K9 BOHATER: Niemowlę znalezione żywe w plecaku częściowo zakopanym w lodowatej rzece ale szokująca prawda o tym zdarzeniu wstrząsnęła śledczymi i wzbudziła gniew społeczności
Krzyk z wody
O świcie miasto wciąż spowijała cisza i mróz. Patrol policjanta Dariusza Kowalskiego i jego psa służbowego, Oriona, wydawał się rutynowy. Nagle Orion zaczął gwałtownie ciągnąć w stronę brzegu rzeki. Jego uporczywe szczekanie wyrwało Kowalskiego z porannego spokoju.
W świetle latarki policjant dostrzegł coś wśród trzcin przemoczony, zniszczony plecak. W środku, ku jego przerażeniu, leżało niemowlę, sine z zimna, ale wciąż oddychające. Kowalski natychmiast wyciągnął dziecko, owinął je w kurtkę i wezwał pomoc.
To, co zaczęło się jako cudowne ocalenie, gwałtownie przerodziło się w sprawę, która wstrząsnęła całą społecznością, budząc strach, smutek i trudne pytania.
Na pierwszy rzut oka wyglądało to na akt desperacji ze strony przytłoczonego rodzica. Ale śledczy gwałtownie odkryli mroczniejsze szczegóły.
Plecak był obciążony kamieniami, co wskazywało na celowe działanie ktoś chciał, by zatonął.
Ubranko dziecka było podarte, ale starannie ułożone jakby osoba, która je zostawiła, była rozdarta między okrucieństwem a troską.
Kamery monitoringu uchwyciły tajemniczą postać kręcącą się nad rzeką około godziny trzeciej nad ranem, znikającą tuż przed tym, jak Orion doprowadził Kowalskiego na miejsce.
Śledczy nie mieli wątpliwości to nie był przypadek. Ktoś celowo chciał pozbyć się dziecka, być może choćby je zabić.
Gniew i solidarność społeczności
Gdy wieść o uratowaniu niemowlęcia rozeszła się po mieście, ludzie byli wstrząśnięci. Nad rzeką pojawiły się znicze, koce i kartki z napisami: Jesteś kochany. Należysz do nas.
Ale obok współczucia pojawił się gniew. Kto mógł popełnić taki czyn? Czy to desperacja, choroba psychiczna, czy coś znacznie gorszego może handel ludźmi?
Lokalne organizacje zajmujące się pomocą dzieciom podkreślały, iż ta sprawa pokazuje systemowe zaniedbania. Żaden rodzic nie powinien czuć się tak samotny, by rzeka wydawała się jedynym wyjściem powiedziała Joanna Nowak z fundacji Bezpieczny Dom.
Dylemat śledczych
Policja pracuje nad kilkoma wątkami:
Powiązania rodzinne realizowane są badania DNA, by ustalić pochodzenie dziecka i znaleźć krewnych.
Wątek zorganizowanej przestępczości obciążony plecak i precyzyjne umiejscowienie sugerują, iż mogło tu chodzić o handel ludźmi.
Teoria rozpaczy niektórzy uważają, iż to akt desperacji spowodowany biedą, przemocą lub strachem.
Komisarz Robert Mazur podsumował sprawę krótko:
To nie był wypadek. Ktoś chciał, by to dziecko zniknęło. Pytanie brzmi: dlaczego?
Szerszy problem
To zdarzenie pokazuje, jak społeczeństwo walczy z problemem opieki nad dziećmi, ubóstwem i nielegalnymi procederami, które często pozostają w cieniu.
Eksperci twierdzą, iż poza samym ocaleniem trzeba zadać sobie pytanie, dlaczego do takich sytuacji w ogóle dochodzi. Psychiatra dr Anna Lewandowska mówi:
Porzucenie dziecka rzadko jest tylko jednorazowym aktem. To efekt zaw