
Jedna z czytelniczek przysłała do redakcji list. Żali się w nim na absurdalne zalecenie przedszkola, do którego chodzi jej dziecko. „Jako rodzice zostaliśmy poinformowani o licznych chorobach personelu przedszkolnego, co wynikać ma z tego, że przyprowadzamy chore dzieci. Naprawdę już dawno nie słyszałam w przedszkolnej szatni żadnego pociągnięcia nosem, nie widziałam dziecka, które by nawet delikatnie zakasłało. Większość z nas rozumie, że przyprowadzeni chorych dzieci jest po prostu nieodpowiedzialne.
Dlatego tym bardziej dziwi mnie i oburza mail, jaki dyrektorka rozesłała do rodziców. Napisała w nim, że jeśli zdarzy się, że nauczyciel zaobserwuje jakiś objaw chorobowy u dziecka, to dziecko powinno zostać w domu przez jeden dzień na obserwacji. Właśnie ostatnio mieliśmy taką sytuację. Odbierając córkę, opiekunka powiedziała, że mała trochę pokasływała.
Matka uznała, że dziecko jest zdrowe i zaprowadziła je do przedszkola
Obserwowałam w domu dziecko, ale niczego nie zauważyłam. Mała zachowywała się zupełnie normalnie, w ogóle nie kasłała, nie miała kataru. Może w przedszkolu w pewnym momencie po prostu się trochę zakrztusiła i akurat pani to zobaczyła? Dla mnie była zupełnie zdrowa, więc na drugi dzień zaprowadziłam ją do przedszkola.
Oczywiście nauczycielka nie była zadowolona i przypomniała mi, że dziecko miało zostać w domu. Czy to przypadkiem nie jest przesada? Rozumiem, że nie powinno się przyprowadzać chorych dzieci, ale zdrowych też nie? I kto o tym w ogóle decyduje, czy dziecko jest zdrowe, czy chore? Pani z przedszkola?”.
Lęk przed wirusami zbiera żniwo
Od kilku lat, z oczywistych powodów, boimy się wszelkich infekcji jak nigdy wcześniej. Ciężko jednak oprzeć się wrażeniu, że niektóre sytuacje stają się już groteskowe. Z pewnością należy do nich ta opisana przez naszą czytelniczkę. Przedszkole nie może zabronić przyprowadzenia dziecka, u którego ktoś zaobserwował kilkukrotne zakasłanie czy wytarcie nosa. To trochę za mało.
Po pierwsze nie każda potrzeba wydmuchnięcia nosa jest katarem. Dziecku mógł wpaść do nosa jakiś pyłek, kurz, a może trochę płakało i musiało oczyścić nos. Mogło je coś zadrapać w gardle, może krzyczało i podrażniło sobie struny głosowe, dlatego zakasłało. Te odruchy nie świadczą od razu o infekcji. Niestety, stopień przewrażliwienia niektórych środowisk zaczyna osiągać absurdalne rozmiary.
W gruncie rzeczy nawet prawdziwy katar nie zawsze jest przeciwwskazaniem do wychodzenia z domu czy chodzenia do przedszkola. Zauważmy, że wiele infekcji kataralnych wywołują rhinowirusy, a te rozprzestrzeniają się jeszcze przed wystąpieniem objawów chorobowych. Zatem czy zatrzymanie w domu dziecka, które ma już katar, ma jakikolwiek sens? Kogo miało zarazić, już i tak zaraziło...
Kiedy zostawiamy dziecko w domu?
Maluch powinien pozostać na obserwacji, jeśli tak zaleci lekarz lub jeśli jego rodzice o tym zdecydują. Z całą pewnością powinno mieć to miejsce, gdy dziecko:
W takich przypadkach właściwie dziecko nie tylko powinno zostać w domu, ale warto nawet, by obejrzał je lekarz pediatra. Chorych dzieci nie przyprowadzamy do przedszkola i to jest bardzo ważna zasada. Jednak nie musimy przesadzać z czujnością, tylko dlatego, że pani z przedszkola stwierdzi, że malec parę razy zakasłał! Trudno sobie wyobrazić, żeby mama miała brać urlop z pracy i siedzieć w domu ze zdrowym dzieckiem. A zwolnienia lekarskiego przecież nie dostanie!