1/35 Pz.Kpfw II Ausf.L Luchs
Border – BT018
Budowa
Witajcie szanowni współmodelarze i współmodelki, po dłuższej przerwie spowodowanej byciem tatem Zabrało mi to trochę mojego modelarskiego czasu, ale powolutku wracam do dawnego rytmu !
Na początek odkopywania się z zaległych prac, jakie wiszę Szanownemu Generalissimusowi tego portalu, wybrałem model czołgu lekkiego Pz.Kpfw Luchs od Border Model, który to recenzowałem w czasach dawniejszych, a który zdecydowanie zasłużył na dokończenie.
Rys historyczny – jak już wspominałem – każdy sobie wygoogluje, a wspomnę tylko, iż wybrałem dla niego malowanie o nr bocznym 4121 i umiejscowiłem w lipcowych sielankowych wiejskich terenach Normandzkiej wsi. Jak wiele razy już wspominałem – każdy mój model musi mieć podstawkę – tak i tutaj postanowiłem zbudować niewielką kamienną szopę i ogrodzenia charakterystyczne dla północnej Francji. Nie przedłużając wstępnego wstępu zabieramy się za budowę !
Na pierwszy ogień skleiłem wannę kadłuba i świetne ruchome drążki skrętne. Wszelkie elementy pasują do siebie bez zarzutu i wymagają zaprawdę niewielkiej ingerencji pilnika bądź papierka ściernego. Gdy wanna kadłuba była gotowa, wkleiłem wiatraczki i napędy wentylatorów nieistniejących chłodnic. Zasadniczo fajnie iż są, ale po sklejeniu wszystkiego praktycznie ich nie widać więc.. No ale fajnie iż są I to w zasadzie tyle z relacji samego sklejania gdyż, żadnych trudności – po za ilością części, która jest NAPRAWDĘ spora – nie napotkałem.
Model sam w sobie był świetny, ale nie darowałbym sobie lekkiego tuningu. Ze szpachlówki akrylowej AK stworzyłem fakturę walcowanej stali. Gdy wzór był zbyt mocny, lekko szlifowałem go ściereczką aż do uzyskania pożądanego efektu.
Po założeniu gąsienic udało mi się je nieco ugiąć (aby zadośćuczynić staraniom producenta w odwzorowywaniu ruchomych drążków skrętnych). Finalnie, po zespoleniu z terenem na podstawce i tak za bardzo tego nie widać, nie mniej z redaktorskiego obowiązku musiałem to uczynić
Nie lubię kleić pojazdów które są łyse i co najwyżej mogą reprezentować biedę jak Polski rap. Znalazłem w swoim składziku żywiczną skrzyneczkę i parę elementów które załoga mogła przewozić na tyle swojego cudeńka. Podnośnik pochodzi z zestawu, ale w tej wersji miał nie być użyty. No ale nie stoi to na przeszkodzie żeby rypnąć go na pakę. Dodatkowo ulepiłem kilka szmat z masy Green Stuff. Dodałem też linę od Eureka XXL..
Całość na tym etapie prezentowała się tak:
…i w zasadzie model był gotowy do malowania. Zawsze, gdy jest taka możliwość, staram się doprowadzić do stanu żeby osobno był kadłub, wieża i układ jezdny. Zdecydowanie ułatwia mi to wszelkie prace.
Na pierwszy ogień poszedł Gunziakowy Surfacer w kolorze brązowym. Zauważyłem, iż jakoś tak lepiej mi współgra z pojazdami w kolorach Dunkelgelb i wszelkich innych odcieniach beżu.
Zaczynamy kolorowanie a co za tym idzie “budowanie koloru” od farby RC059. To dość ciemny odcień DG, który zwykłem traktować jako cień docelowej barwy. O farbach Real Color od AK pisał nie będę bo po co. Są kapitalne i tyle w temacie w tym temacie
Kolejnym krokiem były rozjaśnienia. Tu użyłem jasnego odcienia DG a mianowicie RC 060. Farbą tą kręciłem “ósemeczki” na powierzchni, uważając by nie dojechać do krawędzi danej powierzchni, dzięki czemu warstwa cienia była dalej widoczna. Po dodaniu kilku kropel bieli do farby, pomalowałem gdzieniegdzie najbardziej agresywne spłowienia powłoki malarskiej.
Tak przygotowany DG był gotowy na przyjęcie dwóch bratnich kolorów a więc zieleni RC047 oraz brązu RC056. Kamuflaż malowałem na niskim ciśnieniu, dość konkretnie rozcieńczoną farbą. Ten proces, ze względu na dużą ilość zakamarków na miniaturze, zajął mi sporo czasu, bo około 1,5 godziny.
