800 zł na dziecko w Warszawie to często nic. Bez ciepłej wody i bez szans. Tak wygląda "równy start"

gazeta.pl 1 dzień temu
W Warszawie dzieci chodzą głodne, brudne i nie wiedzą, jak korzystać z toalety. To nie obraz z filmu, ale codzienność wielu rodzin żyjących tuż obok luksusowych restauracji i apartamentów.
Maria Organ na łamach weekend.gazeta.pl przyjrzała się biedzie, której nie widać w centrum Warszawy, choć wystarczy skręcić w boczną ulicę. Prezeska Powiślańskiej Fundacji Społecznej, Anna Gierałtowska, opowiedziała jej o dzieciach, które nie potrafią mówić pełnymi zdaniami ani jeść sztućcami i o pomocy, która może przerwać dziedziczony od pokoleń krąg biedy.


REKLAMA


Zobacz wideo "Nigdy w tej kwestii nie będę skromny". Maciej Pela w "Ja wysiadam"


Bieda tuż pod apartamentowcem. Tam, gdzie dzieci nie mają łazienki ani kolacji
Warszawska bieda nie wygląda jak na filmach o slumsach. Czasem wystarczy zejść z ulicy Foksal albo skręcić przy Łazienkach Królewskich, by zobaczyć kamienice bez bieżącej wody, ogrzewania i łazienek. W takich miejscach żyją dzieci, które nie mają co jeść, nie znają bajek i nie potrafią zawiązać butów. Wychowane w warunkach skrajnego ubóstwa, uczą się życia dopiero w świetlicach prowadzonych przez fundacje. Bo choć Warszawa ma najwyższe średnie zarobki, to właśnie tu rozwarstwienie społeczne jest największe.


Dzieci nie mają szans na start. A my mówimy, iż to ich wina
W świetlicach prowadzonych przez Powiślańską Fundację Społeczną dzieci uczą się nie tylko pisać i czytać, ale także myć ręce czy używać sztućców. Wielu z nich nikt wcześniej tego nie pokazał. Nie rozumieją, co mówi nauczyciel, bo w domu się z nimi nie rozmawia. Są wykluczone kulturowo, edukacyjnie i emocjonalnie. Ich rodzice sami często doświadczyli przemocy, zaniedbań, byli wychowankami domów dziecka. Bieda, w której żyją, to nie efekt lenistwa, ale dziedziczonych traum. Tych ludzi nie da się "zmobilizować", zanim nie poczują się bezpiecznie. Pomoc musi zacząć się od pełnej lodówki i ciepłego kąta.
Nie każdy zostanie mistrzem świata. Ale jego dziecko może
Fundacja skupia się na dwóch torach pomocy: asystenci rodzinni wspierają rodziców, a dzieci spędzają popołudnia w świetlicach. Tam wychowawcy pełniący funkcję domowych opiekunów pomagają w lekcjach, organizują posiłki, uczą życia. To nie jest projekt na chwilę, ale inwestycja w przyszłość. Dzieci, które przeszły przez programy fundacji, nie trafiają do pomocy społecznej. Pracują, funkcjonują, przełamują schemat. Ale inflacja pogarsza sytuację. Dzieci coraz częściej mówią, iż są głodne, a rodzice nie mają już czego oszczędzać. Po wprowadzeniu świadczenia 500 plus (obecnie 800 plus), często uważa się, iż powinno to wystarczyć, jednak wychowanie dziecka to znacznie wyższe koszty. Wsparcie musi być długofalowe, systemowe i godne, bo tylko wtedy ci, którzy dziś mają najmniej, mogą jutro mieć szansę.
Czy uważasz, iż 800 plus jest wystarczającym wsparciem finansowym? Zapraszamy do udziału w sondzie i komentowania.
Idź do oryginalnego materiału