Piotr odmówił ślubu z ciężarną dziewczyną. Jego matka go wsparła, ale ojciec stanął w obronie przyszłego dziecka.
Tato, mam wiadomość. Sąsiadka, Jagoda jest w ciąży. To moje powiedział Piotr, ledwo przekraczając próg domu.
Wiktor, jego ojciec, na chwilę zamilkł, po czym rzekł spokojnie:
Więc się z nią ożeń.
Co? Jestem za młody. To nie czas na rodzinę, zwłaszcza iż nie byliśmy razem długo
Naprawdę? prychnął ojciec z goryczą. Więc za dziewczynami latałeś jak prawdziwy mężczyzna, ale jak przychodzi do odpowiedzialności, nagle jesteś dzieciakiem? Świetnie. I, nie dodając już nic więcej, zawołał głośno żonę: Krystyna! Chodź tu na chwilę!
Krystyna weszła do kuchni, wycierając ręce w fartuch:
Co się stało?
Posłuchaj. Nasz syn spłodził dziecko i nie chce się żenić. Jagoda, córka sąsiadów. Jest w ciąży z nim. A on chowa się jak szczur.
Krystyna choćby się nie zdziwiła. Jej twarz stwardniała:
I słusznie. Po co mamy wpuszczać pod swój dach pierwszą lepszą? Te dziewczyny są przebiegłe znajdą sobie kogoś z większą gotówką, dają się złapać, a potem przychodzą z ożeń się!. A kto wie, może to choćby nie jego. Niech zrobi test. Poza tym, nie ma co naciskać Piotra, jeszcze młody. Facet, trudno mu było się oprzeć. Ale nie musimy wychowywać cudzych dzieci.
Wiktor westchnął ciężko i powiedział cicho:
A jeżeli to jednak jego dziecko?
No i co z tego? My mamy brać odpowiedzialność? Niech zrobi badania, wtedy się wszystkiego dowiemy.
Odwróciła się i wyszła, zostawiając Wiktora samego z synem.
Wiesz, ja też byłem młody zaczął ojciec. Kochałem inną, ale ożeniłem się z twoją matką. Nie z miłości, tylko z obowiązku. Bo bycie mężczyzną to nie tylko namiętność, ale wybory i konsekwencje. Była w ciąży. Nie wiedziałem, czy z nią wytrzymam, ale wiedziałem jedno dziecko nie jest niczemu winne. Moja krew, mój honor. I, Piotrze, choć nie było łatwo, nigdy nie żałowałem, iż zostałem.
Minęły trzy miesiące. Test DNA potwierdził: z 99,9% pewnością Piotr jest ojcem dziecka Jagody.
No i co z tego? zaśmiała się Krystyna, gdy Wiktor położył przed nią wyniki. Tak, jest ojcem. Ale to nie znaczy, iż Jagoda zamieszka pod tym dachem. Niech choćby noga tu nie postanie! Powiedziałam!
Piotr stał, wpatrując się w swoje dłonie. Widać było po jego twarzy: wybrał stronę matki. Milczał, zaciskał pięści, ale nie powiedział ani słowa.
Wiktor powoli wstał od stołu:
jeżeli wy dwoje już podjęliście decyzję, to teraz posłuchajcie, co ja mam do powiedzenia.
Mówił cicho, ale jego głos ciął jak nóż:
Dopóki żyję, mój wnuk nie będzie miał braków. Wykupię mu mieszkanie, założę konto, a on dostanie wszystko, co zgromadziłem. A wy dwoje nie zobaczycie już ode mnie złotówki. Nie będę uczestniczył w tym wstydzie. Piotrze, od dziś nie jesteś moim synem. Wszystko, co mam, będzie należało do dziecka. Ani grosza więcej.
Krystyna wybuchnęła:
Zwariowałeś? Chcesz pozbawić własnego syna dziedzictwa?!
Wiktor nie odpowiedział. Tylko się odwrócił i wyszedł, ignorując krzyki i przekleństwa. Piotr stał jak wryty, nie mogąc uwierzyć w to, co usłyszał. Ale wiedział jedno: jeżeli Wiktor coś powiedział, tak będzie.