No to jedziemy z postarzaniem. Na początek obicia, a raczej ich jasna baza. Cienkim pędzelkiem oraz kawałkiem gąbki umieszczonym w pęsecie samozaciskowej stworzyłem uszkodzenia powłoki malarskiej. Starałem się nanosić je w miejscach, gdzie faktycznie mogłyby powstać.
Następnie ciemno brązową farbką AK 3gen Grime Brown wypełniłem większość powierzchni poprzednich obić. Dzięki temu uszkodzenia nabrały głębi.
Nadszedł czas na kalkomanie, więc krok luźny niczym gumka od majtek przed świętami, a tu.. Fakap, szithapens, mistejk i wszelka awaria reaktora nr 4.. Opisując kalkomanię w recenzji, nie wychwyciłem poważnego uchybienia. Mianowicie, decydując malowanie które ja wybrałem, czyli 4121 i kierując się planszą barwną zauważymy, iż załączone krzyże są zdecydowanie za duże i nijak nie uda nam się ich nałożyć. No kaszana.. Na szczęście balkenkrojce to nie nose art z gołą babą, czy dama z łasiczką, tudzież innym zwierzakiem i dość łatwo znalazłem odpowiadające mi wielkością krzyże w pudełku z resztkami kalkomanii. Na zdjęciu widać wyraźnie różnice wielkości tego co mieliśmy w pudełku a co było potrzebne. Niby problem niewielki, ale niesmak pozostał..
Gdy doszedłem do siebie po tej ewidentnej zdradzie Bordermanów, zabrałem się za malowanie szczegółów na miniaturze miniaturowego czołgu. Wszelkie detale pomalowałem całą gamą farb AK 3gen.
Czas na kurz. Na początek pokryłem cały model warstwą lakieru do włosów. Gdy tylko nieco przysechł, naniosłem mocno rozcieńczoną farbę Light Earth.
Po chwili aktywowałem warstwę lakieru zwykłą wodą i pędzlem o sztywnym włosiu pościągałem nadmiar kurzu, tworząc realistyczne złogi i zacieki brudu.
Wash punktowy lub po amerykańsku “Pin Wash” podkreślający szczegóły miniatury wykonałem z farby w kolorze Sepia z palety 502 Abteilung. Wolę ten stworzony samodzielnie, nad ‘gotowce’ proponowane przez wielu producentów. Ponieważ sporo go używam, to zrobiłem sobie zapas w starym słoiczku po farbce Tamiyi.
Inaczej jest w przypadku rdzy, Tu zawsze sięgam po emalię Rust Streaks od AK. “Zardzewiłem” nią kilka obić i oczywiście tłumik. Na pomalowany szarościami element naniosłem rdzawą emalię, którą po chwili rozmyłem pędzelkiem zwilżonym w rozcieńczalniku. Muszę przyznać, iż podoba mi się osiągnięty efekt.
Ponownie sięgnąłem po farby olejne i kolorami Buff oraz Raw Umber dodałem imitację różnorakich zacieków na pancerzu. Ponownie rozcierałem je pędzelkiem zwilżonym w rozcieńczalniku.
I dotarłem do “ciężkiego brudu”. Na początek z posypki dedykowanej modelarstwu kolejowemu i piasku zimitowałem zalegający w zakamarkach błotników syf, tudzież brud. Utrwaliłem je klejem Gravel & Sand.
Gdy góra kadłuba była mniej więcej gotowa, nadszedł czas na dół. Sięgnąłem po pastę strukturalną od AK. Można je kupić w różnych kolorach, nie mniej żaden mi nie odpowiadał, więc pomieszałem jasną z ciemną i tak powstał kolor, który mi odpowiadał. Pastę naniosłem w zakamarki, gdzie naturalnie zbiera się brud. Bardzo lubię ten produkt, łatwo się go nanosi i rozmywa zwykłą wodą. Jedynym minusem jest to, iż należy z nim pracować relatywnie żwawo, gdyż gwałtownie wysycha. Dlatego, jako użytkownik mam radę dla tych, którzy jeszcze nie mieli z nim styczności, aby podzielili sobie pracę na małe etapy. W przeciwnym wypadku można się nieco zdziwić, gdy po aplikacji pasty na cały model, nagle nie da się skorygować efektów.
Tymi samymi farbami olejnymi co na górze kadłuba urozmaiciłem nieco brud dodając zacieki i renderując końcowy efekt.
Na koniec akrylowym specyfikiem Engine od Vallejo zimitowałem wilgoć kumulującą się w zakamarkach zawieszenia.
Paprochy na górze kadłuba też wymagały nieco pracy. Emaliami Light Dust i Kursk Earth pomalowałem przyklejony wcześniej brud.
Układ jezdny. Na początek zastosowałem patent, który używam od lat. Czyli emalie Light Rust i Light Dust Deposit nanoszone razem metodą “mokre w mokre” i rozmywane rozcieńczalnikiem. Dzięki temu bez wysiłku uzyskujemy interesujące efekty złogów rdzy i kurzu zalegający w ogniwach gąsienic.
