Moja mama bardzo się na mnie obraziła, ku mojemu ogromnemu żalowi – podzieliła się trzydziestoletnia Maria. – Płacze i mówi, iż już nigdy do mnie nie przyjedzie, odda bilety, zwróci pieniądze i choćby nie pomyśli o tym, żeby odwiedzić nas w przyszłości.
A przecież planowała u nas dłuższy pobyt, bardzo chciała zobaczyć wnuki. Ja przecież nie jestem przeciwna jej przyjazdowi, sama bardzo chciałam, żeby pobyła u nas przez jakiś czas, bo ostatnio gwałtownie się starzeje, i nie wiadomo, czy jeszcze kiedyś będzie miała okazję do nas przyjechać!
Szczerze mówiąc, wszyscy się cieszymy, i ja, i mąż, i dzieci. Ale siedzieć sobie na głowie w tym ciasnym mieszkaniu i znosić niewygody – po co, dla kogo to wszystko? Zwłaszcza gdy istnieje możliwość uniknięcia tych wszystkich niedogodności i zapewnienia komfortu dla wszystkich.
Myślę, iż zaproponowaliśmy najlepszą opcję, dobrze to przemyśleliśmy z mężem, ale moi rodzice bardzo się na nas obrazili!
Maria pochodzi z małej wioski. Do Warszawy przyjechała prawie 7 lat temu.
W stolicy miała szczęście – gwałtownie znalazła przyzwoitą pracę, a niedługo wyszła za mąż za dobrego mężczyznę.
Z czasem doczekali się upragnionego synka, a w zeszłym roku Maria została również mamą ślicznej córeczki. w tej chwili Maria nie pracuje, zajmuje się dziećmi, jest na urlopie macierzyńskim.
Jej mężowi także bardzo odpowiada dobrze zorganizowany domowy rytm życia, z rolą jedynego żywiciela rodziny radzi sobie znakomicie, nigdy nie narzeka, cieszy się takim życiem i jest z niego zadowolony.
Maria i jej mąż wynajmują mieszkanie – mają pokój dziecięcy, swoją sypialnię i przestronną kuchnię połączoną z salonem. Żyją dobrze i spokojnie, z pełnym wzajemnym zrozumieniem i harmonią, co jest najważniejsze w rodzinie.
Maria nie widziała swoich rodziców od kilku lat, a oni niedawno poprosili, by ich odwiedzili – zobaczyć wnuki, przywieźć prezenty, spędzić trochę czasu i zobaczyć, jak żyją.
Rodzice twierdzą, iż są już w takim wieku, iż jeżeli nie odwiedzą dzieci teraz, to mogą już nigdy nie mieć tej okazji, bo sił już brakuje.
No i przy okazji chcieli zwiedzić Warszawę. Rodzice Marii to bardzo prości ludzie, zwykli wieśniacy, niezbyt zamożni, prawie nie podróżują, w stolicy byli ostatni raz pewnie jeszcze jako młodzi ludzie.
Kiedy mama powiedziała córce, iż chcą przyjechać do nich na jakiś czas, Maria była naprawdę bardzo zadowolona. Dzieci już wiedziały o wizycie i czekały na babcię i dziadka z niecierpliwością, bo dotychczas widywali się tylko przez wideo.
Zięć także cieszył się na przyjazd teściowej i teścia, chciał im wszystko pokazać, opowiedzieć im o wielu rzeczach.
– Tylko pomyślałam, gdzie ich umieścimy i gdzie będą spać, bo sami ledwo mamy wystarczająco miejsca? Sofa w salonie nie rozkłada się, musielibyśmy oddać mamie i tacie naszą sypialnię, a sami spać na podłodze w pokoju dziecięcym. Albo jakoś układać się z dziećmi na ich łóżkach.
Ogólnie rzecz biorąc, jakkolwiek by nie kombinować, jest to niewygodne dla wszystkich! Mąż powiedział: po prostu wynajmijmy dla twoich rodziców pokój w pobliskim hotelu na tydzień, nie szkoda pieniędzy, skoro nie wiadomo, czy jeszcze kiedykolwiek przyjadą.
I dla nich będzie dobrze, i dla nas! Nie trzeba będzie się tłoczyć, a wieczorem mąż mógłby ich odwozić do hotelu, by mogli spokojnie odpocząć. W końcu nie jest łatwo spędzać całe dnie z dwójką małych dzieci. A rano znów przyjeżdżaliby do nas – mąż sam by ich przywoził. Co w tym złego?
– Teoretycznie, nie widzę w tym nic złego. Wydaje się to dobrą opcją.
– Tak mi się wydawało od razu! Znalazłam niedrogi hotel, dwie przecznice od nas, bardzo blisko. Sama obejrzałam, jest tam bardzo przyjemnie i czysto. Oczywiście to my pokrylibyśmy koszt hotelu. Powiedziałam mamie, a ona w łzy! „Dlaczego tak, córko? Czy tak się wita rodziców? Czyżbyśmy byli dla was ciężarem, iż chcecie nas umieścić z dala od siebie?” – płacze. O hotelu choćby nie chce słyszeć. Mówi, iż chcieli przyjechać do wnuków, a nie do hotelu! „Jeśli teraz wam nie pasujemy i przeszkadzamy, to powiedzcie, a oddam bilety i zwrócę pieniądze!” A my chcieliśmy tylko dobrze dla wszystkich! Moi rodzice zawsze byli rozsądni, a teraz nie rozumiem tej reakcji!
Teraz rodzice Marii są bardzo obrażeni i nie chcą przyjeżdżać, choćby jeżeli nie uda się oddać biletów i zwrócić pieniędzy. Powiedzieli, iż nie mają już ochoty jechać, stracili chęć i nastrój.
Maria też jest teraz smutna, iż tak wyszło, i nie wie, co zrobić, by uspokoić rodziców i ich przeprosić.
Jak wytłumaczyć starszym rodzicom, iż córka i zięć nie mieli złych intencji? Że to normalna praktyka we współczesnych młodych rodzinach? Jak wyjaśnić to rodzicom, którzy są przyzwyczajeni, iż cała rodzina, choćby na podłodze, ale śpi razem w jednym domu?