Przez całe życie poświęciłam się dzieciom, a one całkowicie nas zapomniały. Teraz polegamy tylko na sobie nawzajem

przytulnosc.pl 4 godzin temu

Wyszłam za mąż w dziewiętnaście lat. Mężem został mój kolega z klasy, z którym przyjaźniłam się od dzieciństwa, ale zaczęliśmy patrzeć na siebie inaczej dopiero w liceum. Gdzieś rok po ślubie dowiedziałam się, iż jestem w ciąży. Stało się to bardzo niespodziewanie, ponieważ dopiero zaczynaliśmy się stabilizować, więc nie planowaliśmy w najbliższym czasie dzieci.

Jednak mimo wszystkich przeciwności urodziłam tego dziecka. To była dziewczynka, nazwałyśmy ją Natalia. Mąż był zmuszony rzucić studia, aby pracować i zarabiać na nasze utrzymanie. Ja wzięłam urlop macierzyński i opiekowałam się dzieckiem. Później przeniosłam się na studia zaoczne.

Czas mijał, a my już dostosowaliśmy się do takiego rytmu życia, wydawało się, iż pieniędzy wystarcza. Jednak niedługo dowiedziałam się, iż czekam na drugie dziecko. Po tym mąż znalazł kolejną pracę, a w weekendy podejmował różne dodatkowe zlecenia, próbując zarobić jeszcze więcej pieniędzy. Wtedy przeprowadziliśmy się do mieszkania, które przydzieliła mu firma, w której pracował. Mimo to pieniędzy przez cały czas brakowało, i tak urodziłam chłopca, którego nazwaliśmy Igor.

Bardzo trudno było kontynuować naukę, mając na rękach dwoje małych dzieci, ale jednak udało mi się ukończyć uniwersytet. Kiedy dzieci poszły do przedszkola, znalazłam pracę zgodną z moim wykształceniem i zaczęłam również zarabiać pieniądze do budżetu domowego.

Z czasem wszystko u nas się ułożyło. Mieliśmy już własne mieszkanie i stabilny dochód, który wystarczał na życie. Wszystko było tak dobrze, iż latem braliśmy urlopy na morze i jeździliśmy tam całą rodziną. Po ukończeniu trzydziestu lat dowiedziałam się, iż czekam na trzecie dziecko.

Nawet nie chcę wspominać, jak ciężko nam wtedy było. Znów wróciłam na urlop macierzyński, a mąż pracował przez całą dobę, prawie nie śpiąc, abyśmy mieli pieniądze. W końcu urodziła się najmłodsza córka, którą nazwaliśmy Krystyna. Dzieci już podrastały, a pieniędzy ciągle brakowało, więc często braliśmy pożyczki lub kredyty i jakoś żyliśmy.

Kiedy najstarsza córka już studiowała na uniwersytecie, poinformowała nas, iż wychodzi za mąż. Podobał nam się jej wybór – chłopak z całkiem przyzwoitej rodziny. Oczywiście, wydaliśmy dużo pieniędzy na ich ślub, a potem jeszcze podarowaliśmy im pieniądze na połowę mieszkania, ponieważ wiedzieliśmy, iż w wynajmowanym lokum nie będą mogli rozpocząć wspólnego życia.

Kiedy Igor wstąpił na uniwersytet, również powiedział, iż chce własne mieszkanie, a choćby samochód. Z mężem zgodziliśmy się, ponieważ jeżeli pomagamy najstarszej córce, to i innym będziemy pomagać. Załatwiliśmy kredyty i podarowaliśmy synowi to, czego chciał.

Najmłodsza Krystyna nie prosiła nas o zakup mieszkania, ale sami rozumieliśmy, iż bez własnego lokum teraz nie da się. Dlatego zdecydowaliśmy się również na kredyt na mieszkanie dla niego.

Tak minęły młode lata, a zauważyliśmy, iż starzejemy się, gdy mąż zachorował. Przez pół roku nie pracowałam, aby opiekować się ukochanym. Po pewnym czasie poczuł się lepiej i trochę się zrelaksowałam. Byłam bardzo zmartwiona tym, iż dzieci nam nie pomagały i nie wspierały nas w tak trudnym momencie. Najstarsza córka ciągle mówiła, iż brakuje jej czasu, aby przyjechać i odwiedzić chorego ojca, syn w ogóle zaczął ignorować nasze telefony i przestał się z nami kontaktować. A najmłodsza córka mieszka teraz za granicą, więc fizycznie nie może przyjechać.

Jeszcze kilka lat i będziemy potrzebować opieki lub przynajmniej pomocy, a nikomu nie jesteśmy potrzebni, mimo iż mamy troje dzieci. Całe życie poświęciliśmy im, a one całkowicie nas zapomniały. Teraz polegamy tylko na sobie nawzajem. Jesteśmy we dwoje przeciwko całemu światu.

Idź do oryginalnego materiału