Cięższy brud to ta sama mieszanka past AK, co na kadłubie, plus przyklejone resztki roślinności – w tym przypadku kulka wodorostów kupiona swego czasu w konkursie modelarskim w Czechach.
Na koniec pracy z układem jezdnym sięgnąłem po super-duper-hiper nowość w postaci markeru od AK w kolorze ciemnego ameli.. aluminium. Musze powiedzieć, iż na początku byłem sceptyczny pomysłowi z markerami, ale jak widać dają radę. Najbardziej mi się podoba w nich, pomijając zaprawdę świetne krycie, iż malując nie trzeba przerywać pracy i można machnąć co się chce od ręki. Niby nie wiele – a cieszy markerem przetarłem wystające elementy gąsienic oraz wszelkie krawędzie modelu.
Luchs nabrał ostatecznego wyglądu:
Prace nad pojazdem zostały zakończone, więc można było się zabrać za resztę scenki. Najpierw załoga. Sięgnąłem po figurki od Glowel Miniatures 35046. Siedzącemu teutonowi zrepozycjonowałem nogi, aby pasowały do pojazdu (oryginalnie siedzi na jagdpanterze, która nie ma pochylonego pancerza pod kontem 90 stopni). Wymieniłem także karabin ze zbyt późnego na Normandię Stg 44 na standardowy MP-40. Figurki pomalowałem w całości akrylami od AK Interactive. I tu wielkie podziękowania dla mojego kumpla Krzysztofa za merytoryczną pomoc przy barwie mundurów. Jeszcze raz wielkie dzięki Krzychu !!
Teren ! Niewielki fragment kamiennej stodoły i słupka ogrodzenia wyciąłem ze styroduru. W nim wyrzeźbiłem cegły które pouszkadzałem pędzlem o sztywnym włosiu i małym kamieniem zebranym z pola. Dach i drzwi stodoły zrobiłem z balsy. Grunt wykonałem tradycyjnie: z kleju do płytek, na który sypałem piasek i małe kamyki. Zanim masa wyschła, odbiłem w niej koleiny i ślady gąsienic. Tak przygotowaną podstawkę zalałem emulsja gruntującą.
Budynek pokryłem akrylową pastą Gesso kupiona w sklepie dla artystów. Dzięki temu styrodur został zabezpieczony przed niekorzystnym działaniem rozpuszczalników.
Do pokolorowania gruntu użyłem dwóch farb Tamiya, Buff i Flat Earth. Budynek i ogrodzenia pomalowałem podkładem Vallejo w kolorze German Grey.
Do wykonania trawy na podstawce użyłem produktu firmy NOCH, a mianowicie trawy 12 mm. Sadziłem ją manualnie kępkami przyklejając ją przy pomocy kleju do drewna Pattex.
Podobnie jak Luchsa wszelkie szczegóły na winietce pomalowałem całą gamą farb AK 3gen.
Do imitacji zaprawy murarskiej zastosowałem pastę Terrains Snow. Tak, nadaje się nie tylko do śniegu ;). Jest akrylowa, więc po naniesieniu zmywałem ją zwykłą wodą, tak by pozostała jedynie tam, gdzie chciałem, czyli między cegłami.
Stodoła, podobnie jak czołg, wymagała weatheringu. Olejami i emalią Rust Streaks doprowadziłem budynek do zużycia.
Dodałem nieco mchu od Woodland Scenics na dole ścian oraz dachu i belki. Podmalowałem je farbą olejną Olive Green.
Roślinność na podstawce zagęściłem dodając nieco suchych roślin i liści (przyprawy kuchenne) i krzaki kupione w modelarskim, które urozmaiciłem przyklejając listowie z posypki NOCH. Całość utrwaliłem rozcieńczonym klejem do drewna.
Ostatnio zaprzestałem stosowania suchych pigmentów. W zamian za nie pomalowałem drogę rozcieńczonym wodą specyfikiem Dry Mud Splatter Effect, a nim wysechł w kolejny zaaplikowałem także rozcieńczoną farbę Light Earth. Tak, to taż metoda “mokre w mokre”. Po wyschnięciu uzyskałem realistyczną suchą i zakurzoną drogę.
Ostatnim krokiem było oparcie drabiny z zestawu MiniArt, który nomen omen też recenzowałem, kilka wydrukowanych gazet i ptasiego guana na dachu, które zimitowałem markerem od AK. I tak oto skończyłem pracę nad tym ciekawym pojazdem, który chyżo trafił na moją półkę
A oto efekt końcowy, który do oceny przedstawiam Wam drodzy Modelarze i Modelki
Trzymajcie się Wszyscy cieplutko w Nowym Roku !
Witold Socha