Serce zranione rozpaczą: droga do odnowionej radości

polregion.pl 15 godzin temu

**Serce zranione nadzieją: droga ku nowym radościom**

Aurelio, między nami wszystko skończone! zimno oświadczył Krzysztof. Chcę prawdziwej rodziny, dzieci. Ty nie możesz mi tego dać. Złożyłem pozew o rozwód! Masz trzy dni, żeby się spakować. Jak wyjedziesz zadzwoń. Będę mieszkał u matki, aż przygotuję mieszkanie dla dziecka i jego matki. Tak, nie zdziw się, moja nowa dziewczyna jest w ciąży! Trzy dni, Aurelio!

Aurelia milczała, czując, jak ziemia usuwa się jej spod nóg. Co mogła odpowiedzieć? Pięć lat próbowali mieć dziecko, ale trzy ciąże zakończyły się tragedią. Lekarze zapewniali, iż jest zdrowa, ale za każdym razem coś szło nie tak. Aurelia prowadziła zdrowy tryb życia, a gdy była w ciąży dbała o siebie jeszcze bardziej. Ostatnim razem zrobiło jej się słabo w pracy, karetka nie zdążyła

Drzwi zatrzasnęły się za Krzysztofem, a Aurelia, bez sił, osunęła się na kanapę. Nie miała ochoty pakować rzeczy. Gdzie pójść? Po ślubie mieszkała u ciotki, ale jej już nie było, a mieszkanie sprzedał jej syn. Wrócić do wsi Sosnowica, do domu babci? Wynająć coś? A praca? Pytania wirowały w głowie, ale czasu do namysłu nie było.

Następnego ranka drzwi się otworzyły i do mieszkania weszła teściowa, Danuta.

Nie śpisz? Słusznie powiedziała sucho. Przyszłam sprawdzić, żebyś nie zabrała za dużo.

Nie mam zamiaru brać starych skarpet twojego syna odcięła się Aurelia. Będziemy liczyć moje rzeczy?

Jaka uparta! A byłaś taka miła, cicha. Już po pierwszej ciąży mówiłam Krzysztofowi, iż nie możesz urodzić.

Po to przyszłaś? Więc milcz i patrz.

Gdzie naczynia zabierasz? zirytowała się teściowa.

Są moje, od ciotki, pamiątka po niej.

Bez nich tu będzie pusto!

To nie mój problem. Ale będziecie mieć wnuka.

Bierz tylko swoje!

Laptop mój, ekspres do kawy i mikrofalówka prezent od kolegów. Samochód kupiłam przed ślubem. Twój syn ma swój.

Tobie wszystkiego starczy, a dzieci nie rodzić!

To nie twoja sprawa. Widocznie tak Bóg chciał.

Nie żal ci? Może specjalnie to robisz?

Gadasz głupoty. choćby pomyśleć o tym boli.

Aurelia rozejrzała się po mieszkaniu jej rzeczy już tu nie były. Szczotka, kosmetyki, kapcie Coś ważnego zapomniała. Teściowa przeszkadzała się skupić. Przypomniała sobie figurka kotka, pamiątka po babci. W środku była schowana zawieszka i pierścionek nie drogie, ale cenne dla serca. Krzysztof nazywał je śmieciami. Czy je wyrzucił? Aurelia otworzyła balkon.

Co tam zapomniałaś? doszedł ją głos teściowej. Zbieraj się i wynoś!

Figurka była na miejscu. Teraz mogła wyjść.

Oto klucze, pożegnajmy się. Obyśmy się więcej nie widzieli.

Aurelia wstąpiła do biura. Była na zwolnieniu, ale poprosiła o urlop.

Wszyscy współczujemy twojego losu powiedział szef. Ale bez ciebie jest ciężko. Trzy tygodnie wystarczą? Bądź gotowa, połowa projektów bez ciebie stoi.

Dobrze, to odwróci moje myśli. Dziękuję.

Potrzebujesz pomocy?

Nie.

Zajmiemy się urlopowym i premią.

Dziękuję, przy okazji.

Aurelia nie szukała mieszkania wyjechała do Sosnowicy. Dom babci stał pusty od jej śmierci trzy lata temu. Matki Aurelia nie znała zmarła przy porodzie. Teraz i sama nie mogła zostać mamą

Godzina drogi i była przed domem. Stary klon, zarośnięte stokrotki. Ostatni raz byli tu z Krzysztofem jesienią, piekli kiełbaski. Aurelia wjechała na podwórko, klucz od drewutni był w domu. Gdy otworzyła drzwi, zatrzymała się. Stała w ciszy, czując, iż ten stary dom znów stanie się jej schronieniem, a smutek w końcu przyniesie nowe szczęście.

Idź do oryginalnego materiału