„Mam troje dzieci – wszystkie w wieku szkolnym. Najstarszy chodzi do piątej klasy, najmłodszy dopiero zaczął pierwszą. Nie mam rodziny w mieście, mąż kogoś poznał i odszedł kilka lat temu. Od tamtej pory wszystko jest na mojej głowie – szkoła, praca, zakupy, opieka, lekcje, choroby. Pracuję w sklepie w galerii handlowej, więc moje godziny są zupełnie inne niż typowy etat. Czasem zaczynam o 9, 10, ale pracujemy na zmiany, więc czasem mam tzw. dwunastkę i kończę o 21 albo 22. Wtedy zaczyna się dramat”.
Kobieta przyznaje, iż organizacja każdego dnia to wyzwanie na poziomie logistyki wojskowej. „Świetlica jest czynna do 15. Dla mnie to jak żart. A co mają zrobić rodzice, którzy kończą pracę o 17, 18 albo 19? Ja proszę sąsiadkę, żeby odebrała młodszych, starszy syn zostaje z nimi w domu, ale ja wracam i często widzę, iż wszyscy są zestresowani. Dzieci zmęczone, ja z poczuciem winy. To się nie da tak żyć”.
„Nie proszę o przywileje, tylko o zrozumienie”
„Nie mam żalu do nauczycieli. Wiem, iż i oni są przeciążeni. Ale system nie działa. Świetlica powinna być miejscem, które naprawdę wspiera rodziny, a nie tylko punktem przechowania dzieci między 7 a 15. Ludzie, którzy pracują w handlu, gastronomii, ochronie, w usługach – my nie kończymy o piętnastej. A mimo to nasze dzieci też mają prawo do bezpieczeństwa”.
Jak dodaje, najgorsze są weekendy. „W soboty pracuję prawie zawsze. Nie mam z kim zostawić dzieci. Starszy już jest dość samodzielny, ale młodsi? To nie jest normalne, iż 11-latek musi zajmować się 7-latkiem tylko dlatego, iż ich matka musi iść do pracy. To nie lenistwo, to przymus”.
„To nie roszczenie, to wołanie o pomoc”
„Czasem słyszę, iż rodzice są roszczeniowi, iż ciągle im mało. Ale ja nie proszę o darmowe zajęcia dodatkowe, tylko o dłuższe godziny świetlicy. O to, żeby ktoś pomyślał o ludziach, którzy nie mają komfortu pracy zdalnej ani wsparcia dziadków. Świetlice czynne od 6 do 20, a może dyżury w weekendy – wiem, iż brzmi to jak marzenie, ale czasem mam wrażenie, iż tylko takie rozwiązania mogłyby nam dać oddech”.
„Ja już nie mam siły tłumaczyć dzieciom, dlaczego znowu nie mogłam ich odebrać. Nie mam siły udawać, iż wszystko jest w porządku. Chciałabym po prostu żyć jak normalna matka – pracować, nie martwiąc się, czy moje dziecko jest bezpieczne”.
Głos tej mamy to nie pojedynczy przypadek. Coraz więcej rodziców zwraca uwagę, iż system edukacji nie nadąża za realiami życia. Praca zmianowa, brak wsparcia rodziny, samotne wychowywanie dzieci – to codzienność tysięcy osób. Być może nadszedł czas, by na nowo przemyśleć, czym ma być szkolna świetlica – i komu naprawdę ma służyć.
Zobacz także: Biegną do świetlicy z wywieszonym językiem. „To zwykle matki pracujące. Innym się nie chce”




![Uczniowie z gminy Radoszyce wzięli udział w Międzynarodowej Wymianie Młodzieży [zdjęcia]](https://tkn24.pl/wp-content/uploads/2025/11/Uczniowie-z-gminy-Radoszyce-wzieli-udzial-w-Miedzynarodowej-Wymianie-Mlodziezy-9.jpg)






