Mają dość "zebraniozy" w szkołach. "Nauczyciele też ich nie lubią, ale nie mają wyjścia"

gazeta.pl 9 godzin temu
"Prawda wygląda tak, iż planowane zebrania to marnowanie czasu nauczycieli i rodziców, bo to spotkanie mogłoby być spokojnie mailem. Co innego indywidualne konsultacje wedle potrzeb w wybrany dzień" - napisała jedna z naszych czytelniczek, która nie przepada za wywiadówkami.W jednym z naszych tekstów opisywaliśmy historię czytelniczki, która przyznała otwarcie, iż szkolne zebrania są dla niej męczące. - Nie lubię wywiadówek, nigdy nie lubiłam. Jak coś się dzieje, to i tak trzeba przecież porozmawiać z nauczycielem indywidualnie. Kiedyś nie mogłam być na zebraniu i zapytałam koleżanek, co było. Usłyszałam "nic ciekawego", w sumie streściła mi je w 5 minut, a siedziała tam całe popołudnie - opowiadała Iga. Jej doświadczenie nie jest odosobnione. Pod artykułem udostępnionym na profilu facebookowym eDziecko.pl, który dotyczył tzw. "zebraniozy", rozgorzała naprawdę gorąca dyskusja.
REKLAMA


Zobacz wideo


Dzieci konsultują się ze sztuczną inteligencją. "W szkole powinny być rozmowy"


"To można załatwić mailem"W komentarzach pojawiły się głosy, iż tradycyjne wywiadówki bardziej przypominają stracone godziny, niż realny kontakt ze szkołą. "Prawda wygląda tak, iż planowane zebrania to marnowanie czasu nauczycieli i rodziców, bo to spotkanie mogłoby być spokojnie mailem. Co innego indywidualne konsultacje wedle potrzeb w wybrany dzień" - napisała jedna z kobiet.Rodzice twierdzą, iż w dobie dziennika elektronicznego i komunikatorów trudno o argument, który uzasadniałby konieczność regularnych, długich i (ich zdaniem) mało treściwych wspólnych zebrań.Głos zabrali też nauczyciele, którzy, co ciekawe, nie stanęli w obronie wywiadówek. Wręcz przeciwnie. "Jako nauczyciel, również wychowawca - zgadzam się. W dobie dzienników elektronicznych i Teamsów wiele rzeczy da się przekazać mailem albo zrobić spotkanie online. To nie te czasy, iż jedyny kontakt nauczyciela z rodzicami to dzienniczek-zeszyt i właśnie zebrania" - zaznaczyła czytelniczka.Inna dodała jeszcze dosadniej. "Zdradzę Wam tajemny sekret - nauczyciele też ich nie lubią, ale nie mają wyjścia". Wygląda na to, iż problem nie dotyczy jedynie rodziców. Nauczyciele również są zmęczeni przeciągającymi się spotkaniami, z których często nic nie wynika.


"Spotkanie na żywo ma zupełnie inną wartość"Nie wszyscy jednak krytykują tradycyjne zebrania. "Tyle jest narzekania, iż ludzie się nie spotykają, kontakty międzyludzkie zanikają, a jak trzeba się spotkać twarzą w twarz, to problem" - napisała jedna z kobiet. Inna komentująca dodała z lekkim przekąsem: "Faktycznie, straszne jest słuchanie o edukacji i zachowaniu własnych dzieci".Swoimi spostrzeżeniami dzieli się też z nami pani Ola, która nie ma nic przeciwko szkolnym wywiadówkom. - Wiem, iż wiele osób za zebraniami nie przepada, ale ja mam odmienne zdanie. Dwa, czasami trzy razy w roku dobrze jest spotkać się z wychowawcą, poznać jego spostrzeżenia, plany, posłuchać, co u naszych dzieci, nad czym warto popracować. W dzienniku elektronicznym są tylko zdawkowe informacje, a jednak spotkanie na żywo ma zupełnie inną wartość - zaznacza czytelniczka.Może czas na zmiany?Faktem jest, iż kontakt na płaszczyźnie szkoła-rodzice jest istotny, ale być może nie musi oznaczać kilku spotkań w roku. Jedna z komentujących podzieliła się swoim pomysłem. "Powinno być jedno główne zebranie do przekazania wszystkich potrzebnych informacji, załatwienia papierologii, wyboru trójki klasowej, a reszta informacji powinna być przekazywana w trakcie roku szkolnego. Co do omówienia ocen - każdy z rodziców widzi oceny swego dziecka. Jak jest potrzeba, to wtedy mógłby umówić się z danym nauczycielem na rozmowę". Swoimi wspomnieniami dzieli się też nauczycielka z wieloletnim stażem. "Jako nauczycielka z 'dawnych' czasów (lata 90. i dalsze) organizowałam wywiadówkę z kawą i słodkościami. Pomagali mi uczniowie. Na frekwencję nie narzekałam, a rodzice wydawali się zadowoleni. Dobre informacje o uczniach przekazywałam przy wszystkich. Te mniej miłe zostawiałam na indywidualną rozmowę z rodzicami. Ale wtedy uczniowie byli inni, a rodzice współpracowali z wychowawcą".


Dawniej wywiadówka była jedyną okazją, by rodzice mogli dowiedzieć się, jak radzi sobie ich dziecko, jakie ma oceny, z czym ma trudności, co warto z nim omówić i na co zwrócić uwagę. Dziś dostęp do tych informacji jest na wyciągnięcie ręki. Wystarczy wejść do e-dziennika, a tam znajdują się oceny, uwagi, zadania domowe i wiadomości od nauczycieli.A Ty co o tym sądzisz? Masz ochotę podzielić się z nami swoją historią? Napisz na adres: klaudia.kierzkowska@grupagazeta.pl
Idź do oryginalnego materiału