Nie dwie, ale jedna lekcja religii w tygodniu i to przed zajęciami obowiązkowymi lub po nich. Do tego możliwość łączenia dzieci z różnych klas i roczników w grupy, jeżeli w danej klasie będzie za mało chętnych na katechezie. To najważniejsze zmiany w nauczaniu religii w szkołach, które wprowadza rozporządzenie podpisane w styczniu przez szefową MEN.
Biskupi pytają, premier musi odpowiedzieć
Podpis Nowackiej zakończył wielomiesięczne konsultacje z ekspertami i negocjacje ze stroną kościelną. Nie zakończył jednak walki biskupów z rządem. Hierarchowie od początku powtarzali, iż planowane przez MEN zmiany są bezprawne i oni zrobią wszystko, by nie dopuścić do ich wprowadzenia. No i z pomocą swoich prawników konsekwentnie realizują ten plan. Tyle iż teraz nie apelują już do ministerstwa edukacji. Postanowili napisać do szefa Barbary Nowackiej, czyli premiera Donalda Tuska.
Pismo biskupów do szefa rządu nie ma jednak formy apelu o cofnięcie rozporządzenia MEN. To wezwanie do odpowiedzi na kilka pytań. Episkopat skorzystał tu z urzędowej procedury, czyli z wniosku o udzielenie informacji publicznej. Z czego Tusk ma się spowiadać biskupom? Na początek z tego, dlaczego do tej pory w "Dzienniku Ustaw" nie opublikowano wyroku Trybunału Konstytucyjnego, który stwierdził, iż rozporządzenie MEN w sprawie nauczania religii jest nielegalne i niezgodne z Konstytucją.
Hierarchowie nie kryją, iż według nich nieopublikowanie tego wyroku dowodzi "bezczynności organów władzy" i chcą, by Tusk wyjaśnił im, z czego ta bezczynność wynika. I żeby wyjawił, "co zamierza uczynić (…) jako zwierzchnik administracji rządowej, aby przywrócić stan zgodny z powszechnie obowiązującym prawem w zakresie publikacji wyroku TK z 27 listopada 2024 roku".
W swoim liście biskupi postanowili też przypomnieć Donaldowi Tuskowi, iż jako premier jest szefem Barbary Nowackiej, więc jej działania obciążają też jego konto. Dlatego pytają go, "czy bierze odpowiedzialność za bezprawne działania Minister Edukacji Narodowej". Bezprawne dlatego, iż szefowa MEN zmieniła zasady organizacji nauki religii szkołach bez wymaganej zgody władz Kościoła Katolickiego oraz innych kościołów i związków wyznaniowych.
Kolejna runda starcia
Jako iż pismo podpisane przez prezydium episkopatu ma charakter oficjalny, premier będzie musiał na nie odpisać. Odpowiedzi są dość łatwe do przewidzenia. Rząd nie publikuje wyroków Trybunału Konstytucyjnego, bo uważa, iż obecny skład tego sądu został wybrany nielegalnie, więc jego orzeczenia nie mają żadnej mocy prawnej. Mówiła o tym Barbara Nowacka, gdy tylko rozporządzenie w sprawie lekcji religii zostało zaskarżone do TK. Trudno też przypuszczać, iż Tusk nagle beztrosko oznajmi biskupom, iż nie poczuwa się do odpowiedzialności za to, co robi MEN.
Efekt jest zatem przewidywalny. Episkopat raczej nie będzie zadowolony z odpowiedzi Tuska. No chyba iż szef rządu nagle zadeklaruje, iż cofa rozporządzenie szefowej MEN. To jest jednak mało prawdopodobne. Skończy się więc tak, iż biskupi sięgną po kolejne działa i zaskarżą zmiany w nauczaniu religii do instytucji międzynarodowych.
Zapowiedział to już zresztą rzecznik prasowy Episkopatu, ks. Leszek Gęsiak. – List, który został skierowany do pana premiera, jest jedynie prośbą o udzielenie informacji publicznej wobec działań, które do tej pory zostały podjęte. (…) Natomiast inne kroki rzeczywiście są w tej chwili analizowane. Prawnicy Konferencji Episkopatu Polski rozważają różne kroki i one zostaną w najbliższym czasie podjęte – powiedział w rozmowie z Katolicką Agencją Informacyjną. Wszystko wskazuje więc na to, iż spór Kościoła z rządem o nauczanie religii w szkołach przeniesie się do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka albo Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej.