-Nie jesteś już moją córką.

newsempire24.com 3 dni temu

Nie jesteś już moją córką. Kim on jest i skąd się wziął nie wiadomo. Wstyd mi za ciebie. Wynoś się do babcinej chaty i żyj jak dorosła. Poczuj odpowiedzialność za swoje czyny.

Ola, słyszałaś? Przywieźli ludzi z delegacji, żeby pomogli w naszej wsi. Chodźmy dziś wieczorem do klubu? zadowolona Małgosia rozsiadła się w fotelu.

Gosia, co ty? A gdzie ja zostawię Władka? Wezmę go ze sobą? zaśmiała się Ola.

Może poprosimy ciocię Bronię? ostrożnie zapytała Małgosia.

Ola machnęła ręką z rezygnacją.

Co ty? Ona mi do dziś nie może wybaczyć, iż urodziłam syna. Przecież co ona chciała? Wydać mnie za Darka, a ja pojechałam do miasta na studia. Nie dostałam się, ale przyjechałam w ciąży. Cały rok się na mnie gniewała, dopiero od dwóch miesięcy w ogóle ze mną rozmawia. Więc idź z kimś innym. Może ci się poszczęści i znajdziesz sobie kogoś.

Małgosia westchnęła.

No dobra, pójdę z Ewą. A jutro wszystko ci opowiem.

Ola położyła synka spać i wyszła na ganek. Z oddali dobiegał gwar muzyki z klubu. Otulona w chustę, wyobraziła sobie, jak wszyscy tam tańczą i bawią się. Małgosia pewnie znowu założyła tę swoją tygrysią sukienkę. Ola uśmiechnęła się pod nosem w niej wyglądała jak tygrysia gąsienica. Westchnęła z żalem i poszła spać.

Nad ranem przybiegła Małgosia. I na złość, mama Oli też wpadła w odwiedziny. Ola przyłożyła palec do ust, ale gdzie tam Małgosię zatrzymać.

No szkoda, iż ciebie tam nie było. Byli tacy chłopcy. Jeden choćby mnie odprowadzał, Wojtek się nazywa. Gadatliwy taki, z poczuciem humoru. I dziś mamy randkę wyrzuciła z siebie Małgosia jednym tchem.

Mama Oli spojrzała z dezaprobatą.

Żonaty pewnie?

Małgosia wzruszyła ramionami.

Nie wiem, do paszportu nie zaglądałam. A choćby jeśli, to przynajmniej będzie co wspominać.

Ech, dziewczyny, co wy wyprawiacie? O, Darek to jaki chłopak nie jest? Moja już swoje szczęście przegapiła, ale ty, Małgosiu, jeszcze możesz mu głowę zawrócić ciocia Bronia złapała wiatr w żagle.

No, ciociu Broniu, co ty mówisz! Kto go tam potrzebuje? Do tego jeszcze jego matka. Broń Boże od takiego szczęścia! zawołała Małgosia.

Odwróciła się do Oli:

Był tam taki jeden chłopak, iż oczu nie można było oderwać. Wszystkie nasze dziewczyny oszalały. A on stał z kolegami i poszedł sam. choćby nikogo nie zaprosił do tańca.

I wtedy stało się coś nieoczekiwanego. Ciocia Bronia zamyśliła się i rzekła:

Ty, Olu, też powinnaś pójść do klubu. A z Władkiem ja posiedzę. Może kogoś spotkasz? Porządnego i godnego zaufania. Władek potrzebuje ojca. Tylko żonatych nie wybieraj. Oni czują, kiedy kobieta jest samotna. Zrozumiałaś?

Ola, nie wierząc własnemu szczęściu, skinęła głową. Nie wytrzymała i wycałowała mamę. Ta burknęła:

Idź już, lizusie.

Ola w swojej najlepszej sukience stała z koleżankami i gadała wesoło. Jakże tęskniła za takim beztroskim czasem.

Patrzcie. To on. Znowu przyszedł szeptały dziewczyny.

Ola spojrzała w jego stronę i nogi się pod nią zatrzęsły. gwałtownie odwróciła wzrok i szepnęła do Małgosi:

Chyba pójdę do domu. Władek pewnie już płacze.

Ola, co ty? Pierwszy raz wyszłaś z domu na tańce i już uciekasz? choćby nie zatańczyłaś!

Ale Ola zdecydowanie powiedziała:

Idę. A do ciebie pewnie już twój Wojtek idzie. Beze mnie się nie będziesz nudzić i ruszyła do wyjścia.

Przy drzwiach ktoś przytrzymał ją za rękę:

Zatańczysz, dziewczyno?

Ola, nie patrząc, próbowała wyswobodzić dłoń:

Nie tańczę.

Ale on okazał się uparty.

Podaruj mi jeden taniec, proszę.

W końcu się odwróciła i serce zamarło jej w piersi. To był ON, ten sam chłopak, przypadkowe spotkanie z którym na zawsze zmieniło jej życie. I najwyraźniej jej nie poznał. Ulżyło jej trochę i uśmiechnęła się:

No dobrze. Tylko jeden, bo się śpieszę.

Zakręcił nią w tańcu.

Rozumiem, mąż pewnie się niecierpliwi?

Ola odparła sucho:

Nie jestem zamężna.

Mrugnął, tak znajomo, iż zabrakło jej tchu.

Więc mam szansę? zapytał łobuzersko.

Ola odsunęła się.

Nawet nie myśl i wybiegła z klubu.

W drodze do domu płakała. Zapamiętała go na całe życie, można powiedzieć, iż zakochała się od razu, a on jej nie poznał.

Spotkali się wtedy w pociągu. Ola wracała smutna po oblanych egzaminach. A on jechał w odwiedziny do rodziców. Widząc jej smutek, próbował ją rozweselić.

Nazywam się Marek. Mama woła na mnie Mareczek, siostrzeniec mówi Marek. Wybierz, co ci pasuje.

Ola się uśmiechnęła.

Marek brzmi lepiej.

Wyciągnął rękę:

No to prawie się poznaliśmy. A ciebie jak nazywają, piękne stworzenie?

Ola.

Marek poważnie skinął głową:

Tak myślałem. Królewskie imię.

Tak, słowo po słowie, opowiedziała mu, iż oblała egzaminy na studia. I iż mama będzie jej to wypominać przez lata.

Przygotuj się przez zimę i spróbuj jeszcze raz poradził.

Ola się ucieszyła:

No tak. Nie pomyślałam o tym. Dzięki.

Popatrzył na nią z zamyśleniem:

Nie ma za co. A mówił ci ktoś, iż jesteś bardzo piękna?

Ola się zaczerwieniła.

Zwyczajna jestem, nie przesadzaj. Ale też dzięki.

Marek przysunął się bliżej.

To prawda i niespodziewanie pocałował ją. Oli zakręciło się w głowie. To, co było potem, było i wstydliwe, i słodkie. Marek wysiadał wcześniej.

Na pewno cię znajdę.

Dopiero potem Ola z przykrością zrozumiała, iż choćby nie

Idź do oryginalnego materiału