Jego rodzice - Klara i Alois pobrali się na początku 1885 roku. On - urzędnbik celny - był już wtedy po pięćdziesiątce, a ona - pracowała jako służąca i dobijała do trzydziestki. Poznali się, gdy ona zamieszkała w jego domu, żeby po śmierci jego żony, opiekować się jego dziećmi. Ponieważ byli blisko spokrewnieni, do ich ślubu potrzebna była papieska dyspensa. Udało się. Stając przed ołtarzem, Klara była w ciąży i w maju urodziła ich pierwsze wspólne dziecko - synka Gustawa (Alois miał już potomstwo z poprzednich związków). Rok później rodzina powiększyła się o dziewczynkę - Idę, a w kolejnym roku Klara urodziła jeszcze jednego chłopca, który dostał imię Otto.
Los nie był łaskawy dla Klary i jej męża. Zimą na przełomie 1887 i 1888 roku stracili wszystkie swoje dzieci. Otto zmarł niedługo po narodzinach, a Ida i Gustaw zmarli z powodu dyfterytu. Zrozpaczona matka szybko ponownie zaszła w ciążę i 20 kwietnia 1889 roku urodziła kolejne dziecko. Chłopiec dostał na imię Adolf. Według jednych źródeł, Klara przelała na czwarte dziecko całą swoją miłość, rozpieszczała chłopca na wszelkie możliwe sposoby, była nadopiekuńcza - chuchała i dmuchała na swoje jedyne dziecko. Szczególnie że jej małżeństwo nie należało do udanych, nie mogła liczyć na wsparcie męża.
Alois nie był kochającym i troskliwym tatą. Nie specjalnie interesował się swoimi dziećmi (po Adolfie parze urodziły się jeszcze dwie pociechy - syn Edmund i córka Paula), o ile nie wchodziły mu w drogę i były mu bezwzględnie posłuszne. Sytuacja jego żony i dzieci pogorszyła się, gdy przeszedł na emeryturę. Zaczął często zaglądać do kieliszka, stał się kłótliwy, nie miał litości dla małego Adolfa, który regularnie dostawał od ojca lanie. A Alois potrafił tłuc syna bez litości, "pewnego razu przestraszył się nawet, że zabił chłopca". Innym razem za szyję przyparł go do drzewa tak mocno, że chłopiec zemdlał.
W 1923 roku jeden z nauczycieli Adolfa, w czasie procesu po nieudanym puczu monachijskim, tak go wspominał: "Pamiętam tego chudego, bladego chłopca. Był zdolny, lecz na dosyć ograniczonym polu. Brak mu jednak było samodyscypliny, był kłótliwy, arogancki, uparty i nieopanowany […] Na uwagi i wyrzuty reagował ze źle skrywaną wrogością, a jednocześnie wymagał od kolegów bezwzględnego posłuszeństwa, przyjmując na siebie rolę ich wodza".
Trudne dzieciństwo oczywiście nie usprawiedliwia zbrodni, jakich dopuścił się Adolf Hitler, ale z pewnością nie pozostało bez znaczenia dla kształtowania się jego świadomości, usposobienia i charakteru.