Dzisiaj wspominam pewne zdarzenie, które wstrząsnęło moim życiem. Pewnego poranka jechałem samochodem do pracy i zatrzymałem się na stacji benzynowej, żeby zatankować. Podpędził do mnie młody chłopak, może dwudziestoparoletni, z wyciągniętą ręką. Poprosił o pomoc, ale machnąłem głową, tłumacząc, iż nie mam drobnych, i wsiadłem do auta.
Jednak coś mnie tknęło. Zanim odjechałem, wysiadłem i zapytałem, jak znalazł się w takiej sytuacji. Chłopak opowiedział mi, iż pokłócił się z rodzicami, bo nie akceptowali jego wyborów życiowych. Wychodziło na to, iż jego dziewczyna zaszła w ciążę, a oni wyrzucili go z domu. Spytałem, czy ma pracę albo jakieś wsparcie. Potrząsnął głową. Po chwili namysłu wyjąłem wizytówkę i powiedziałem, żeby zadzwonił następnego dnia.
Zadzwonił. Umówiliśmy się w biurze, przeszedł krótką rozmowę, a tydzień później już pracował. Na początku zajmował się tylko telefonami i drobnymi sprawami, ale z czasem awansował. Dziś jest zastępcą dyrektora, ma własną rodzinę i wiedzie dobre życie.
Ta sytuacja nauczyła mnie, iż czasem wystarczy chwila zastanowienia, by zmienić czyjś los. Nigdy nie wiadomo, kiedy nasza decyzja stanie się dla kogoś przełomem.









