Dziadkowie nie są zobowiązani pilnować wnuków. "Potem niech nie płaczą, iż ich nie odwiedzają"

gazeta.pl 1 godzina temu
- Co jakiś czas zjawiają się na niedzielnym obiedzie, ale to rozsiadają się przy stole i czekają, aż im rosół podam - skarży się w rozmowie zDziecko jedna z mam, która opisuje swoją codzienność z małymi dziećmi i mało zaangażowanymi dziadkami.
Temat dotyczący relacji dziadków z wnukami powraca jak bumerang, bo jakby nie patrzeć, to problem stary jak świat. Jedni dziadkowie chętnie angażują się w życie wnuków i pomagają przy opiece, inni wolą zachować bezpieczną odległość. Wielu rodziców mierzy się z własnymi oczekiwaniami wobec dziadków, a rzeczywistość często odbiega od idealnego obrazu kochającej babci i dziadka.

REKLAMA







Zobacz wideo Przeziębienie czy grypa? Jak rozpoznać u dziecka?



Opieka nad wnukami nie jest obowiązkiem
Pod artykułem udostępnionym na profilu facebookowym eDziecko.pl, który dotyczył właśnie dziadków, którzy niezbyt chętnie pomagają przy wnukach i spędzają z nimi mało czasu, pojawiło się wiele komentarzy. Jeden z mężczyzn trafił w samo sedno problemu.
Dziadkowie nie są zobowiązani, by pilnować swoich wnuków i robić za darmową nianię. Tylko wtedy też niech nie płaczą, iż wnuki są wobec nich obojętne i nie chcą spędzać z nimi czasu, gdy oni mają na to ochotę.
Wielu rodziców zgadza się z tym stanowiskiem. Opieka nad wnukami bywa postrzegana jako coś naturalnego, ale w rzeczywistości dziadkowie mają prawo do własnego życia, odpoczynku i realizowania swoich pasji. "No cóż - ich prawo, ale niech potem nie płaczą, iż są samotni na starość i nie ma kto ich odwiedzać" - pisze jedna z komentujących. Niektórzy rodzice oczekują wsparcia dziadków w codziennym życiu, bo fakt, taka pomoc wiele znaczy. Jednak trzeba pamiętać, iż nie jest to obowiązek seniorów.


Różne doświadczenia rodzinne
Nie wszystkie komentarze były jednoznaczne. Niektórzy rodzice opisywali trudności wynikające z niedostępności dziadków. Jedna z kobiet napisała: "Mamy córeczkę i dwoje dzieci w drodze. Co niedzielę jeździmy do mamy autobusem miejskim z drugiego końca miasta, bo auto nam się zepsuło. W drugą stronę to nie działa".
Swoją historią podzieliła się też z nami pani Sandra (imię zmienione): - Mam dwójkę dzieci, jedno urodziło się 1, a drugie 4 czerwca. Wyobraźcie sobie, iż babcia, a dokładniej mama męża, dzwoni z życzeniami tylko pierwszego czerwca i składa życzenia obu dziewczynkom za jednym razem. Nie mogę tego zrozumieć. Przecież to jej wnuczki, a choćby telefonu do ręki nie chce się jej drugi raz wziąć, tylko idzie na łatwiznę - opowiada kobieta.



Podobnych doświadczeń jest więcej. Pani Natalia wspomina: - Do dziś pamiętam, jak jedni i drudzy dziadkowie marudzili, iż chcieliby wnuka. Teraz gdy mamy dwójkę dzieci w wieku 2 i 4 lat i potrzebujemy pomocy, nagle wszyscy są zajęci. Co jakiś czas zjawiają się na niedzielnym obiedzie, ale to rozsiadają się przy stole i czekają, aż im rosół podam. A ja nie wiem, w co ręce włożyć - opowiada w rozmowie z eDziecko.


Jak widać, wiele konfliktów rodzinnych powstaje nie z braku miłości, ale z braku równowagi między oczekiwaniami a rzeczywistymi możliwościami. Dziadkowie czasem chcą być obecni tylko w przyjemnych momentach, a trudniejsze aspekty wychowania zostawiają rodzicom. Rodzice z kolei oczekują realnego wsparcia i pomocy, a nie niedzielnych wizyt i wspólnego jedzenia obiadu.
A Ty? Co o tym sądzisz? Może masz historię, którą chcesz się z nami podzielić? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@grupagazeta.pl. Gwarantujemy anonimowość.
Idź do oryginalnego materiału