Słuchaj, mam już dosyć tego, iż moja teściowa Halina wciąż wpada do nas w nocy, mimo iż ciągle jej mówię, żeby nie przychodziła tak późno. Dla niej chyba nie ma żadnej zasady, iż można wejść nie zapowiedzianie do naszego domu w Warszawie. Nasz mały Kacper ma dopiero rok, a ja już wprowadzam go w pewną rutynę. jeżeli nie zasypia około 20:00, to w ogóle nie kładę go do łóżeczka wtedy czekają nas dwie godziny walki, jak w piekle.
Rozmawianie z Haliną nic nie daje. Ile razy prosiłam ją, żeby nie przychodziła po zmroku, ona nie słucha. Nie rozumie, iż nie jest dobrym pomysłem odwiedzać rocznego wnuka tak późno. Pracuję do późna mówi. Wpadam na pół godziny, pogramy, rozbawię go, potem zostajesz z nocnym karmieniem i bezsennością. A potem chłopiec płacze i krzyczy.
Co mam zrobić?
Dziś jak zwykle zaczęłam układać Kacpra do snu. Marek i ja już mieliśmy wybrany film, który mieliśmy obejrzeć, kiedy nagle dzwoni dzwonek do drzwi. Marek otworzył i stała tam teściowa Halina.
Czułam się jak w ogniu. Byłam wściekła. Kacper właśnie miał ząbkowanie i był niespokojny, więc każda spokojna chwila była na wagę złota. Musiałam się uspokoić, bo w końcu to matka mojego męża.
Udawałam, iż boli mnie głowa, położyłam rękę na policzku i krzyknęłam:
Proszę, przyjdźcie w innym terminie! Boli mnie ząb, nie dam rady. Nie chcę iść sama do dentysty. Zostańcie jeszcze chwilę z dzieckiem, a my zaraz wyjdziemy.
Marek nie wiedział, co zrobić. gwałtownie się ubrał i wyszliśmy z mieszkania.
Co to ma być, jakaś jakaś komedia? zapytał Marek.
Przynajmniej będziemy mogli iść gdzieś sami. I nie zapomnij wyłączyć telefon! odpowiedziałam.
Wróciliśmy dopiero po północy. Halina musiała złapać taksówkę do Krakowa. Kacper leżał w kołysce, a wokół leżały brudne pieluchy, ubranka i rozrzucone zabawki, smoczki, grzechotki prawdziwy artystyczny bałagan. Teściowa wyglądała na wyczerpaną, makijaż była rozmazany, a suknia poplamiona dziecięcym brudem. Od tamtej pory przychodzi do nas rzadziej i na pewno nie tak późno.















