To plaga wśród rodziców. „Robię za syna prace na konkursy plastyczne. Nie chcę, żeby przegrał”

mamotoja.pl 2 godzin temu
Zdjęcie: Zamiast uczyć dzieci uczciwości, niektórzy rodzice wolą wyręczać. fot. AdobeStock/Iryna


„Nie będę udawać, iż nie pomogłam” – pisze pani Joanna, mama dziewięcioletniego Olka. „Kiedy zobaczyłam, jakie prace przynieśli inni uczniowie na konkurs plastyczny, po prostu mnie zamurowało. To nie były dzieła dzieci. To były perfekcyjne, dopracowane prace dorosłych ludzi. I wtedy pomyślałam: nie będę skazywać swojego dziecka na porażkę tylko dlatego, iż inni rodzice nie potrafią się powstrzymać”.

Pani Joanna przyznaje, iż od tamtej pory zawsze „czuwa” nad konkursami. „Zaczyna się od drobnych podpowiedzi, a kończy na tym, iż sama coś poprawiam, coś doklejam, coś dorysowuję. Wiem, iż to nie fair, ale system jest tak ustawiony, iż dziecko z własnoręcznie wykonaną pracą nie ma szans. To nie konkursy dzieci, tylko rodziców”.

Ambicje, które odbierają dzieciom radość

Zjawisko „konkursów rodziców” to nie jednostkowy przypadek. Wystarczy wejść do dowolnej szkoły przed świętami, by zobaczyć perfekcyjne kartki, makiety czy stroje – zrobione z chirurgiczną precyzją. Mało które dziecko jest w stanie osiągnąć taki efekt samodzielnie.

„To jest presja” – tłumaczy pani Joanna. „Z jednej strony nauczyciele zachęcają, żeby dziecko wykazało się kreatywnością, a z drugiej – sami nagradzają najpiękniejsze, najbardziej dopracowane prace. A przecież wiadomo, iż siedmiolatek nie zrobi czegoś takiego sam. Więc rodzice przejmują stery. Nie dlatego, iż chcą oszukiwać, tylko dlatego, iż nie chcą, żeby ich dziecko czuło się gorsze”.

Problem w tym, iż dzieci uczą się wtedy zupełnie czegoś innego. Nie samodzielności, nie wytrwałości, a przekonania, iż zawsze ktoś poprawi, pomoże, załatwi. I iż nie warto próbować, bo inni i tak mają „lepsze” – czyli zrobione przez dorosłych – prace.

„To miała być zabawa, a wyszła rywalizacja dorosłych”

Wielu nauczycieli przyznaje nieoficjalnie, iż doskonale widzą, kiedy praca została wykonana przez dziecko, a kiedy przez rodzica. „Tylko co mają zrobić?” – pyta pani Joanna. „Zawsze znajdzie się ktoś, kto się oburzy, iż jego dziecko się starało, iż to talent, iż nie można karać za to, iż rodzice pomagają. W efekcie – wszyscy wiedzą, iż to fikcja, ale nikt nie reaguje”.

Zabawa w konkursy coraz częściej przeradza się w pokaz rodzicielskich ambicji. Zdjęcia zwycięskich prac lądują w mediach społecznościowych, a dzieci, które zrobiły coś własnoręcznie, odchodzą z dyplomem „za udział”.

Warto czasem pozwolić dziecku zrobić coś po swojemu – choćby jeżeli krzywo, nierówno i daleko od ideału. Właśnie w tych niedoskonałościach kryje się prawdziwa nauka i rozwój. Bo praca wykonana przez dziecko to nie powód do wstydu, ale do dumy. A rodzice, którzy robią wszystko za swoje dzieci, wcale im nie pomagają – tylko odbierają im szansę, by same poczuły, czym jest wysiłek i satysfakcja z własnej pracy.

Zobacz także: „Odrabiam za syna prace domowe”. Tak wychowujemy pokolenie dwie lewe ręce

Idź do oryginalnego materiału