No tak, posłuchaj tylko, co mi się przytrafiło. Jestem Oksana, a to twój wnuk, ma sześć lat.
Mieszkam w małym miasteczku na południu Polski, gdzie wąskie uliczki ocieniają lipy, a życie toczy się niespiesznie. Pewnego dnia, wracając z pracy, usłyszałam, jak ktoś mnie woła. Odwróciłam się i zamarłam przede mną stała młoda kobieta z chłopcem, może sześcioletnim. Podeszła bliżej i powiedziała słowa, które ścięły mi krew w żyłach: Jestem Kamila, a to twój wnuk, Kacper. Ma sześć lat.
Byłam w szoku. Nigdy wcześniej ich nie widziałam, a te słowa uderzyły mnie jak grom z jasnego nieba. Mam syna, Marcina, zdolnego i ambitnego mężczyznę, który świetnie sobie radzi w pracy. Ale nie jest żonaty, i choć marzyłam o tym, by zostać babcią, nie wyobrażałam sobie, iż stanie się to tak nagle przez obcą osobę. Najpierw osłupienie, potem zamęt jak mogłam nie wiedzieć o tym wnuku przez sześć lat?
Pewnie to moja wina. Wychowywałam Marcina sama, harując dzień i noc, żeby miał lepsze życie. Dumę rozpiera mnie, gdy myślę o jego sukcesach, ale jego życie uczuciowe zawsze mnie niepokoiło. Miał krótkie związki, nigdy na poważnie. Nie wtrącałam się, ale w głębi serca pamiętałam swoje dwadzieścia lat, kiedy to ja zostałam z nim sama. Bez pomocy, bez wsparcia oddałam mu młodość, rezygnując ze wszystkiego. Dopiero kilka lat temu Marcin zabrał mnie nad Bałtyk pierwszy raz w życiu zobaczyłam morze. Nie żałuję niczego, ale myśl o byciu babcią zawsze gdzieś we mnie tkwiła.
A teraz stanęli przede mną Kamila i Kacper. Głos jej drżał, ale była stanowcza: Długo się wahałam, ale Kacper jest częścią twojej rodziny. Powinnam była ci powiedzieć. Nie chcę niczego wychowuję go sama. Masz mój numer. jeżeli zechcesz go poznać, zadzwoń.
I wyszła, zostawiając mnie w rozkładzie. Natychmiast zadzwoniłam do Marcina. Był równie zaskoczony jak ja. Ledwo pamiętał krótki związek z Kamilą lata temu. Przyznała mu się wtedy do ciąży, ale on nie chciał wziąć odpowiedzialności. Potem zniknęła, a on o tym zapomniał. Te słowa przeszyły mnie na wylot. Mój syn, którego tak kochałam, odrzucił to dziecko jak zbędny balast.
Marcin twierdził, iż nie wiedział o chłopcu i wątpił, czy Kacper to jego syn. Po co czekała sześć lat? To podejrzane! Próbowałam zrozumieć. Rozstali się we wrześniu, powiedział. Zaczęłam się zastanawiać może Kamila kłamie? Ale twarz Kacpra, jego duże, nieśmiałe oczy, nie dawały mi spokoju.
W końcu oddzwoniłam do Kamili. Wyznała, iż Kacper urodził się w kwietniu. Kiedy wspomniałam o teście DNA, odpowiedziała spokojnie: Wiem, kto jest jego ojcem. Test nie jest potrzebny. Zapewniła, iż rodzice jej pomagają, iż pracuje, by utrzymać Kacpra, który we wrześniu idzie do pierwszej klasy. Mówiła pewnie, ale czułam w jej głozie determinację.
Oksana, jeżeli chcesz poznać Kacpra, nie będę stać na przeszkodzie. Ale jeżeli nie zrozumiem. Wiem od Marcina, jak trudno było ci
Rozłączyła się. I od tamtej pory nie przestaję się zastanawiać czy zapukać do jej drzwi, czy zostawić przeszłość tam, gdzie jej miejsce.





