Mąż mus jakiś dziwny z nieletnią zamieszkał! Przyjedźcie szybko! tak sąsiedzi powiadomili policję.
Obok mieszka facet z nastolatką! Sprawdźcie to! krzyczeli do funkcjonariuszy.
Z żoną po ślubie przez kilka miesięcy szukaliśmy mieszkania i w końcu wzięliśmy je na kredyt. Długo jeździłem tam sam, bo zajmowałem się remontem i organizacją robotników. Żona zaglądała rzadziej, więc zdążyłem poznać sąsiadów starsze małżeństwo, panią Irenę i pana Henryka. Ponieważ nikogo innego nie znaliśmy, postanowiliśmy zaprosić właśnie ich na małe przyjęcie z okazji nowego lokum.
Gdy tylko zasiedli przy stole i poznali moją żonę, ich zachowanie się zmieniło. Byłem trochę zaniepokojony ich dziwnymi minami, ale żona swoimi czułymi pocałunkami i przytuleniami odwróciła moją uwagę. Wyszli w pośpiechu, a my byliśmy zbyt szczęśliwi, żeby się tym przejmować.
Wczesnym rankiem obudziło nas gwałtowne pukanie do drzwi. Zrozumiałem, iż nasze nowe życie zaczyna się inaczej, niż planowaliśmy w progu stał dzielnicowy i patrzył na mnie podejrzliwie.
Dzień dobry, jestem dzielnicowy! Oto moja legitymacja. Proszę pokazać akt małżeństwa z żoną powiedział stanowczo.
Zaskoczony, zacząłem szukać dokumentu wśród niezliczonych pudeł i porozrzucanych rzeczy. Po dziesięciu minutach w końcu go znalazłem i pokazałem policjantowi. Przyjrzał się mojej żonie i papierom, uniósł brew i rzekł: Dziękuję za współpracę, to wystarczy.
Przepraszam, ale o co chodzi?
Dostaliśmy zgłoszenie, iż mieszka tu mężczyzna z nieletnią, prawdopodobnie poniżej szesnastu lat.
Wybuchnąłem śmiechem, bo w rzeczywistości moja żona, Kinga, była ode mnie starsza o rok! Miałem 22, a ona 23. Była drobnej postury, miała dziecięcą twarz, a bez makijażu i w kucyku wyglądała jak uczennica. Ja natomiast, przez stres związany z mieszkaniem i miesiącami nieprzespanych nocy, zarośnięty i zmęczony, przypominałem raczej czterdziestolatka.
Teraz muszę się porządnie wyspać i ogolić, żeby nie wyglądać na wuja przy mojej uroczej żonie.













