Bratankowiec, który jest bliższy mężowi niż własny syn

newsempire24.com 5 godzin temu

Tak weź go już na zawsze! Po co te ceremonie? odparła gniewnie Zofia.

Zapomniałeś zapytać, co mam zrobić! w tym samym tonie odpowiedział Michał.

Gdybyś chociaż raz zapytał, nie musiałabym się denerwować! spargowała Zofia.

A gdybyś nie pytała, nie musiałbym odpowiadać! syknął Michał. To nie od ciebie zależy, co się dzieje!

Nie twoje masz mnie pouczać, co mam robić! odezwała się Zofia, podnosząc ton.

Nie masz sumienia zwróciła mu złośliwie Zofia. Dobrze, ja, ale przynajmniej pomyśl o synu!

A ja, co myślisz, nie myślę? krzyknął Michał. adekwatnie o nim myślę najwięcej!

I nie tylko myślę, ale i utrzymuję i wychowuję!

A możesz dalej grozić, iż wyjdziesz do pracy!

Wyjdę! wykrzyknęła Zofia. Jak tylko coś znajdę!

Najpierw znajdź! nie obniżając głosu odpowiedział Michał. A potem mów!

Michał przesłuchał chwilę żałosnych jęków Zofii, po czym znów zabrał się do rzeczy.

Pomyśl, Kostku, iż jest ci przykro, bo ciągle jesteś z Romkiem powiedziała Zofia względnie spokojnie. A kiedy jesteś z nimi razem, zauważyłam, iż Romkowi poświęcasz więcej uwagi!

On jest starszy! Z nim można rozmawiać, a myśli już w młodym chłopcu się wyłaniają!

Trzeba zrozumieć, co z niego wyrośnie! odparł Michał.

A czy los twojego własnego syna już ci nie zależy? dopytała Zofia.

On pozostało mały! Zgodnie z prawem potrzebuje więcej uwagi matki niż ojca!

Zajmij się więc Kostkiem, dopóki nie dorośnie! A ja

Będę spędzać czas z siostrzeńcem dokończyła Zofia w miejsce męża. Słyszysz? Z siostrzeńcem! I przy okazji lekceważę własnego syna!

Nikt nikogo nie lekceważy! skrzywił się Michał. Daję wszystkim czas! Ale nasz Kostek ma ojca, który jest zawsze przy nim, a moja siostra wychowuje syna z mamą, nie z mężem!

Dwie kobiety nie są tym, czego potrzebuje chłopiec w dwunastu lat!

Czy mam się zachowywać lodowato, kiedy dwie kobiety łamią psychikę mojemu siostrzeńcowi?

Czy wtedy stanie się prawdziwym mężczyzną?

Michał, mam wezwać mamę, żebyś zainteresował się Kostkiem? wykrzyknęła Zofia.

Odprawcie się! ryknął Michał. Tylko twojej matki mi brakowało!

A Kostek? pytająca, złośliwie podważająca Zofia.

Oczywiście zostanie ze mną! Nic mu nie dajesz! odpowiedział Michał z szyderczym uśmiechem. Myślałaś, iż zapewnię ci życie z alimentami?

Nie dojdzie! Będziesz sama płaciła! Najpierw znajdź pracę, żeby nie siedzieć bezczynnie!

Zofia musiała przyjąć tę obelgę, bo Michał miał rację. Nie miała nic. Ambicje rozwiały się w trakcie małżeństwa, dyplomu już nie było. Po urlopie macierzyńskim nie wróciła na ławkę wykładową.

Michał kontynuował pakowanie w zupełnej ciszy.

Kupiłeś wszystkie te zabawki dla Romka? zapytała Zofia, przerywając milczenie. Myślałam, iż i Kostkowi coś się przyda

Ma już wystarczająco, odrzucił Michał, a Romkowi nie ma na kogo liczyć, oprócz wujka!

Moja matka, jego, oboje nie mają nic do powiedzenia! A siostrzeńca żal! Zginie z nimi!

Zofia nie wymyśliła, co powiedzieć, więc po prostu podeszła, by pomóc mężowi.

Wtedy z pudełka odklejona wypadła kartka. Zofia podniosła ją automatycznie, otworzyła i przeczytała tekst.

Oczy jej się rozszerzyły, a kartka spadła na podłogę.

Michał, co to znaczy kochanemu synkowi?

Kto ci kazał wtrącać nos w cudze sprawy? wykrzyknął Michał i odrzucił Zofię. Zawsze wtrącasz się! Odejdź!

Odejdę wymamrotała Zofia. Ale co to znaczy?

Boże, czy można być tak sztywnym? wykrzyknął Michał. Normalna kobieta już setki razy to zgadnie!

