– Spokojnie, Włodku! Nie martw się! Przynajmniej Nowy Rok przywitałeś z klasą!

polregion.pl 1 dzień temu

**Dziennik, 2 stycznia**

Nic się nie martw, Sławek! Ale za to Nowy Rok spędziłeś z hukiem!

No i jestem w rodzinnym mieście. Sławek zszedł z peronu, wyszedł na dworcowy plac i skierował się w stronę przystanku. Nie uprzedził żony, iż wróci dziś.

Nastroju mu brakowało, bo czekała go nieprzyjemna rozmowa z Hanną. Żona znowu będzie mu wyrzucać, narzekać, mówić, iż to obojętny egoista.

A dlaczego obojętny? W końcu chciał jej złożyć życzenia na Nowy Rok, a ona wyłączyła telefon. Obraziła się! Przez trzy dni próbował się do niej dodzwonić bez skutku. No to i on się obraził i przestał dzwonić.

A tak w ogóle, to choćby nie potrafiła zadzwonić do jego rodziców i siostry, nie mówiąc już o nim. Zaraz jej to wygarnie, prosto w oczy.

Nie tylko ona ma mu coś do zarzucenia sama nie jest bez winy. Jak to mówią? Najlepszą obroną jest atak. Sławek nabrał animuszu i wszedł do klatki w bojowym nastroju.

Mieszkanie powitało go ciszą.

Halo! Jest tu kto? Haniu, wróciłem! zawołał głośno, ale nikt nie odpowiedział.

Zajrzał do kuchni pusto, do jednego pokoju pusty, do drugiego to samo. Ale od razu rzuciły mu się w oczy zmiany: przy ścianie brakowało łóżeczka, zniknęła komoda z przewijakiem i wózek, który podarowali jej rodzice.

Sławek rzucił się do szafy półka z rzeczami żony też była pusta.

O co chodzi? Zwariowała? Zostawiła mnie? pomyślał.

Zadzwonił do teściowej, ale nikt nie odebrał. Spróbował u Kasi, przyjaciółki Hani też cisza. W końcu dodzwonił się do Michała, męża Kasi.

Misiek, cześć! Podaj słuchawkę Kasi, nie mogę się do niej dodzwonić poprosił.

Kasia z dzieckiem są u rodziców na wsi tam słaby zasięg. Spotkaliśmy tam Nowy Rok. Ja wróciłem wczoraj, bo dzisiaj mam zmianę odpowiedział Michał. A czego chcesz od Kasi?

Myślałem, iż może wie, gdzie moja Hanka. Wróciłem od rodziców, a jej nie ma. I wszystkich rzeczy dla dziecka też nie ma wyjaśnił Sławek.

Słuchaj, twoja żona miała niedługo rodzić. Ty pojechałeś na święta, a ją samą zostawiłeś? zdziwił się Michał.

Nie chciała jechać. Termin miała dziesiątego-stycznia, zdążylibyśmy wrócić.

Gratulacje, Sławek, jesteś durniem zaśmiał się przyjaciel.

Dlaczego?

Bo najprawdopodobniej jesteś już wolny. Idiota! Zadzwoń do szpitala, pewnie tam jest poradził Michał.

**Dziesięć dni wcześniej**

Nie rozumiem, Sławku mówiła przez telefon matka. Dlaczego masz siedzieć w święta w domu? Skoro Hania nie chce jechać, przyjedź sam. Termin ma za prawie dwa tygodnie, zdążysz wrócić.

Tym bardziej, iż cała rodzina będzie: ciocia Weronika z wujkiem Jackiem, Natalka z Wiktorem, Olga z Pawłem. No i my z ojcem i Wiola z Grześkiem.

Wiola zarezerwowała nam pokoje w hotelu za miastem w lesie. Na cztery dni, od 30 grudnia do 2 stycznia. Trzydziestego pierwszego w restauracji będzie bankiet z artystami. Zapłaciłam za ciebie, oddasz później. Zostaniesz do Trzech Króli, a ósmego wrócisz. Akurat przed terminem Hani.

Hania nie chciała jechać:

Sławku, mogę zacząć rodzić w każdej chwili. Wyobrażasz sobie, jak to będzie wyglądało? Wszyscy się bawią, a ja nagle zaczynam. Do tego hotel na odludziu czy karetka zdąży? Nie, nigdzie nie jadę.

Mama ma rację, iż teraz kobiety uważają ciążę za chorobę, a poród za bohaterstwo dodała matka. Ja was troje urodziłam i ledwo siedziałam na zwolnieniu.

Sławek rozumiał, iż Hania w pewnym sensie ma rację. Ale gdy pomyślał o nudnym sylwestrze w domu tylko we dwoje przy skromnym stole (Hania zapowiedziała, iż nie zamierza gotować) zrobiło mu się smutno.

Tymczasem rodzina będzie się bawić przy muzyce, tańczyć i świętować. W końcu pojechał sam.

W hotelu było naprawdę świetnie. O pół do pierwszej, gdy Nowy Rok już nastał, wyszedł na korytarz, by zadzwonić do żony, ale nie odebrała.

No cóż, obrażasz się, a przecież sama jesteś winna. Mogłaś tu być i bawić się ze wszystkimi pomyślał.

Następnego dnia mama wygarnęła mu o Hani:

Twoja Hania choćby nie zadzwoniła, nie życzyła nam szczęścia. Widzisz, obraziła się! Zupełnie ją rozpieszczasz, synku.

Nie rozumie, co to prawdziwa rodzina. My tu razem, a ona tam sama. Niech posiedzi i pomyśli.

A Hani tej nocy wcale o nich nie chodziło. jeżeli o kimś myślała, to o Sławku, a nie o teściach i ich krewnych.

Jej rodzice, gdy dowiedzieli się, iż córka została sama, zaprosili ją do siebie. Nie planowali wielkiej uczty.

Brat Hani pracował w Warszawie w zakładzie ciągłym, więc rodzice mieli spędzić sylwestra we dwoje.

Trzydziestego pierwszego o dziewiątej wieczorem Hania z matką nakrywały do stołu, gdy nagle zaczęły się skurcze.

Wezwali karetkę. Matka pojechała z Hanią, ojciec za nimi swoim samochodem.

Hania Nowy Rok powitała w szpitalu, a jej rodzice na korytarzu. Urodziła syna…

…Sławek posłuchał rady Michała i zadzwonił do szpitala.

Kowalska? Wypisana wczoraj powiedziała pielęgniarka.

Jak to wypisana? Dziecko już jest?

Tak. Pierwszego stycznia, o pół do pierwszej.

Kto ją zabrał?

Młody człowieku, tego nie odnotowujemy!

Sławek zrozumiał, iż zabrali ją rodzice. Kupił bukiet róż i pojechał do nich.

Zadzwonił. Drzwi otworzył teść.

Słucham?

Dzień dobry, przyszedłem do Hani powiedział Sławek.

A po co?

Jestem jej mężem.

Haniu! zawołał teść. Jakiś facet mówi, iż jest twoim mężem. Chcesz z nim rozmawiać?

Nie, niech idzie odpowiedziała z głębi mieszkania.

Teść rozłożył ręce.

Nie chce. Do widzenia. I zamknął drzwi.

Sławek stał chwilę i znów zadzwonił. Tym razem

Idź do oryginalnego materiału