Poznali się na obozie. Ona miała 16 lat, on 22. Była jego uczennicą. "Zniosła ze mną bardzo wiele"

Sławomir Świerzyński od 40 lat jest liderem i wokalistą Bayer Full. Jego żona Renata jest menadżerką zespołu. Para poznała się w zaskakujących okolicznościach. Sławomir był nauczycielem muzyki, a Renata jego uczennicą. Miała wtedy zaledwie 16 lat.

Bayer Full to bez wątpienia jeden z najpopularniejszych zespołów disco polo. Chyba nie ma w Polsce osoby, która nie kojarzyłaby takich hitów jak "Blondyneczka", "Majteczki w kropeczki" oraz "Wszyscy Polacy". Liderem od samego początku jest Sławomir Świerzyński. Menadżerką jest jego żona, która czasem śpiewa w chórkach, a w skład zespołu wchodzą ich dzieci: Damian, Sebastian i Nikola.

Zobacz wideo Album muzyczny, którego mógłbyś słuchać do końca życia to? [SONDA]

Czym zajmuje się żona Świerzyńskiego? W ich związku to ona jest księgową

Zanim Świerzyński założył zespół Bayer Full, był nauczycielem muzyki, organistą w kościele oraz prowadził grupę harcerską. To właśnie na jednym z obozów harcerskich poznał swoją żonę Renatę. On miał 22 lata, ona 16. Była jego uczennicą. Wzięli ślub, doczekali się trójki dzieci i dogadywali się tak dobrze, że postanowili połączyć życie prywatne z zawodowym. W ich związku nie zawsze było jednak kolorowo. - Renata zniosła ze mną bardzo wiele. Bywało, że różne osoby, także dziewczyny, odwoziły mnie nad ranem do domu. Ona przejmowała mnie z ich rąk - mówił Sławomir w jednym z wywiadów. W ich domu panuje jasny podział obowiązków. To Renata zajmuje się finansami. Wokalista nie ma nawet karty kredytowej. - Żona ma na wszystko i może kupować, co chce i gdzie chce. Gdy ja potrzebuję pieniędzy, to jej mówię, że muszę kupić to czy tamto i dostaję - wyznał w rozmowie z "Faktem".

Porwanie syna znanego piosenkarza. Sebastian Świerzyński miał wtedy 20 lat

W 2004 roku para przeżyła dramatyczne chwile. Ich syn Sebastian został porwany. Miał wtedy 20 lat i uczył się w płockim studium podyplomowym. Gdy wracał rowerem przez las, drogę zagrodziło mu czterech mężczyzn i wrzucili go do samochodu. Renata martwiła się, że syn nie wrócił do domu i zawiadomiła o tym Sławomira. Po kilku godzinach zadzwonił do nich porywacz i zażądał 500 tysięcy złotych okupu. - Nie wahałem się ani chwili, wiedziałem, że muszę powiadomić policję, choć porywacze grozili, że jeśli to zrobię, zabiją Sebastiana i porwą młodszego syna Damiana. Pójście na policję to było najlepsze, co mogłem zrobić - wspominał Świerzyński. Na szczęście policji udało się odbić Sebastiana i rodzina znów mogła być w komplecie.

Który zespół disco polo lubisz najbardziej?
Więcej o:
Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.