Architektura wpływu: jak budować markę osobistą, która ma sens

monitorrynkowy.pl 8 godzin temu

W czasach wszechobecności automatyzacji, „AI-izacji wszystkiego” i ogólnego przebodźcowania – łatwo się zagubić. Dziś, chyba jak nigdy przedtem, potrzebujemy identyfikacji naszej tożsamości. Jak ją osiągnąć? Poprzez świadome budowanie marki osobistej. O tym, jak robić to z głową i poczuciem sensu, rozmawiamy z dr. Justyną Szymczyk z Uniwersytetu Ekonomicznego w Katowicach

Zawsze na początku rozmowy ciekawi mnie człowiek stojący za sukcesem – jego codzienność, sposób myślenia, historia. W twoim przypadku to historia niezwykle świadomego budowania drogi zawodowej z pasją, konsekwencją i jasno określonym celem. Zacznijmy zatem od początku: kim jest dr Justyna Szymczyk na co dzień? Jak wygląda twoja rzeczywistość zawodowa – ta prawdziwa, między pasją a codziennym wyzwaniem? Jak doszłaś do miejsca, w którym dziś jesteś?

Zawsze powtarzam, iż każdy z nas ma w sobie ogromny potencjał, tylko trzeba go zauważyć. Moją misją jest pokazywanie ludziom, iż świadomość własnych talentów i zasobów to klucz do sukcesu i spokoju. Kiedy wiemy, co naprawdę potrafimy, możemy działać z lekkością, w zgodzie ze sobą i z poczuciem sensu. Od blisko trzech dekad buduję swoją zawodową ścieżkę. Zaczynałam w marketingu i sprzedaży, później przyszła fascynacja brandingiem i komunikacją marek. W końcu (trochę niespodziewanie) pojawiła się nauka. Pamiętam, jak kanclerz Arkadiusz Hołda zaprosił mnie do współpracy na uczelni, mówiąc: „Nie potrzebuję teoretyka, tylko praktyka, który potrafi dzielić się doświadczeniem”. To zdanie otworzyło przede mną zupełnie nowy etap, a dzielenie się wiedzą stało się moim powołaniem. Wierzę, iż „człowieczeństwo się uprawia” – jak mówił Samuel von Pufendorf. To proces nieustannego poznawania siebie, rozwijania umiejętności i budowania kultury wewnętrznej, która później promieniuje na świat. Dlatego dziś uczę innych, jak tworzyć świadome marki osobiste, takie które nie tylko sprzedają, ale przede wszystkim niosą wartość. Nie wierzę w przypadek. Wierzę w sens, w wymianę i w to, iż każdy z nas ma coś wyjątkowego do zaoferowania. Jesteśmy stworzeni nie do małości, ale do wielkości; i żeby w tej właśnie odwadze sięgać po więcej, bo tam kryje się prawdziwa satysfakcja z życia i pracy.

To wydaje się kluczem: świadomość naszych własnych zasobów i tego, jak fundamentalne jest odkrycie, w czym naprawdę jesteśmy dobrzy. Mam wrażenie, iż dziś wielu ludzi choćby po czterdziestce czy pięćdziesiątce wciąż nie potrafi tego jasno nazwać. Wiem, iż jednym z obszarów twojej działalności jest mentoring. Jak pomagasz ludziom w odkrywaniu ich prawdziwych talentów i potencjału?

Robię to, korzystając zarówno z nauki, jak i z doświadczenia, które przez lata zdobywałam w praktyce. Nauka daje nam dziś fantastyczne narzędzia, sprawdzone modele i metody, które – jeżeli wiemy, jak z nich korzystać – potrafią naprawdę zmienić sposób, w jaki odkrywamy własny potencjał. To trochę jak z dobrym zarządzaniem: jeżeli rozumiesz mechanizmy, potrafisz je zastosować w każdej sytuacji.

