Mój wymarzony mężczyzna zostawił dla mnie żonę, ale choćby nie przypuszczałam, jak wszystko obróci się przeciwko mnie. Podziwiałam go jeszcze od czasów studiów. Można powiedzieć, iż to była miłość bezwarunkowa naiwna i ślepa. A kiedy wreszcie zwrócił na mnie uwagę, kompletnie straciłam głowę. Stało się to kilka lat po skończeniu uczelni trafiliśmy do tej samej firmy. W końcu mieliśmy ten sam kierunek, więc nic dziwnego. Ale ja myślałam, iż to przeznaczenie.
Wydawał mi się mężczyzną moich marzeń. I w młodości wcale nie przeszkadzało mi, iż miał już żonę. Nigdy nie byłam zamężna i nie wiedziałam, jak to jest patrzeć na rozpadające się małżeństwo. Dlatego nie czułam żadnych wyrzutów sumienia, gdy Krzysztof zdecydował się zostawić dla mnie żonę. Kto by pomyślał, iż to przyniesie mi tyle cierpienia? Ludzie mają rację nie da się zbudować szczęścia na nieszczęściu innych.
Gdy wybrał mnie, byłam w siódmym niebie i gotowa byłam wybaczyć mu wszystko. Prawda była jednak taka, iż w codziennym życiu nie był już tym księciem, za którego uchodził. Jego rzeczy zawsze były porozrzucane po całym domu, a on kategorycznie odmawiał zmywania naczyń. Wszystkie obowiązki domowe spadały na mnie. Ale wtedy w ogóle mi to nie przeszkadzało.
Szybko zapomniał o swoim poprzednim małżeństwie. Nie mieli dzieci, a ślub, jak się okazało, był wymuszony przez jej rodziców. Ze mną było inaczej przynajmniej tak mi mówił.
Moje szczęście nie trwało długo, bo wszystko się zmieniło, gdy zaszłam w ciążę. Na początku Krzysztof był bardzo szczęśliwy, iż będzie miał dziecko. Zorganizowaliśmy choćby duże rodzinne przyjęcie z tej okazji. Wszyscy życzyli nam miłości i zdrowia dla naszego dziecka.
Tamten wieczór zapisał się w mojej pamięci jako jedna z najpiękniejszych chwil. I nie żałuję go, gdy o nim myślę. Ale od tamtej pory moja ślepa miłość zaczęła gasnąć.
Im większy był mój brzuch, tym rzadziej widywałam Krzysztofa. Poszłam na urlop macierzyński, więc teraz widywaliśmy się tylko późnym wieczorem. Coraz częściej zostawał w pracy, chodził na firmowe imprezy. Na początku nie przejmowałam się tym, ale gwałtownie zaczęło mnie to męczyć. Domowe obowiązki stawały się coraz trudniejsze, bo już choćby nie mogłam się schylić, żeby pozbierać porozrzucane skarpetki.
W tamtych dniach często zadawałam sobie pytanie czy nie pospieszyliśmy się z tym dzieckiem?
Wiedziałam, iż z czasem uczucia stygną, ale nie spodziewałam się, iż stanie się to tak szybko. Krzysztof wciąż przynosił mi kwiaty i czekoladki, ale w tamtym momencie chciałam tylko, żeby był przy mnie.
Wkrótce stało się jasne, iż nie chodził na firmowe imprezy bez powodu. Koledzy mimochodem wspomnieli przy kawie, iż w naszym dziale pojawiła się nowa, młoda pracownica. I tak już brakowało ludzi, a gdy poszłam na urlop, sytuacja stała się krytyczna. Co za ironia.
Nie byłam pewna, czy chodzi o nią, ale mój mąż na pewno miał kogoś innego, bo nie miał już w ogóle wolnego czasu. Albo był w pracy, albo na służbowym spotkaniu, albo na kolejnej firmowej imprezie, której nie mógł opuścić. Pewnego dnia znalazłam karteczkę w kieszeni jego marynarki, podpisaną inicjałami, których nie znałam. Nie wiem, co mnie podkusiło, ale odłożyłam ją z powrotem i postanowiłam udawać, iż nic nie wiem.
Było okropnie być samotną w siódmym miesiącu ciąży, a mój mąż wciąż narzekał, iż stałam się zbyt nerwowa. Każda kłótnia kończyła się jego rozczarowanym westchnięciem. Nie wiem jak, ale zrozumiałam, iż jeżeli poruszę ten temat, na pewno zostanę sama. Strach przed utratą męża był tak wielki, iż nie mogłam myśleć o niczym innym. Mówią, iż jeżeli czegoś bardzo się boisz, to na pewno się to stanie.
Nieważne, jak pięknie Krzysztof się mną opiekował, nie był prawdziwym dżentelmenem. Najgorsze słowa, jakie usłyszałam, brzmiały: Nie jestem gotowy na dziecko. I: Mam kogoś innego. choćby nie pamiętam dokładnie, jak mi to powiedział, ale w tamtej chwili poczułam, iż tracę rozum.
Nie spodziewałam się, iż znajdę w sobie siłę, by złożyć pozew o rozwód. Wygląda na to, iż on też nie spodziewał się, iż przestanę tolerować jego zachowanie. I na pewno nie przewidział, iż następnego dnia wyrzucę wszystkie jego rzeczy za drzwi. W tamtej chwili cieszyłam się, iż mieszkanie było wynajmowane, więc nie musieliśmy się nim dzielić.
A co z dzieckiem? Pomyśl o dziecku. Jak je utrzymasz?
Znajdę sposób. Będę pracować zdalnie. Poza tym rodzice już dawno zaoferowali mi pomoc. Mama zawsze mówiła, iż to kobieciarz powinnam była jej posłuchać.
Prawdopodobnie odpowiedzialność za przyszłość mojego syna dała mi pewność siebie. Sama nigdy nie miałabym odwagi odejść.
Ale też zrozumiałam, iż nie chcę wychowywać dziecka z takim ojcem.
Jego zdrada była tak podła, iż nie chciałam już mieć z nim nic wspólnego. Jakby spadła mi zasłona z oczu.
Pierwsze miesiące po rozwodzie, w tym poród, były niezwykle trudne. Wróciłam do rodziców, którzy byli bardzo szczęśliwi, zwłaszcza dziadkowie, którzy zawsze marzyli o wnuku. Nie mogę powiedzieć, iż nie tęskniłam za Krzysztofem, ale starałam się o nim nie myśleć. W głębi duszy byłam pewna, iż zrobiłam to, co trzeba, i iż dam mojemu synowi wszystko, co najlepsze.
A potem nagle on się pojawił.
Okazuje się, iż Krzysztof bardzo żałuje. Chce poznać syna. Ale czy ja tego chcę? A może lepiej byłoby przeprowadzić się do innego miasta?








