Ojej, moje kochane dzieci, usiądźcie bliżej, opowiem wam historię, którą tu, w domu spokojnej starości, przekazała mi sąsiadka z pokoju. Mnie, staruszkę, rodzina tu wsadziła, więc teraz tylko słucham różnych opowieści i wam je przekazuję. A ta o Kasi, jej mężu Stasiu i siostrze Lenie. Och, i bolesna to historia, słuchajcie.
Pewnego wieczoru siedzieli przy kolacji Kasia, Staś i Lena, jej siostra. Pieczone mięso pachniało w całym mieszkaniu, a Staś uniósł kieliszek:
Za rodzinę! Żeby rosła!
Ale jego oczy patrzyły nie na Kasię, tylko na Lenę. A ta kręciła serwetką, ledwo się uśmiechając, jakby coś ją gryzło. Kasia widziała wszystko jak Staś podaje Lenie płaszcz, jak śmieje się z jej żartów, jak milkną, gdy ona wchodzi do pokoju. Ale milczała, bo taka już była udawać, iż nie widzi.
Za rodzinę odparła Kasia, pijąc sok winogronowy.
Lena podniosła oczy, a w nich była taka tęsknota, iż Kasi aż ciarki przeszły.
Len, wszystko w porządku? spytała.
Tak, zmęczona jestem, dużo pracy machnęła ręką Lena.
Ale Kasia wiedziała, iż u siostry teraz spokój w pracy, jednak znów zamilkła. Milczenie było jej tarczą.
Staś nagle zakaszlał:
A propos pracy. Dostałem projekt w innym mieście. Wyjeżdżam za miesiąc, na pół roku, może dłużej.
Kasia aż zbladła.
Na pół roku? powtórzyła. A urlop latem?
Kasieńko, to szansa! gorączkował się. Raz w życiu się takie trafia!
Mówił do niej, ale patrzył na Lenę. A ta wpatrywała się w talerz, jakby tam była odpowiedź na wszystko. Kasia zauważyła, jak pod stołem dłoń Stasia nakryła dłoń Leny. Tylko na moment. Lena odsunęła rękę, jakby się sparzyła. A Kasia siedziała i patrzyła na męża, który promienieje, i na siostrę, która zaraz się rozpadnie.
Kolacja skończyła się jakoś dziwnie. Lena poskarżyła się na ból głowy i zbierała się do wyjścia.
Odwiozę cię od razu rzucił Staś.
Przecież mieszkasz w przeciwną stronę zauważyła Kasia.
Dla siostry nie szkoda machnął ręką.
W drzwiach odwrócił się, w oczach miał determinację:
Musimy porozmawiać, Kasieńko. Na poważnie. Jak wrócę.
Zostawił ją samą, z zapachem niedokończonej kolacji i niepokojem w sercu.
Dwa tygodnie Kasia żyła jak we mgle. Staś dzwonił co wieczór, opowiadał o projekcie, o nowym mieście, mieszkaniu. Ale jego głos był obcy, mechaniczny. Pytał, jak tam, ale nie słuchał odpowiedzi. Kasia ciągnęła Lenę:
Może do kina albo na zakupy?
Ale ta się wyślizgiwała:
Jestem zmęczona, Kasieńko, może innym razem.
Lena wyglądała na wyczerpaną schudła, pod oczami cienie. Kasia zauważyła, jak siostra kładła rękę na brzuch, jakby coś ukrywała.
Podejrzenie rosło powoli, jak trucizna. Najpierw opakowanie po teście ciążowym w śmieciach Leny. Potem workowate swetry, choć Lena zawsze chwaliła się talią. Serce Kasi ściskało się, ale czekała.
Rozwiązanie nadeszło w środowy wieczór. Kasia siedziała na kanapie, gdy zadzwonił telefon. Staś.
Cześć powiedziała.
Milczał, słychać było tylko oddech.
Nie mogę już kłamać, Kasieńko w końcu wybuchnął. Nie wrócę. Nie chodzi o projekt. Chodzi o Lenę. Kochamy się.
Kasia zamknęła oczy. Ból w piersi zamarł, stał się kamieniem.
Twoja siostra jest w ciąży! wyrzucił z siebie.
I wtedy Kasia się roześmiała. Najpierw cicho, potem głośniej, aż łzy popłynęły. Śmiech nie był wesoły, ale gorzki, jak z taniej telenoweli.
Kasieńko, co ty? Płaczesz? przeraził się Staś.
Nie westchnęła. Po prostu zrozumiałam, jaki jesteś głupi.
Rozłączyła się. Histeria minęła, zostawiając jasność. Kamień w piersiach stał się podporą. Kasia ubrała się, wezwała taksówkę i pojechała do Leny.
Ta otworzyła drzwi rozczochrana, w szlafroku, z czerwonymi oczami. Zobaczyła Kasię i cofnęła się.
On ci powiedział? Przepraszam zaczęła Lena.
Gdzie on jest? przerwała Kasia, spokojnie, aż strasznie.
Lena zamilkła. Kasia rozejrzała się po mieszkaniu kurtka Stasia, jego adidasy, dwie szklanki na stole.
Przestań kłamać, Lenko. Choć teraz.
Kasieńko, my się kochamy! wykrzyknęła. Wiem, iż to okropne, ale tak wyszło!
Kasia czekała, aż siostra się uspokoi.
Jesteś w ciąży powiedziała, nie pytając.
Tak szepnęła Lena, zakrywając brzuch. Będziemy mieli dziecko.
Kasia podeszła bliżej. Lena wzdrygnęła się, czekając krzyku.
Dlaczego mnie nie zapytałaś, Lenko? cicho spytała Kasia. Powiedziałabym ci. Przez trzy lata próbowaliśmy z Stasiem mieć dziecko. Badania, lekarze. Staś jest bezpłodny. Całkowicie.
Twarz Leny zmieniła się zdziwienie, zaprzeczenie, przerażenie.
Nie On mówił, iż problem jest w tobie
Oczywiście smutno się uśmiechnęła Kasia. Łatwiej kłamać. Ukraść czyjeś życie niż przyznać się do prawdy.
Podeszła do drzwi.
Gratuluję, siostrzyczko. Będziesz miała dziecko. Ale mój mąż nie ma z tym nic wspólnego.
Drzwi zatrzasnęły się. Nocne powietrze było świeże, Kasia wzięła głęboki oddech.
Minęło pięć lat. Rany się zabliźniły, Kasia nauczyła się nowego języka, zmieniła pracę, przeprowadziła się nad morze. Siedziała w kawiarni, mieszała kawę, czekając na Andrzeja planowali adoptować szczeniaka ze schroniska.
Nagle drzwi się otworzyły weszła Lena z chłopczykiem. Chuda, zmęczona, w szarej bluzie. Zobaczyła Kasię i zastygła, chciała wyjść, ale syn ciągnął ją w stron