Kiedyś zarządzałam jedenastoma zespołami sprzedaży w południowej Polsce, pracując np. w dużym wydawnictwie; tam nauczyłam się, jak ogromne znaczenie ma człowiek – jego motywacja, emocje, poczucie sensu. Później, prowadząc własną firmę, zebrałam doświadczenie, które dziś pozwala mi w pracy mentoringowej odkrywać w ludziach to, co często przez lata było zablokowane. Prawda jest taka, iż nie tylko 40- czy 50-latkowie wciąż szukają swoich talentów. Czasem choćby całe organizacje, ba: bywa, iż i całej kraje (!) nie potrafią adekwatnie nazwać swoich zasobów i budować na nich unikatowych przewag. Przypomina mi się tu przykład z historii Wielkiej Brytanii, kiedy pewien uczony – a konkretnie ekonomista David Ricardo – dużo ponad sto lat temu powiedział: „Nie starajcie się być dobrzy we wszystkim. Pokażcie światu to, co naprawdę potraficie najlepiej”. Brytyjczycy nie potrzebowali winnic, za to mieli swoje tekstylia i właśnie na tym zbudowali siłę. Z ludźmi jest podobnie. W procesach mentoringowych często widzę, iż ktoś przez przypadek trafił w miejsce, które nie jest jego; bo rodzice doradzili; bo „tak wyszło”, bo pierwsza praca się „przykleiła”; i wtedy przychodzi moment refleksji.

Przypomina mi się tu Miłosz Brzeziński, którego bardzo cenię. W jednym z podcastów zadał on piękne, retoryczne pytanie: „Wyobraź sobie, iż zabierasz się za rzecz, która nie jest twoim powołaniem. Co zrobisz, jeżeli odniesiesz w niej sukces?

Właśnie. Takie pytanie potrafi zatrzymać człowieka i od tego właśnie często zaczynam moją pracę – od pomocy w uświadomieniu sobie, gdzie naprawdę jest nasz sens i jak przekuć go w działanie. Czyli: po co robisz to, co robisz?

To szalenie interesujący wątek, pociągnijmy go. Ktoś zostaje w tej samej branży przez kolejne 15 czy 20 lat; wspina się po drabinie, a potem z przerażeniem odkrywa, iż ta drabina wcale nie stoi przy adekwatnym murze. Słuchając ciebie, mam wrażenie, iż właśnie w takich momentach wchodzisz na scenę i pomagasz ludziom zatrzymać się, odkryć ich prawdziwe talenty i sens, a potem wokół tego zbudować coś trwałego, ich własną markę. Dobrze to rozumiem?

Tak jest! Pomagam ludziom stworzyć strategię rozwoju; tę prawdziwą, opartą na ich realnym potencjale i wartościach. Nasz proces mentoringowy trwa zwykle kilka miesięcy. Jest dość intensywny, bo spotykamy się co tydzień. W tym czasie nie tylko planujemy cele, ale przede wszystkim odkrywamy, po co ktoś jest na tym świecie. Jaką wizję swojego życia naprawdę w sobie nosi. Często nikt nas tego nie uczy – przecież w większości wyrośliśmy w domach, gdzie nie było pytań o sens, dziedzictwo czy marzenia; one zostają gdzieś w tle codzienności. A przecież to mogą być najprostsze, najpiękniejsze rzeczy! Napisanie książki dla swoich dzieci, stworzenie firmy, przekazanie doświadczenia dalej. To właśnie z takich rozmów rodzi się klarowna wizja przyszłości. Mam wiele historii ludzi, którzy w trakcie pracy odkrywają – właśnie! – iż ich „drabina” faktycznie stała przy niewłaściwym murze. Jedna z moich klientek przez lata sprzedawała nieruchomości i była w tym świetna, ale dopiero, gdy zaczęła pracować jako trener mentalny, poczuła lekkość i sens. Klienci pojawili się natychmiast, bo robiła coś, co było naprawdę jej. Właśnie to jest najpiękniejsze: kiedy ktoś uświadamiasz sobie swój potencjał i zaczynasz budować życie wokół niego. Ja pomagam ten proces uporządkować, ułożyć plan działań krok po kroku, tak, aby cele były ambitne, ale realne. A potem pokazać to światu. Bo każdy z nas ma coś, czym może się podzielić i zawsze znajdzie się ktoś, kto właśnie tego potrzebuje.

Powoli przechodzimy przez kolejne rozdziały twojej historii zawodowej – od praktyki biznesowej, poprzez organizację wydarzeń, aż po świat nauki. Właśnie ten wątek szczególnie mnie ciekawi. Skąd wzięła się potrzeba, by pójść w stronę doktoratu? Czy to była naturalna kontynuacja twojej kariery, czy może moment, w którym otworzyły się przed tobą zupełnie nowe drzwi? Jak dziś łączysz swoje doświadczenie z biznesu z wiedzą naukową? No i zapytam przewrotnie – czy tytuł doktora to tylko „+50 do marki osobistej”, czy może coś głębszego?

