1/72 Heinkel He-46C – RS Models

kfs-miniatures.com 4 tygodni temu

1/72 Heinkel He-46C

RS Models – 92287

Przed chwilą opisywałem zawartość pudełka z niszowym Heinklem He-59 od Special Hobby, a na moje biurko już trafił kolejny Heinkel. Tak samo z resztą niszowy – He-46C. Tym razem od RS Models, a więc również powstały w technologii short-run. Jak zatem wypada najnowszy model czeskiego producenta, na tle współczesnych zestawów z “miękkich” form, oraz większego brata, który premierę miał ponad dwie dekady temu?

Ano wychodzi na to, iż RS Models to kolejna firma, która podnosi jakość swoich produkcji krótkoseryjnych. Można dokonać szybkiego porównania do modeli już opisanych na naszym portalu jak pływakowego Arado lub Caudrona.

Może jednak zacznijmy od pudełka, bo tutaj wiele się nie zmieniło. Otwierane z boku, ale dość sztywne i solidne, którego spód jest jednocześnie opisem malowań i rozmieszczenia kalkomanii. Nie jestem fanem tego typu rozwiązania, bo jednak wolę większe profile, przedstawiające obiekt, którego miniaturę wykonuję. Ale tutaj RS Models jest konserwatywne i konsekwentne. W środku znajdziemy samozaklejalny woreczek z wypraskami i innym dobrem, gdyż mamy do czynienia z zestawem multimedialnym.

Dostajemy więc dwie ramki z szarego plastiku.

Żywiczne rury wydechowe.

Drukowany z żywicy światłoutwardzalnej silnik.

Miniaturowa owiewka kabiny pilota (musicie uwierzyć – w środku tej strunówki jest szkiełko wielkości paznokcia małego palca)

Blaszka fototrawiona.

Sporej wielkości arkusz kalkomanii.

Instrukcja montażu.

Zacznijmy może od najważniejszych elementów, czyli ramek z plastiku. Tutaj pierwsze zaskoczenie. Pozytywne. Wprawdzie już zdjęcia sklejonego modelu testowego napawały optymizmem, ale jednak dopiero ogląd części na żywo uwidacznia, iż RS Models to kolejna firma, która z technologią wtrysku poszła do przodu. Nie jest to jeszcze jakość ostatnich modeli od Clear Prop!, albo poziom latającej zemsty od Dora Wings, ale jakość części w ramkach sprawia całkiem dobre pierwsze wrażenie.

Heinkel He-46 był samolotem w większości krytym płótnem i taką też fakturę dostajemy zarówno na płacie jak i na kadłubie. Jednak różnią się one od siebie intensywnością. Niemniej, obie są dość delikatne i przy obróbce powierzchni trzeba uważać, żeby nie przeholować ze szlifowaniem.

Na krawędziach spływu znajdziemy cienką błonkę, którą jednak będzie łatwo usunąć. Ogólnie powierzchnia największych elementów modelu wygląda przyzwoicie. Na pewno trzeba będzie pogłębić linie “odcięcia” powierzchni sterowych, ale poza tym nie zanosi się na dużo pracy.

Pozytywnie zaskakuje wnętrze kadłuba, gdzie znajdziemy imitację kratownicy i kilka innych detali. Podłoga również nie jest całkiem płaska. Czy to co na niej się znajduje jest faktem w skali? Tego nie wiem, bo materiałów na temat tego samolotu w sieci jest ilość minimalna.

Połówki płata są pozbawione elementów pozycjonujących i przed ich sklejeniem warto też sprawdzić jak wygląda sprawa grubości krawędzi spływu. To jedyny moment kiedy można poprawić ten element bez uszkadzania faktury płótna na płacie.

Tablice z zegarami mają wklęsłe i wypukłe imitacje wskaźników, które w połączeniu z kalkomanią powinny dać całkiem dobry efekt.

Na elementach, które w oryginalnym samolocie były panelami z blachy, na pewno trzeba pogłębić linie ich podziału.

W oryginale koła były do bólu proste, ale w ich miniaturze producent odtworzył mocowanie “dekli”.

Zastrzały podwozia zebrano w jedną konstrukcję, co znacząco ułatwi montaż. Trzeba tylko dokładnie usunąć szew po łączeniu form.

Podobnie, główne zastrzały płata połączono ze sobą w jeden element, i ponownie powinno to bardzo ułatwić montaż i zachowanie geometrii miniatury.

