Branża budowlana przygotowuje się na boom w inwestycjach infrastrukturalnych. Wyzwaniem może być dostęp do kadr i materiałów

radioswinoujscie.pl 6 godzin temu

Źródło: materiał na licencji: Newseria.pl

W najbliższych miesiącach mogą ruszyć duże inwestycje publiczne w drogownictwie, kolei, energetyce i obronności. To efekt aktywizacji KPO i przesunięcia części środków z komponentu klimatyczno-energetycznego do tzw. Funduszu Bezpieczeństwa i Obronności. Dla branży wyzwaniem będzie nie tylko dostęp do materiałów i ich sprawne dostawy, ale także kwestie kadrowe, które już dziś sprawiają problemy w realizacji zadań.

– Polska branża budowlana jest przygotowana na peak i kumulację inwestycyjną, która przed nami. Udowodniliśmy to już przy okazji poprzedniej perspektywy inwestycyjnej w Polsce czy wcześniej podczas Euro. Mamy się czym chwalić, wielu ludzi z Europy jest pod wrażeniem tego, jak sprawnie wykorzystaliśmy środki unijne, jak potrafiliśmy zrealizować duże, skomplikowane inwestycje. Z naszego doświadczenia potrzebujemy tylko wyciągać wnioski i nie powielać błędów – podkreśla w rozmowie z agencją Newseria Rafał Kański, dyrektor generalny Aldesa Polska.

W latach 2025 i 2026 Polska może uruchomić wyjątkowo duże inwestycje publiczne w drogownictwie, kolei, energetyce i obronności. Wiele z nich finansowanych jest z Krajowego Planu Odbudowy. Jak poinformowało Ministerstwo Funduszy i Polityki Regionalnej, do 25 czerwca br. Polska zainwestowała już blisko 121,5 mld zł z KPO. Od początku 2024 roku największe wypłaty (z części dotacyjnej) otrzymały m.in. pasażerski tabor kolejowy (wypłaty na prawie 1,4 mld zł), linie kolejowe (prawie 1,2 mld zł) i inwestycje związane z bezpieczeństwem transportu (ponad 724 mln). We wrześniu do Polski trafi 26,3 mld zł z czwartego i piątego wniosku o płatność z KPO. Ponadto ok. 26–30 mld zł zostanie przesunięte z komponentu klimatyczno-energetycznego KPO do Funduszu Bezpieczeństwa i Obronności (FBiO) i trafi na infrastrukturę strategiczną czy budowę schronów.

Zdaniem eksperta to szansa dla sektora budowlanego, ale pod warunkiem odpowiedniego przygotowania się do inwestycji.

Żyjemy w bardzo dużej niestabilności geopolitycznej. Mamy przykład, jak duży wpływ na kondycję branży budowlanej i realizację projektów miał COVID-19, później wojna w Ukrainie, skoki inflacyjne. Na to wszystko powinniśmy być przygotowani. Nie możemy dać się zaskoczyć tego typu sytuacjom, które mogą się zdarzyć. Korzystając z tego, co przeszliśmy, to jest naprawdę duży materiał do tego, żeby zabezpieczyć rozwiązania, które ograniczą ryzyko spoczywające dzisiaj głównie na barkach wykonawcy – tłumaczy Rafał Kański. – Mamy więc tematy związane z inflacją, waloryzacją i zabezpieczeniem pewnych ryzyk finansowych, które mogą się wydarzyć w trakcie realizacji inwestycji infrastrukturalnych.

Pandemia COVID-19 wpłynęła na zakłócenia w łańcuchach dostaw – przede wszystkim na opóźnienia w dostawie stali, drewna, prefabrykatów, i przyczyniła się do wzrostu cen surowców. Wojna w Ukrainie doprowadziła do skokowego wzrostu cen materiałów budowlanych, m.in. cementu, stali, asfaltu, izolacji. Ceny stali wzrosły choćby o 100–200 proc. w ciągu kilku miesięcy. W szczycie inflacji w latach 2022–2023 materiały budowlane podrożały o kolejne kilkadziesiąt procent. Przy dużym natężeniu inwestycji najważniejsze będzie zapewnienie dostępu do surowców.

Realizacja dużych przedsięwzięć inwestycyjnych w jednym czasie w skumulowany sposób na pewno generuje różnego rodzaju ryzyka. Na pewno jest nim dostępność materiałów. choćby o ile zdolności produkcyjne będą wystarczające, to też jest kwestia logistyki i transportu, każdy będzie chciał mieć te materiały w tym samym czasie. To jest coś, nad czym trzeba myśleć – przekonuje dyrektor Aldesa Polska.

Ostatnie wydarzenia uwypukliły też braki kadrowe. W dużej mierze to efekt odpływu ukraińskich pracowników – przed wojną ich udział w budownictwie wynosił ok. 30 proc.

– Dużym problemem w dzisiejszych czasach w Polsce jest dostępność wykwalifikowanej kadry, ale też pracowników fizycznych. Nie mamy dzisiaj dostępu do pracowników z Ukrainy, a dostępność zasobów ludzkich jest limitowana – ocenia Rafał Kański.

Polska Izba Inżynierów Budownictwa podaje (powołując się na dane Komitetu Budownictwa Krajowej Izby Gospodarczej), iż studia techniczne, w tym budownictwo, z roku na rok wybiera coraz mniej absolwentów szkół średnich – zainteresowanie studiowaniem grupy kierunków: technika, przemysł i budownictwo spadło o 34 proc. w ciągu ostatnich pięciu lat. W roku akademickim 2017/2018 te kierunki studiowało 20,1 proc. wszystkich studentów, a w 2021/2022 – 14 proc.

Choć najpopularniejszymi uczelniami są politechniki (zajmują trzy pierwsze miejsca), to budownictwo jest 11. kierunkiem w rankingu według ogólnej liczby zgłoszeń kandydatów. Tylko pomiędzy 2019 a 2022 rokiem liczba studentów I stopnia budownictwa spadła o 11,5 proc., a liczba studentów II stopnia o 18 proc.

Budownictwo nie jest popularnym kierunkiem wśród młodzieży, przegrywa z IT i różnymi innymi kierunkami. To jest dzisiaj wyzwanie dla branży budowlanej – zachęcić młodych ludzi, żeby zainteresowali się budownictwem. Dzisiaj obserwujemy bardzo duży odpływ studentów z kierunków inżynierskich, a to jest najważniejszy zasób, który umożliwia funkcjonowanie i realizację kontraktów – mówi dyrektor Aldesa Polska. – Dzisiaj, jak podają różne statystyki, największy odsetek inżynierów, pracowników technicznych w firmach budowlanych to są ludzie powyżej 40. roku życia, tak iż mamy perspektywę kilkunastu lat, które jeszcze są zabezpieczone, ale później może być trudno.

To o tyle istotne, iż przed Polską budowa infrastruktury związanej choćby z energetyką jądrową, a następnie wyzwania związane z utrzymaniem już powstałych inwestycji.

Musimy pamiętać, iż będziemy musieli utrzymywać, modernizować istniejącą infrastrukturę, to zajęcie na lata. choćby o ile skończy się ten peak budowlany, to na pewno będzie dalej zajęcie i będą tematy modernizacyjne, którymi też ktoś musi się zająć – wskazuje Rafał Kański.

Idź do oryginalnego materiału