REKLAMA
"Po zlikwidowaniu prac domowych trzeba weryfikować wiedzę"Na wstępie pani Elżbieta (imię zmienione na potrzeby artykułu) podkreśliła, iż chociaż momentami bywa ciężko, jej córka naprawdę lubi uczyć. Jest też wychowawczynią.Dzieci ją lubią, bo często żartuje, ale też nie odpuszcza nauki i wychowankowie to rozumieją. Prowadzi też kółko przedmiotowe języka angielskiego. Niestety, po zlikwidowaniu prac domowych w jakiś sposób trzeba zweryfikować opanowanie materiału stąd więcej testów i kartkówek. Od zeszłego roku szkolnego niektóre testy (nie kartkówki ze słówek) córka przeprowadza z wykorzystaniem zeszytów i podręczników- podkreśliła.
Zobacz wideo
Aneta Zając: o ile jeden rodzic obraża drugiego, to tak naprawdę obraża dziecko
"Uczniowie rozmawiają, rysują, nie przepisują"Pani Elżbieta zauważyła jednak, iż aby skorzystać z zapisanych w zeszycie informacji, trzeba posiadać notatki i wiedzieć, czego dotyczą.Tymczasem z każdej takiej pracy, w pierwszym terminie jest przykładowo 14 jedynek, cztery dwójki, trzy trójki i cztery czwórki- zaznaczyła.
W opinii pani Elżbiety problem ze złymi ocenami nie zawsze wynika z faktu, iż dany nauczyciel źle uczy. Po prostu często bywa tak, iż uczniowie nie uważają na lekcjach. "Rozmawiają ze sobą, rysują coś, nie przepisują z tablicy do zeszytu i potem nie mają z czego skorzystać" - wymienia.Co ciekawe, podczas poprawy (która odbywa się już bez korzystania z zeszytów) na sprawdzianach są prawie same piątki i czwórki. Zdaniem pani Elżbiety to pokazuje, iż dzieciom brakuje często zaangażowania. Niektórzy rodzice uważają, iż wprowadzenie kamerek w klasie pokazałoby, jak nauczyciele prowadzą lekcje. Według pani Elżbiety pedagodzy również nie mieliby nic przeciwko takiemu rozwiązaniu.Wtedy niektórzy rodzice zobaczyliby, czym zajmują się ich dzieci, zamiast uważać na lekcji. I stąd, a nie z powodu ignorancji, nauczycieli bierze się to przekonanie, iż nauczyciel nie wyrabia się z przerobieniem tematu i zadaje go do opanowania w domu- napisała."Gdyby dzieci uważały na lekcji, wystarczyłaby i ta godzina lekcyjna"Zwróciła uwagę na fakt, iż przy 45 minutach lekcji i 25-osobowej klasie nauczyciel może poświęcić na ucznia niecałe dwie minuty. "Gdyby jednak dzieci uważały na lekcji, wystarczyłaby i ta godzina lekcyjna na opanowanie tematu. Inny problem to przeładowana podstawa programowa, a dodatkowa sprawa to podział na grupy językowe (efektywne do nauki języka obcego)" - przyznała.
Chociaż podział na grupy językowe byłby korzystny, dochodzi do niego tylko w sytuacji, gdy klasa liczy 25 osób. W opinii pani Elżbiety to pomaga zaoszczędzić na wakatach. "W wielu szkołach pensum też jest wyższe, bo dyrektorzy dokładają z wakatów, a też dochodzą zastępstwa za chorych nauczycieli i na opiekę za ich chore dzieci (nauczyciele też mają dzieci i one chorują)" - dodała.Pani Elżbieta przypomniała, iż praca nauczyciela nie ogranicza się jedynie do prowadzenia lekcji. Do tego dochodzi przygotowywanie testów, sprawdzanie sprawdzianów, prowadzenie kółek zainteresowań, udział w szkoleniach, radach pedagogicznych, apelach oraz konkursach.Chcesz się podzielić swoimi przemyśleniami dotyczącymi polskiego systemu edukacji? Napisz komentarz albo wiadomość na maja.kolodziejczyk@grupagazeta.pl.