Dziękuję za to wnikliwe pytanie! Nauka to dla mnie nie tylko dyplom, ale droga do zrozumienia siebie i świata. Nie byłam typową prymuską od pierwszej klasy. To przyszło później, gdy zrozumiałam, iż prawdziwa nauka nie polega na „zakuwaniu”, tylko na umiejętności myślenia, rozumienia i łączenia faktów. Pamiętam moment, gdy po raz pierwszy świadomie dostrzegłam, jak ogromny wpływ ma wiedza i konsekwencja na to, jak jesteśmy postrzegani. Patrzyłam wtedy na moją starszą koleżankę Agnieszkę – była świetna w nauce, sporcie, lubiana przez wszystkich. Nie wiedziałam wtedy, iż robię coś, co dziś nazywamy „analizą benchmarku”, ale to właśnie ona stała się moim pierwszym wzorcem. Zrozumiałam, iż jej sekret tkwił w tym, iż „dowoziła” wszystko, za co się zabrała. Doprowadzała rzeczy do końca. Wtedy postanowiłam, iż to będzie też moja zasada życiowa. Z czasem zaczęłam zauważać, iż nauka pomaga mi nie tylko w rozumieniu świata, ale też ludzi. Dostrzegłam, jak ważne są relacje – lojalność, współpraca, wzajemne wsparcie. Już w szkole, jako przewodnicząca, organizowałam spotkania i zabawy; nie po to, by „się rozerwać”, ale by budować wspólnotę. Dziś wiem, iż to była intuicyjna potrzeba tworzenia zespołów, dokładnie tego, co potem stało się moją zawodową pasją. Studia były naturalnym krokiem. Politologia dała mi szeroką perspektywę świata, ale też odwagę, by marzyć o tym, iż kiedyś sama stanę po drugiej stronie sali wykładowej. Pamiętam siebie jako młodą dziewczynę palącą na przerwie papierosa z profesorami – tylko po to, by móc porozmawiać o filozofii Tatarkiewicza. To był czas, gdy chłonęłam wiedzę całym sercem. I rzeczywiście, życie zatoczyło krąg. Dziś jestem wykładowczynią, mentorką, kobietą, która nie tylko uczy, ale i inspiruje. Każde spotkanie ze studentami, każda rozmowa mentoringowa – dają mi ogromną energię. jeżeli miałabym odpowiedzieć jednym zdaniem: tak, jestem kobietą spełnioną, bo mogę dzielić się wiedzą, doświadczeniem i pasją. Wiem, iż to właśnie nauka rozumiana szeroko – nie tylko akademicko, ale i życiowo – dała mi do tego klucz.

Twoja droga zawodowa to mozaika doświadczeń – od świata nauki, przez mentoring, po działalność eventową i aktywną obecność w mediach społecznościowych. Każdy z tych obszarów wydaje się dopełniać kolejny, tworząc spójny obraz kobiety, która zbudowała markę w oparciu o pasję, autentyczność i konsekwencję. Chciałbym, żebyśmy się na chwilę zatrzymali właśnie przy tych trzech wątkach. Jak te światy połączyły się ze sobą? Jak doświadczenie pracy z ludźmi, organizowania wydarzeń i budowania społeczności w sieci wpłynęło na to, kim jesteś zawodowo dziś i na to, jak dziś postrzegasz pojęcie „marki z duszą”?

Jestem zafascynowana tą rozmową, bo z każdym pytaniem odkrywam w niej „nowe otwarcia”. Poruszamy tutaj tematy, o których wcześniej nie mówiłam. Ogromnie ci za to dziękuję – za tę niezwykłą umiejętność otwierania rozmówcy!

