Biało-czerwone flagi i transparenty z hasłem "Tak dla edukacji, nie dla seksualizacji". Taki oręż trzymali w dłoniach uczestnicy protestu, który odbył się 1 grudnia w Warszawie. Akcja zorganizowana przez Ordo Iuris i inne środowiska katolickie miała pokazać, iż Polacy nie zgadzają się na wprowadzenie do szkół edukacji zdrowotnej. Powód jest prosty, zdaniem inicjatorów protestu zawarte w programie treści dotyczące seksualności mają służyć deprawacji dzieci.
"Przeciwko szkodliwym pomysłom w systemie edukacji"
Ten pogląd zdaje się podzielać popularny aktor Antoni Królikowski. Gwiazdor nie tylko bowiem pojawił się z partnerką w tłumie protestujących na Placu Zamkowym, ale też pochwalił się udziałem w tym wydarzeniu na Instagramie. "'Rota' na Placu Zamkowym w trakcie protestu w obronie naszych dzieci przeciwko szkodliwym pomysłom w systemie edukacji" – napisał w poście pod filmikiem, dając jasno do zrozumienia, co sądzi o planach MEN.
Obecność aktora na proteście i krytyka nowego przedmiotu szkolnego wyraźnie zaskoczyła jego fanów. Zarówno tych, którym edukacja zdrowotna się nie podoba, jak i tych, którzy ją popierają. Ci pierwsi gratulowali mu odwagi wyrażania "normalnych" poglądów i ostrzegali, iż teraz środowisko aktorskie na pewno go zniszczy. "Brawo Panie Antku, chrońmy nasze dzieci przed zepsuciem i lewactwem" – gratulowała jedna z fanek aktora.
Zatroskany ojciec z zaległymi alimentami
Problem w tym, iż Królikowski nie bardzo nadaje się do roli obrońcy przed zepsuciem. A już na pewno nie może uchodzić za wzór ojca zatroskanego o przyszłość swoich dzieci. Bo choć co prawda od niedawna jest mocno zaangażowany w opiekę nad córeczką Jadzią, to znacznie gorzej wyglądają jego kontakty z trzyletnim synem Vincentem. Mama chłopca, aktorka Joanna Opozda, nieraz zarzucała aktorowi, iż nie interesuje się własnym dzieckiem. Musiała się też upominać o alimenty, bo gwiazdor przez pewien czas zalegał z płaceniem i była żona pozwała go o to do sądu.
Te niechlubne wydarzenia z życia Królikowskiego wytknęli mu w komentarzach fani. I zasugerowali, iż jego problemy w życiu prywatnym to efekt tego, iż sam w szkole nie miał edukacji seksualnej. Bo gdyby chodził na takie lekcje, to może nie zdradzałby żony, gdy ta była w ciąży, nie zostawił jej przed porodem i umiał lepiej zajmować się synem.
"Prawicowy wzór, zdradzający matkę swojego dziecka, gdy ta choćby nie urodziła... Teraz nagle będzie bronić 'konserwatywnych wartości'. Ciekawe, czy w ogóle pan Antoni przeczytał, czego ta edukacja ma dotyczyć. Który punkt budzi sprzeciw? Nauka o różnorodności? O tym, iż można powiedzieć 'nie' złemu dotykowi? Że są osoby, które nie identyfikują się ze swoją płcią i nie należy takich osób ganić? A może to, iż jeżeli nie planujemy z kimś dziecka, to należy się zabezpieczyć? Bardzo mnie to nurtuje. Poproszę o informacje z odesłaniem do konkretnego paragrafu rozporządzenia" – napisała jedna z fanek aktora.
Gwiazdor z problemami
Królikowski do tego komentarza się nie odnosił, więc trudno powiedzieć, który z zapisów podstawy programowej nowego przedmiotu budzi jego zaniepokojenie. Sądząc po tym, iż protest był organizowany pod hasłami "stop deprawacji" i "stop seksualizacji", można domniemywać, iż aktorowi nie podobają mu się wątki dotyczące edukacji seksualnej. Być może uważa, jak wielu protestujących, iż o tych zagadnieniach z dziećmi powinni rozmawiać rodzice, a nie nauczyciele. Ale jego burzliwe życie, liczne romanse, zdradzanie ciężarnej żony to dowód na to, iż ten model nie zawsze się sprawdza.
Królikowski ma też braki w wiedzy na inne tematy zdrowotne, które będą poruszane na lekcjach edukacji zdrowotnej. Aktor nie stronił od alkoholu i innych używek, ma na koncie wyrok za prowadzenia samochodu pod wpływem substancji psychoaktywnych. Można więc śmiało powiedzieć, iż jest żywym dowodem na to, jak niebezpieczny dla młodych ludzi jest brak solidnej wiedzy na temat odpowiedniego dbania o zdrowie.