylko zmęczenie i nadprogramowe kilogramy. Wiem, iż przez to nasz związek się rozluźnił. Postanowiłam to zmienić. Dziś chciałam go zaskoczyć i przyniosłam mu obiad do biura. Ale gdy stanęłam pod drzwiami, usłyszałam:
Nie martw się, skarbie, wpadnę do ciebie po pracy. Powiedziałem żonie, iż mam masę roboty. choćby nie wie, iż jesteś!.
Nie weszłam. Odeszłam w milczeniu.
Czy on naprawdę nie rozumie, iż te kilogramy to efekt urodzenia jego dzieci? Sam nie jest przecież ideałem też ma brzuch, ale widzi tylko moje niedoskonałości.
Zaczęłam się zastanawiać… Czy uważa mnie za idiotkę?
Nie powiedziałam Wojtkowi, co usłyszałam. Co teraz? Rozwód? A co z dziećmi? Jak będą bez taty? Udawać, iż nic się nie stało? Nie wiem, czy dam radę.
Na razie postanowiłam zadbać o siebie. Zapisałam się na fitness. Najpierw pokażę mu, kogo stracił, a potem zobaczymy.









