Moja 58-letnia teściowa zachowuje się jak małe dziecko, a ja już nie mam do niej cierpliwości

przytulnosc.pl 5 godzin temu

Na początku związku wszystko zwykle układa się gładko. Okres romantycznych uniesień, pozytywne emocje, nadzieja, iż to w końcu „ten jedyny”. Miłe chwile i to, co niektórzy nazywają zakochaniem. Ale potem opada mgła, ludzie przestają udawać swoje idealne wersje, i wszystko wraca do normy. Zaczyna się codzienna rutyna. Na tym etapie najważniejsze staje się cierpliwość – czy uda się żyć z drugą połówką bez codziennych fajerwerków? Czy też problemy dnia codziennego zniszczą romantyczną harmonię?

Statystyki pokazują, iż pierwsza fala rozwodów przypada na pierwsze trzy lata małżeństwa. Kolejna – na trzy lata po narodzinach dziecka. Ostatnia – po osiągnięciu pełnej niezależności finansowej przez rodzinę. Wynika z tego, iż nasze działania nie zawsze kierowane są miłością, ale stresem i kalkulacją. To daje do myślenia.

Moja teściowa zachowuje się jak dziecko, ale w najgorszym tego słowa znaczeniu. Dorosła kobieta, która niedługo skończy 58 lat, a zachowuje się zupełnie nieodpowiedzialnie. Mój mąż, jej jedyny syn, bardzo ją kocha i wspiera we wszystkim. Mam wrażenie, iż ona z tego korzysta. Sama jestem matką dwójki dzieci, planujemy z mężem trzecie. Rozumiem, iż w domu i w życiu musi panować porządek. Jednak moja teściowa ma na ten temat inne zdanie, co często doprowadza mnie do szału.

Mieszkamy razem w jednym dużym domu, we czworo. Przestrzeni jest dużo, więc nie wchodzimy sobie w drogę. Jednak każdy dom wymaga troski i czystości. Ponieważ jestem na urlopie macierzyńskim, sprzątanie spadło na mnie. Mąż wraca późno z pracy, zjada kolację i większość wolnego czasu spędza z dziećmi. Uważam, iż to ważne, bo ojciec jest równie istotny w wychowywaniu dzieci jak matka. To fundament zdrowej rodziny.

Teściowa również pracuje, ale raczej z nudów niż z konieczności. Kiedyś była główną księgową w fabryce, teraz pracuje na pół etatu. Zamiast jednak wracać do domu wcześniej, spędza czas w pracy na rozmowach z kolegami. choćby obiady je w stołówce, gdzie można zjeść za darmo i przy okazji pogadać.

Gdy wraca do domu, zamyka się w swoim pokoju, włącza telewizor na cały regulator i przegląda internet na telefonie. Żadnej pomocy z jej strony nie można się spodziewać. Mój młodszy syn przyniesie mi ręcznik, jeżeli go poproszę, ale teściowa? Zupełnie inna historia.

Nie wspominając o tym, iż ignoruje wspólne zasady. Mamy ustalone, iż każdy po posiłku sprząta po sobie okruchy i zmywa talerze. Dla teściowej te reguły nie istnieją – zostawia brudne naczynia na stole i wraca do swoich spraw. Tak było zawsze i nie zanosi się na zmianę.

Próbowałam rozmawiać o tym z mężem, ale on tylko wzrusza ramionami, twierdząc, iż jego mama jest taka od śmierci ojca – zamknięta w sobie i milcząca. Jednak tylko w domu, bo w pracy czuje się jak na święcie. Zastanawiam się, czy to ja jej nie pasuję, ale przecież wobec wnuków też jest obojętna. Nie bawi się z nimi, nie kupuje drobnych upominków. Myślałam, iż to dla babci naturalne, ale widocznie nie dla wszystkich.

Nie wiem, co mam robić. Czy udawać, iż nic się nie dzieje, i traktować teściową jak trzecie dziecko, tylko bardziej „problematyczne”? Czy może przejść do ofensywy – poważnie porozmawiać z mężem, ponownie spróbować dogadać się z teściową i naciskać na zmiany? Boję się, iż prędzej czy później nie wytrzymam, wybuchnę, i wywołam wielką awanturę. Może to jest jedyne rozwiązanie? Co sądzicie? Bo cierpliwość już mi się kończy.

Idź do oryginalnego materiału