REKLAMA
"Powinni skończyć z tymi losowaniami"W klasach I-III, gdy dzieci są młodsze zwykle to rodzice podejmują ostateczną decyzję w kwestii tego, jak będą przebiegały mikołajki. Najczęściej decydują się na zakup identycznych prezentów dla wszystkich uczniów. W starszych klasach zwykle organizuje się losowanie karteczek z imionami, a dany uczeń musi kupić prezent wylosowanej osobie. W obu przypadkach najważniejsze jest jednak określenie konkretnej kwoty, w której należy się zmieścić, aby nikt nie był poszkodowany. Trzeba jednak przyznać, iż w dobie inflacji, gdy ceny drastycznie rosną, coraz trudniej znaleźć fajne, użyteczne, ale przy tym niedrogie drobiazgi. Pod jednym z artykułów udostępnionych na stronie facebookowej edziecko.pl nawiązała się żywa dyskusja dotycząca klasowych mikołajek. W opinii niektórych rodziców ten zwyczaj wcale nie jest dobry. Chociaż w teorii wszystkich obowiązuje ten sam pułap cenowy, bywa, iż jedna osoba bardziej przyłoży się do wyboru prezentu albo wyda nieco więcej, a druga nie będzie się starać, aby trafić w gust wylosowanej osoby.
Zobacz wideo
800 plus na dziecko - dużo czy mało?
"Jedni kupią coś fajnego, a drudzy beznadzieję""Powinni skończyć z tymi losowaniami karteczek, bo jedni kupią coś fajnego, a drudzy beznadzieję. Zawsze tak było", "U nas losowania nie ma. Trójka klasowa zdecydowała, co kupić", "To dyskryminujące. I jeszcze potem dochodzenie, kto dał to byle co, a dzieciom przykro", "To losowanie powinno zniknąć ze szkół i po problemie" - pisali internauci.Jedna z mam przyznała, iż dobrą alternatywną dla losowania czy wręczania wspólnych prezentów, jest zorganizowanie klasowej wycieczki np. do kina lub teatru. "Na mikołaja to do kina się chodzi, żeby nie pytali na oceny i sprawa rozwiązana. Sama jednego roku, jako rodzic z komitetu rodzicielskiego, kupowałam za 11 złotych od osoby prezenty mikołajkowe dla całej klasy. Nie dość, iż dołożyłam do biznesu prywatne pieniądze i wzięłam urlop, to syn był ścigany za te lipne paczki. No cóż, słodycze kupiłam i po kubku. Pojechałam specjalnie do hurtowni, żeby było dużo rzeczy w tej paczce i nigdy więcej" - stwierdziła.