Drobne elementy są dobrej jakości, ale będą wymagały mniejszej lub większej obróbki materiałami ściernymi.

Podsumowując przegląd ramek trzeba zaznaczyć, iż zawierają one części (chyba) do wszystkich wariantów He-46, których modele produkuje RS Models. Tak więc o ile zdobędziecie odpowiednie kalkomanie, których RS Models nie wykorzystało, to możecie się pokusić o wykonanie dowolnej maszyny z tego tylko jednego zestawu.

Na zdjęciach ramek mignął silnik, ale ten wtryskowy można w zasadzie zignorować, bo do dyspozycji mamy bardzo ładny wydruk 3D. Bliższa inspekcja nie uwidoczniła jakichś wad druku, czy też warstw. Wydaje się, iż po odcięciu podpór mamy element prawie gotowy do montażu. Trzeba jedynie dodać kolektory wydechowe, które znajdziemy na ramkach.

Dołączone do modelu żywiczne rury wydechowe (tłumiki płomieni?) to miły dodatek, ale trzeba być czujnym i jednak postarać się odnaleźć zdjęcia konkretnego egzemplarza. Bo He-46 miał kilka wariantów wydechu.

Oszklenie… jest. I tyle można o nim powiedzieć. Szybka jest przejrzysta i i choćby dość cienka, aczkolwiek można ją lekko przepolerować. Ambitni zamienią ją pewnie na samoróbkę z blaszki i folii.

Blaszka fototrawiona zawiera całkiem użyteczny zestaw elementów. Przede wszystkim pasy na fotel pilota oraz strzelca-obserwatora. Dużo z elementów przeznaczono do waloryzacji obrotnicy uzbrojenia i samego karabinu. Co cieszy, bo to zawsze jest element zwracający uwagę oglądających.

Co ciekawe, o tym gdzie i jakie elementy fototrawione zamontować na obrotnicy i karabinie informuje grafika, która wygląda jak fotoilustracja prawdziwego urządzenia, a nie elementu modelu.

Ogólnie, na blaszce znajdziemy elementy zaprojektowane z sensem i rzeczywiście użyteczne. Przy czym są tu też części przeznaczone dla innych wersji He-46.

A co do reszty instrukcji, to niestety jest to najsłabszy element zestawu i tutaj ciągle jest bardzo dużo do nadrobienia. Schematy montażu są średnio czytelne i niestety strzałki niezbyt dokładnie pozycjonują doklejane części. Same grafiki są też jakby przepuszczone przez kopiarkę. Brak też chociażby sugestii co do kolorów wnętrza i innych detali, a także schematu naciągów. Tutaj trzeba posiłkować się samodzielnie zebranymi materiałami.

Grafika na odwrocie pudełka proponuje nam 4 malowania. Zarówno różnorodne jak i atrakcyjne. Chyba tylko numer cztery trochę odstaje, ze względu na dość monotonny zielono-zielony kamuflaż.

Do wykonania tychże malowań producent przygotował całkiem duży arkusz kalkomanii. Nie znamy producenta, ale nalepki wyglądają całkiem dobrze. Kolory są nasycone, krawędzie ostre, brak widocznego rastra, a film nie jest przesadnie szeroki. Napisy eksploatacyjne ograniczają się w zasadzie do tabliczki znamionowej i czterech ostrzeżeń.

Tablica z zegarami to nie jest poziom kalkomanii Techmodu z modeli Arma Hobby, ale nie jest źle. Po położeniu na wtryskową tablicę i retuszach malarskich, powinna wyglądać co najmniej przyzwoicie.

Podsumowując: RS Models to kolejna firma z półki z napisem short-run, która podnosi jakość swoich modeli. Nie ma co jednak ukrywać, iż do konkurencji z Ukrainy lub topowych wydawnictw Special Hobby jeszcze ma trochę dystansu do nadrobienia. Opisany model, ze względu na swoją konstrukcję “parasolową”, na pewno nie będzie łatwy do złożenia i ciągle jest produktem raczej dla zaawansowanych modelarzy. Jednak mając w pamięci starsze opracowania z RS Models, z którymi miałem do czynienia to za Heinkla He-46 wezmę się raczej z ekscytacją niż z przeczuciem nadchodzącej mordęgi.

Radek “Panzer” Rzeszotarski

P.S. o ile podoba Ci się to co robię na KFS-miniatures możesz kupić mi kawę na buycofee.to

Zestaw przekazany do recenzji przez RS Models

Idź do oryginalnego materiału