Co Polacy myślą o propozycjach zmian w nauczaniu religii w szkole? Odpowiedzi na to pytanie miały służyć konsultacje społeczne dwóch rozporządzeń, w których MEN zawarło m.in. propozycję zmniejszenia godzin lekcji religii do jednej tygodniowo i umieszczanie ich na początku lub na końcu zajęć.
Wszystko zgodnie z planem
10 grudnia te konsultacje się zakończyły. I nie skłoniły szefów resortu do wycofania się z pierwotnych planów. "MEN dokonało analizy wszystkich zgłoszonych uwag, z czego część znajdzie swoje odzwierciedlenie w treści rozporządzeń" – czytamy w komunikacie opublikowanym na stronie ministerstwa. Czego konkretnie dotyczą te uwagi, które zostaną uwzględnione, tego nie wiadomo. Ale raczej spraw drugorzędnych. Wszystkie najważniejsze zmiany MEN wprowadzi bowiem tak, jak od początku planowało.
Jedna z tych zasadniczych zmiana to zmniejszenie liczby lekcji religii z dwóch do jednej tygodniowo. Mimo sprzeciwu władz Kościoła katolickiego i innych związków religijnych, MEN nie zamierza rezygnować z tego pomysłu. Zrealizowane zostaną też dwie inne ostro krytykowane zapowiedzi, czyli umieszczanie katechezy na pierwszej lub ostatniej lekcji oraz możliwość łączenia w grupy uczniów z różnych klas. "To ułatwi dyrektorom szkół organizację pracy w trybie jednozmianowości oraz korzystnie wpłynie na dobrostan uczniów" – przekonuje w swoim komunikacie ministerstwo.
Żadnych przesunięć, start we wrześniu
Resort edukacji pozostał też nieugięty w kwestii terminu wprowadzenia zmian. Choć strona kościelna chciała je rozłożyć w czasie, to ta propozycja została odrzucona. "Nowe zasady organizowania lekcji religii i etyki będą obowiązywać od 1 września 2025 roku" – zapewnia ministerstwo. Odrzucono też zgłoszony przez biskupów wniosek o to, by lekcje religii lub etyki były obowiązkowe. Te przedmioty pozostaną dobrowolne, a oceny końcowe nie będą wliczane do średniej.
Zignorowanie tego, o co walczyła strona kościelna, już spotkało się z ostrą reakcją biskupów. W opublikowanym 9 grudnia liście episkopat podkreślił, iż działania MEN są niezgodne z przepisami i zapowiedział podjęcie "dalszych kroków prawnych". Jakich konkretnie, tego hierarchowie nie ujawnili. Wiadomo jednak, iż taka deklaracja oznacza otwartą wojnę z szefową resortu edukacji, a choćby z całym rządem.
Na zapowiedziach batalii prawnej hierarchowie nie poprzestali. Biskup Wojciech Osial, który w Episkopacie pełni funkcję przewodniczącego Komisji Wychowania Katolickiego, po raz kolejny wezwał też wiernych do protestów. "Drodzy rodzice, protestujcie, wyrażajcie swój sprzeciw, bo warunki organizacji bardzo się zmienią. Będziecie musieli dowozić swoje dzieci przed obowiązkowymi zajęciami, albo po. Będzie to dla was duży wysiłek, a macie prawo do tego, żeby wasze dzieci były wychowywane zgodnie z waszymi przekonaniami" – stwierdził.
To wezwanie biskupa Osiala na pewno podchwycą katolickie media, można więc się spodziewać kolejnych manifestacji i akcji wysyłania listów do siedziby MEN. Wygląda więc na to, iż trwająca od miesięcy awantura o lekcje religii w szkołach nie tylko się nie skończy, ale jeszcze się rozkręci.