Media społecznościowe nie były moją naturalną przestrzenią od początku. Przez lata byłam po stronie marek – organizowałam premiery i eventy dla takich firm jak Mercedes, Porsche, BMW czy Nokia. Pomagałam im budować wizerunek, ale sama długo nie myślałam o własnej marce osobistej. Dopiero z czasem, z dojrzałością, przyszło zrozumienie, iż to również moja ścieżka. I tu interesująca historia. Impulsem okazała się… moja córka. Pewnego dnia powiedziała: „Mamo, wracasz z uczelni taka szczęśliwa, opowiadasz o studentach, o ich pytaniach. Czemu nie dzielisz się tym szerzej?” To zdanie zapadło we mnie na długo. Zaczęłam działać, choć przyznam, iż towarzyszył mi lęk przed oceną. Dziś wiem, iż to naturalny etap. W mentoringu, który prowadzę, zawsze powtarzam: budowanie marki osobistej w sieci to proces, który ma trzy fazy. Najpierw śmiech i niezrozumienie otoczenia. Potem krytyka, czasem choćby hejt. A dopiero na końcu pojawia się uznanie. Trzeba przez to przejść, bo tylko autentyczność przynosi prawdziwy efekt. Dla mnie przestrzenią, gdzie biznes spotyka się z drugim człowiekiem, stał się Instagram. To nie „targowisko próżności”, tylko miejsce wymiany wiedzy, inspiracji i energii. Biznes szuka dziś biznesu właśnie tam, wśród ludzi, którzy myślą podobnie. Stąd też moja konferencja „Kultowa marka dzięki eventom” – projekt, który połączył moje światy: marketing, mentoring i pasję do ludzi. Chciałam pokazać, iż eventy nie są zarezerwowane dla wielkich korporacji. To potężne narzędzie, z którego może korzystać każdy – od marki premium po małego przedsiębiorcę. Bo event to nie tylko gala czy kongres, ale też live, webinar, warsztat, śniadanie biznesowe, spotkanie z klientami. Wreszcie moją misją jest wspierać ludzi w tym, by odważniej sięgali po swoje marzenia i żeby nie bali się pokazywać tego, co robią dobrze. Rywalizujemy dziś nie ze sobą, ale z czasem – z tym, czy wykorzystamy nasze 24 godziny w sposób, który nas rozwija. Ja wybieram życie świadome, pełne energii, rozmów, ludzi, światła… tylko wtedy możemy wzrastać, i to razem.

Powiedziałaś to tak pięknie, iż aż chciałoby się w tym miejscu zakończyć rozmowę; ale zanim naciśniemy „stop”, chciałbym jeszcze o coś dopytać, by ten wywiad był nie tylko wizerunkową wizytówką, ale też realnym zaproszeniem dla tych, którym możesz pomóc. Twoją sztandarową przestrzenią działania jest mentoring – powiedz, kto trafia do ciebie najczęściej? Komu dedykujesz swoje programy? Z jakimi wyzwaniami przychodzą twoi podopieczni i, co równie ważne: z czym wychodzą? No i wreszcie – w świecie pełnym mentorów, coachów i trenerów – dlaczego to właśnie ciebie warto wybrać jako swojego przewodnika?

Pomagam tworzyć marki osobiste, które zarabiają – to moje najprostsze i najprawdziwsze podsumowanie. Uczę ludzi sprzedawać systemowo ich własne produkty na Instagramie i skalować firmę dzięki marce osobistej.  Moim celem jest pokazanie im, iż mogą albo rozwinąć biznes, który już prowadzą, albo zbudować drugą, niezależną „nogę” zawodową, tak jak ja. Z jednej strony jestem wykładowczynią akademicką, czyli naukowczynią; z drugiej – przedsiębiorczynią, która od zawsze chciała mieć wpływ na to, ile zarabia i w jakim kierunku się rozwija. Tego właśnie uczę: jak dzięki świadomie budowanej marce osobistej przenieść swoje kompetencje i pasje do świata online, by zacząć na nich realnie zarabiać. Każdy z moich klientów, niezależnie od branży, czy to w nieruchomościach, czy w beauty, czy w edukacji, czy w public speaking – zaczął zarabiać więcej i docierać do nowych grup odbiorców. Dlaczego? Ponieważ odważył się pokazać światu to, co potrafi, w sposób spójny, autentyczny i strategiczny. Uczę, jak stworzyć dobrą strategię komunikacji, jak mówić o sobie z lekkością, jak budować relacje z odbiorcami i przekładać je na realne wyniki finansowe. Pokazuję, iż dziś każdy z nas może skalować biznes lub stworzyć dodatkowe źródło dochodu. Wystarczy tylko wiedzieć, jak i z jaką intencją to robić. Wierzę, iż pieniądze dają nie tylko komfort, ale też wolność i przestrzeń do tworzenia. Dlatego obrałam sobie za misję, by jak najwięcej osób poczuło tę lekkość – świadomość, iż mają wpływ na własne życie i mogą zbudować markę osobistą, która inspiruje, uskrzydla i uszczęśliwia. Takiej marki życzę każdemu.

Opr.: Jakub Lisiecki, Katarzyna Michałkiewicz

Idź do oryginalnego materiału