Rys historyczny wydarzeń 7 grudnia 1939 w NML
Był rok 1939. 1 września Polska została zaatakowana przez hitlerowskie Niemcy, a dwa dni później wojska okupacyjne zajęły Nowe Miasto Lubawskie. Tym samym nastał bardzo trudny czas dla Polaków zamieszkujących gród nad Drwęca. Mieszkańców miasta i powiatu wywożono do przymusowej pracy w głąb III Rzeszy, do obozów koncentracyjnych oraz przystąpiono do eksterminacji osób, które zostały na tych terenach. Ludziom towarzyszył ogromny niepokój i niepewność jutra, gdyż skazywano ludzi na śmierć bez wyroków sądowych i procesów.
Nowe Miasto Lubawskie z racji niedalekiej odległości od ówczesnych granic Polski było miastem, w którym na co dzień żyli Polacy oraz liczna mniejszość Niemiecka. Zupełnie zwyczajnym zjawiskiem były polsko-niemieckie znajomości, przyjaźnie, związki czy rodziny. Wszystko to natomiast zupełnie się zmieniło we wrześniu 1939 roku. Dotychczasowi przyjaciele stali się późniejszymi oprawcami ludności polskiej.
7 grudnia 1939 o godzinie 7 rano w więzieniu Selbschutzu umieszczono w jednej celi 25 mężczyzn, którym zostały przedstawione fikcyjne zarzuty oskarżające ich o podpalenia gospodarstw w okolicy. Wyrok przedstawiony skazanym brzmiał tak:
„w związku z powtarzającymi się pożarami i kradzieżami wyznaczeni przez nas zakładnicy będą publicznie rozstrzelani”.
Więźniów prowadzono z siedziby Selbschutzu przez nowomiejski rynek na podwórze redakcji działającej w dwudziestoleciu międzywojennym Gazety Drwęcy przy ówczesnej ulicy Kopernika. Świadek wydarzenia – Konopacki w taki sposób relacjonował ten smutny dla historii Nowego Miasta Lubawskiego dzień.
„Na przedzie szło Hitlerjugend z bębenkami. Słychać było werble i nasze kroki. Milczeliśmy. Chłopiec Turowskiej krzyknął jak zobaczył matkę. Mamo ratuj! Matka rzuciła się w stronę syna. Została odtrącona przez Niemców – upadła na kolana. Nas wprowadzono na podwórze przy domu wydawnictwa „Drwęca”.
Funkcjonariusz gestapo odczytywał wyrok śmierci i uzasadnienie. Nie wiedziałem jaka rola przypadnie mi w tym widowisku. Byłem przekonany, iż treść wyroku i mnie dotyczy. Dziwiło mnie tylko to, iż obaj z Kucharskim nie mamy skrępowanych rąk, jak inny więźniowie. Wyprowadzają dwóch pierwszych: Hintza i Perłowskiego. Mnie i Kucharskiemu kazano stać z lewej strony grubej, drewnianej opartej o mur tablicy. Pilnował nas gestapowiec.
Perłowski i Hintz stanęli twarzami do muru. Obrzucono ich wyzwiskami: Co, boicie się? Nie możecie patrzeć. Odwrócić się ! – Patrzyli w lufy karabinów. Naprzeciw nich, w odległości 5 metrów, w poprzek ulicy ustawili się członkowie Selbstschutzu: Kastrau, Papst, Achilius, Lidke, Berendt i Sperling. Hartwig stał z boku i wydawał komendy. Mierzyli w 3 do jednego. – Padły strzały. Musieliśmy ciała odciągać na bok. Kucharski chwytał za nogi, ja za ramiona.. Wyprowadzono dwóch następnych. Nigdy nie zapomnę twarzy tych ludzi. Widzieli świeżą krew. Trupy przyjaciół…. Zginęli w milczeniu. Gdy nieśliśmy ich na rękach, ażeby ułożyć pod murem, przed tablica stanęła już nowa para. Dopiero Żurawski stając przed tablicą krzyknął: „niech nasza krew przejdzie na wasze dzieci!”
Tego samego dnia w Lubawie przebieg egzekucji jest identyczny. Rozstrzelano 10 mężczyzn.
Dnia 7 grudnia 1939 roku z rąk hitlerowskich oprawców zginęło 25 mieszkańców powiatu lubawskiego. Rozstrzelani w Nowym Mieście Lubawskim:
Walenty Bogdański lat 25
Franciszek Denst lat 42
Władysław Grzywacz lat 27
Damazy Hinz lat 39
Szczepan Jelonek lat 35
Jakub Kamiński lat 52
Antoni Kasprzycki lat 33
Franciszek Kłosowski lat 39
Jan Okonek lat 58
Brunon Perłowski lat 40
Ks. Stanisław Sławiński lat 50
Bernard Turowski lat 20
Alfons Zawadzki lat 25
Józef Żurawski lat 48
Nazwisko nieznane
Rozstrzelani w Lubawie
Stanisław Bonna lat 28
Józef Ewertowski lat 63
Leon Grzywacz lat 37
Edmund Jankowski lat 30
Ks. Bolesław Pędzich lat 30
Feliks Pruszak lat 56
Ignacy Radzimiński lat 52
Antoni Sołobodowski lat 73
Franciszek Wachowski lat 56
Nazwisko nieznane