Twój syn jest taki nudny, jakby całe życie spędził w kolejce po chleb

newskey24.com 5 dni temu

Twój syn jest taki nudny nic z niego nie będzie!

Barbara zastygła w drzwiach, ledwo nie upuszczając tortu. Matka patrzyła na nią z dezaprobatą, jakby to ona zawiniła.

Mamo, o co ci chodzi? Barbara postawiła tort na stole. Co ma do tego Maciek?
To, iż już jest w siódmej klasie, a wciąż chodzi do zwykłej szkoły! matka podniosła głos. Żadnych specjalizacji, żadnych rozszerzeń. Jak ma się dostać na porządne studia? Jak ma coś w życiu osiągnąć?

Barbara przygryzła wargę. Rozmowa toczyła się jak zwykle, a w jej piersi zapłonęło gorzkie uczucie niesprawiedliwości.

Mamo, Maciek uczy się dobrze. Ma piątki z większości przedmiotów. Chodzi na korepetycje z matematyki, chce związać przyszłość z programowaniem, tak jak Tomek.
Właśnie! matka załamała ręce. Programowanie! Siedzieć przed komputerem, jak twój Tomek. Zwykła praca, zwykła pensja. A ty sama? Nauczycielka! Korepetytorka! Grosze zarabiasz. W ogóle was stać na porządne jedzenie dla dziecka?

Barbara zacisnęła pięści. Słowa matki uderzały w najczulsze miejsca. Owszem, z Tomkiem nie byli bogaci, musieli oszczędzać. Ale ich syn Maciek dorastał szczęśliwy.

U nas wszystko jest w porządku. Maciek jest szczęśliwy.
Szczęśliwy! matka prychnęła i podeszła do okna. A syn Wojtka to dopiero skarb. Bartek chodzi do szkoły z angielskim od pierwszej klasy! Wyobrażasz? Już płynnie mówi! Wojtek z Ewą to dopiero rodzice inwestują w dziecko, nie żałują złotówki.

Barbara milczała. Brat zawsze był ulubieńcem. Założył małą firmę, kupił większe mieszkanie, jego żona Ewa nie pracowała, zajmowała się domem i synem. Za każdym razem matka nie omieszkała porównać ich rodzin.

Bartek to taki zdolny chłopiec! ciągnęła matka cieplejszym tonem. Z niego na pewno coś będzie. Wojtek mówi, iż planują wysłać go za granicę na kurs językowy. W wieku trzynastu lat! To dopiero troska o przyszłość, to dopiero perspektywy. A nie ta wasza zwykła szkoła.

Barbara podeszła bliżej. Ramiona matki były napięte, twarz surowa.

Mamo, rozumiem, iż chcesz, by wnuki odniosły sukces. Ale Maciek nie jest gorszy od Bartka. Po prostu mają różne ścieżki.
Różne ścieżki! matka odwróciła się gwałtownie. Jedna prowadzi na szczyt, do sukcesu. A druga do wegetowania w szarości i biedzie. Tego chcesz dla syna? Żeby żył w nędzy?

Coś ścisnęło się w środku Barbary.

Mamo, nie jesteśmy biedni. Żyjemy na swoim poziomie. A Maciek wyrośnie na dobrego człowieka. Mądrego, życzliwego, pracowitego.
Pracowitego! matka parsknęła. To w dzisiejszych czasach za mało, Basiu. Potrzebne są znajomości, pieniądze, prestiżowe wykształcenie. A co ma Maciek? Zwykłą szkołę i matkę-nauczycielkę, która ledwo wiąże koniec z końcem.

Barbara odwróciła wzrok. Przed nią stał tort, który piekła z miłością, udekorowany owocami. Teraz wydawał się niepotrzebny…

Mamo, nie chcę się kłócić. Wychowujemy syna tak, jak uważamy za słuszne. I jest szczęśliwy.
Najważniejsza jest jego przyszłość! matka podeszła bliżej. Rujnujesz dziecko swoją lekkomyślnością. Wojtek rozumie. Robi wszystko, by Bartek był kimś ważnym. A ty płyniesz z prądem.

Barbara pokręciła głową. Dyskutowanie nie miało sensu. Matka stała przy swoim i nic nie zmieniłoby jej zdania.

Dobrze, mamo. Po prostu zjedzmy obiad. Tomek z Maćkiem zaraz przyjdą.

Jak można się było spodziewać, obiad minął w napiętej atmosferze. Matka opowiadała, jak wspaniale uczy się Bartek, jak Wojtek jest z niego dumny. Maciek jadł w milczeniu, spoglądając na matkę. Barbara uśmiechała się do niego, próbując pokazać, iż wszystko jest w porządku.

Po tym obiedzie Barbara zrozumiała: kontakt z matką będzie musiała ograniczyć. Zbyt bolało słuchanie tych ciągłych porównań.
Dzwoniła do matki i Wojtka, składała życzenia świąteczne, ale już nie organizowała rodzinnych spotkań. Matka obrażała się, ale Barbara trwała w postanowieniu. Musiała chronić syna przed tym jadem.

Lata mijały. Maciek dorastał, uczył się, pasjonował programowaniem. Barbara od czasu do czasu słyszała od matki wieści o bracie. Bartek skończył szkołę z wyróżnieniem. Dostał się na prestiżowe studia, choć nie bez pomocy ojca.

Maciek też skończył szkołę. Dostał się na państwową politechnikę, bez żadnych układów. Po trzecim roku już pracował w małej firmie IT. Barbara była z niego dumna. Tomek był dumny. Ale matka wciąż wolała mówić tylko o Bartku.

Minęło jeszcze kilka lat. Dzieci miały już prawie trzydzieści. Na urodziny matki zebrała się cała rodzina. Przyjechał Wojtek z Ewą. Bartek też się zjawił wysoki, przystojny mężczyzna z niedbałą fryzurą. Prawda, po studiach pracował krótko. Rzucił, mówiąc, iż chce grać muzykę, założyć zespół. Wojtek zainwestował w sprzęt. Minęły dwa lata, ale grupa nie zyskała popularności. Bartek mieszkał z rodzicami, nie pracował, nie zarabiał.

Barbara patrzyła, jak matka promienieje na widok Bartka. Przytulała go, głaskała po głowie, wypytywała o muzyczne projekty. On odpowiadał leniwie, ziewając, przeglądając telefon. Ale matka nie widziała jego obojętności. Dla niej Bartek wciąż był złotym wnukiem.

Maciek siedział obok żony Oli. Pobrali się niedawno, a Ola była w czwartym miesiącu ciąży. Maciek pracował w dużej firmie IT, zarabiał dobrze, wynajmował mieszkanie, odkładał na własne. Ale tego wnuka babcia jakby nie widziała.

Barbara zauważyła, jak Tomek się napinał. Siedział obok, zaciśnięty. Ola patrzyła na męża z niepokojem. Ale Maciek się uśmiechał, głaszcząc żonę po dłoni.

Wieczór ciągnął się długo. Matka opowiadała gościom, jaki wspaniały jest Bartek, jak niedługo jego zespół na pewno zdobędzie sławę. Bartek pobłażliwie kiwał głową. Barbara milczała.

W końcu przyjęcie dobiegło końca. Tomek, Maciek i Ola wyszli pierwsi, mówiąc,

Idź do oryginalnego materiału