Awantura o "zakazane" lektury szkolne. Zamiast mieć pretensje, uczcie dzieci życia

mamadu.pl 1 miesiąc temu
Wielu rodziców i nauczycieli zastanawia się, czy lektury szkolne nie są zbyt brutalne dla młodzieży, szczególnie gdy poruszają trudne tematy jak śmierć, choroba czy wojna. Jednak szkoła powinna przygotować dzieci do realiów życia, ucząc je nie tylko radości, ale i wyzwań, które spotkają na swojej drodze.


Nie może być tylko kolorowo i radośnie


Co jakiś czas wraca temat lektur szkolnych i tego, czy przypadkiem nie są zbyt brutalne dla dzieci i młodzieży. Gdy tylko jakaś książka poruszy trudniejszy temat – śmierć, chorobę, przemoc czy niesprawiedliwość – pojawiają się głosy, iż to zbyt wiele, iż uczniowie powinni czytać wyłącznie pozytywne, lekkie historie. Ale czy naprawdę szkoła powinna przedstawiać dzieciom jedynie wygładzony, kolorowy świat? Ostatnio pisaliśmy o tym, jak rodzice odbierają takie książki jak "Asiunia" Joanny Papuzińskiej, która opowiada o dziecku żyjącym w czasie wojny.

Jedna z naszych czytelniczek podzieliła się swoją historią. Oto co napisała w mailu do redakcji: "Dzisiaj dzieci są wychowywane pod kloszem bezstresowo. Życie nie jest 'bajką'. Rola rodziców nie powinna być taka, iż dzieciom zabiera się problemy z ich drogi. To rodzice rozwiązują za nich problemy i dlatego dzisiejsze dzieci i młodzież nie umieją pokonywać trudności, i dlatego jest tyle samobójstw ludzi młodych czy czasami i dzieci.

Ja jako 7-letnie dziecko spotkałam się z chorobą mojego taty. I wtedy choćby karmiłam swojego tatę... Później umarł. Gdyby moja rodzina ukrywała ten fakt, nie umiałabym sobie radzić w życiu. [...] Nie zdziwmy się, iż w przyszłości będziemy mieć słabe pokolenia, które nie poradzą sobie z małymi i dużymi problemami".

Doświadczenie, o którym pisze nasza czytelniczka, jest trudne, ale prawdziwe. Świat nie zawsze jest sprawiedliwy, ludzie chorują, umierają, przeżywają traumy. I choć naturalnym odruchem dorosłych jest chęć ochrony dzieci przed tym, co bolesne, nie da się przed tym uciec na zawsze. Lektury szkolne nie są po to, by odbierać dzieciom euforia życia, ale by pokazywać im świat takim, jakim jest – z jego pięknem, ale i trudnościami.

Trudne tematy są potrzebne


Czytanie o chorobie w "Oskarze i Pani Róży", o wojnie w "Kamieniach na szaniec" czy o chorobie i biedzie w "Kamizelce" nie jest celem samym w sobie. Te książki mają uczyć wrażliwości, pokazywać różne perspektywy, oswajać z emocjami. Nie chodzi o straszenie dzieci, ale o przygotowanie ich do życia. Lektury szkolne to często pierwsza okazja do refleksji nad tym, czym jest cierpienie, strach czy strata.

Jeśli dziecko nie zetknie się z takimi tematami w książkach, to kiedy? W dorosłym życiu, bez żadnego przygotowania? Wtedy może być za późno. Nie chodzi o to, by dzieci dorastały w smutku i lęku. Ale życie to nie tylko beztroska zabawa. Trudne tematy w literaturze pomagają lepiej rozumieć świat i siebie nawzajem. I to właśnie jest jednym z najważniejszych celów edukacji.

Dzieci nie potrzebują świata wyłącznie w pastelowych barwach, ale narzędzi do radzenia sobie z rzeczywistością – taką, jaka jest naprawdę. Książki o trudnej tematyce mogą być okazją dla rodziców do tego, by porozmawiać z synem/córką o kwestiach, które mogą budzić skrajne emocje.

Jeśli będziemy unikać takich tematów, pozbawimy ich okazji do nauki empatii, wytrwałości i odporności psychicznej. Lepiej, żeby dziecko pierwszy raz zetknęło się z cierpieniem w książce niż w realnym życiu, bez żadnego przygotowania. Szkoła powinna dawać mu możliwość zmierzenia się z różnymi aspektami świata – także tymi, które nie są łatwe.

Idź do oryginalnego materiału