Niektóre rany nie krwawią. Nie widać ich na skórze, nie mają formy siniaka ani blizny. To rany, które powstają w dzieciństwie – wtedy, gdy człowiek najbardziej potrzebuje ciepła, obecności i bezwarunkowego przyjęcia.
Gdy tego brakuje, dziecko uczy się świata w sposób okaleczony. I chociaż dorasta, zdobywa doświadczenie, zakłada rodzinę, buduje karierę… wciąż nosi w sobie echo dawnych braków.
To echo objawia się w zachowaniach, które dla innych często są niezrozumiałe. A dla tych, którzy kiedyś byli niekochani – są sposobem na przetrwanie.
Oto cztery z nich.
1. Przesadne przepraszanie za wszystko
Osoby, które w dzieciństwie czuły się nieważne lub „niechciane”, dorastają z przekonaniem, iż przeszkadzają. Że ich obecność obciąża innych. Dlatego dorosły, który kiedyś był niekochany, przeprasza automatycznie – za spóźnienie, za swoje zdanie, za to, iż poprosił o pomoc, a nawet… za to, iż jest zmęczony.
To nie jest zwykła grzeczność. To podświadomy lęk, iż każdy najmniejszy „błąd” sprawi, iż ktoś go odrzuci.
Jak kiedyś.
2. Udawanie, iż wszystko jest w porządku
Ludzie niekochani w dzieciństwie gwałtownie nauczyli się, iż okazywanie emocji nic nie daje. Albo było ignorowane, albo wyśmiewane, albo karane. Dorosły więc przywdziewa maskę: uśmiech, spokój, pozorną pewność siebie.
Z zewnątrz wygląda, jakby niczego mu nie brakowało.
W środku jednak nosi napięcie, którego nie umie nikomu pokazać.
„Dobrze, naprawdę dobrze” – mówi.
Ale najczęściej to zdanie oznacza: „Nie potrafię pozwolić sobie na słabość”.
3. Silna potrzeba kontroli
Brak miłości w dzieciństwie to brak bezpieczeństwa. A dziecko, które nigdy nie mogło przewidzieć reakcji rodzica, dorasta, szukając kontroli tam, gdzie tylko się da. To jedyny sposób, jaki zna, by nie czuć lęku.
Dlatego dorosły pochodzący z emocjonalnego chłodu:
-
planuje wszystko, by uniknąć chaosu
-
boi się spontaniczności
-
ma trudność z zaufaniem
-
często zanadto analizuje swoje wybory
To nie perfekcjonizm. To próba utrzymania w ryzach świata, który kiedyś był dla niego zagrożeniem.
4. Nadmierne staranie się o miłość
Kto w dzieciństwie nie dostał miłości, ten w dorosłości często stara się „zasłużyć” na nią wszystkimi możliwymi sposobami. Przekracza własne granice, rezygnuje z potrzeb, daje więcej, niż powinien. Bo gdzieś głęboko wierzy, iż miłość nie należy mu się z natury – trzeba ją zdobyć.
Takie osoby:
-
robią wszystko, by inni byli zadowoleni
-
boją się konfliktów
-
zadowalają, choćby kosztem własnej wartości
-
zostają w relacjach, które je ranią
Nie dlatego, iż nie widzą swojej krzywdy.
Ale dlatego, iż boją się, iż odejście oznacza powrót do pustki, którą znają aż za dobrze.
To nie wina dziecka — i nie musi być już losem dorosłego
Najważniejsze jest to: te zachowania nie świadczą o słabości, ale o tym, jak silny musiał być ktoś, kto dorastał bez miłości.
To strategie przetrwania. Mechanizmy, które kiedyś ratowały, a dziś — mogą przeszkadzać.
Dobra wiadomość?
To wszystko da się uleczyć. Z czasem, wsparciem, terapią, świadomością.
Dorastając, można nauczyć się czegoś, czego nie dostało się w dzieciństwie:
Że miłość jest prawem, a nie nagrodą.
Że bliskość nie jest zagrożeniem.
Że można być chcianym, ważnym i kochanym.