A ty, jak w chmurach!

Zofia miała wszelkie szanse stać się drugą żoną Michała, ale los miał dla niej przeznaczyć pierwszą. Problem w tym, iż dziewczyna, której przepowiadano tytuł pierwszej żony, nie chciała go przyjąć. Mieszkała z Michałem w wynajmowanym mieszkaniu rok, po czym zniknęła w nieznanym kierunku. Rodzice nie wiedzieli, a może nie chcieli przyznać, gdzie podziała się Wiktoria. Żaden przyjaciel ani znajomy nie potrafił wskazać jej miejsca.

Michał nie długo płakał. W zasadzie wcale nie płakał. Jak mówi przysłowie: Co nie dopaliło, to nie szkodzi!.

Po roku Wiktoria pojawiła się z dzieckiem na rękach. To już rozeszło się wśród znajomych. Nie ukrywała, iż urodziła dziecko z Michałem. Natychmiast zaczęto plotkować, iż Wiktoria przyciśnie Michała do muru, wyciągnie alimenty, a może choćby go poślubi! Ale nie tak było.

Wiktoria przybyła, by oddać ojcu dziecko do wychowania i sama odejść w nieznane. Oddała więc pudełko z dzieckiem w progu mieszkania, w którym mieszkali matka i siostra Michała. Do pudełka włożyła długie łzy płaczące pismo, w którym pisała, iż chętnie by wychowywała, ale nie ma pieniędzy, sił ani możliwości. Dodatkowo cierpiała na depresję poporodową i chorobę, z której nigdy nie wyzdrowieje. Prosiła, by nie zostawiono dziecko, czyli siostrzeńca i wnuka, samego.

Michała wezwano, by wyjaśnił sytuację.

Skąd mam wiedzieć? wzruszył ramionami. Może gdzieś wędrowała, przyniosła ci to, a wy w to uwierzyliście! Zrobimy test, potem pomyślimy!

Test wykazał, iż to syn Michała. Wtedy rozpoczęła się długa rozmowa.

Co mam zrobić z dzieckiem? Co z nim będzie, kiedy? Dopiero co otworzyłem firmę! narzekał Michał. Mam umowy, negocjacje, transakcje! I muszę sam pracować, bo nie mam pieniędzy na cały personel!

A co proponujesz? zapytała Anna Sergiuszowa. Oddać własne dziecko do domu dziecka?

Wiemy, iż to nasz własny potomek, a także Wiktoria. I nie sądzę, iż Wiktoria jeszcze tu pojawi się! wzruszył ramionami Michał.

Michał, ale my to wiemy! naciskała Anna. Jak mamy żyć, jeżeli nasz własny człowiekuś trafi do domu dziecka?

Przeżyję mruknął Michał. Życzę wam tego samego!

Nie masz sumienia, by oddać własne dziecko do domu dziecka! powiedziała siostra Lena.

A co ci w to wtrąca? Kto cię pyta? wykrzyknął Michał. Nie przywiązuj ogona do konia, a potem się z tym mierz!

Nie oddałabym swojego dziecka! odpowiedziała Lena. Nigdy nie oddałabym!

Miała dwadzieścia lat. Zaczęła związek, zaszła w ciążę, a potem nieszczęśliwie się rozpadła. Do tego doszła diagnoza, iż nie będzie mogła mieć już dzieci. Dlatego temat dzieci był dla niej bolesny.

Nie rób tego! kręciła głową Anna Sergiuszowa. jeżeli oddasz dziecko do domu dziecka, zemszczą ci się od góry! Nie zostanie ci nic ani biznesu, ani szczęścia, ani samego życia!

Dobra! uderzył pięścią w stół Michał. Skoro już tu wszyscy zbieramy się jako dobrzy i sprawiedliwi ludzie, to rozstrzygnijmy: Lena przyjmuje dziecko na siebie, ja znajdę pieniądze, wszystko ogarniemy.

I wy wszyscy będziecie je wychowywać! Ja, jako dobry wujek, pomogę i będę uczestniczyć w wychowaniu!

Co to znaczy pomagać? nie zrozumiała Lena.

Żywić! krzyknął Michał. Czy to jasne?

A jeżeli wyjdziesz za mąż? zapytała Anna Sergiuszowa.

Co się zmieni? wzruszył ramionami Michał. Będę dalej pomagał siostrze z siostrzeńcem! Wszystko będzie w porządku!

Nie można odmówić Michałowi, iż pieniądze przelewał uczciwie i wystarczająco. A sam trzy lata w ogóle nie pojawiał się. Gdy matka lub siostra pytały, mówił, iż oprócz biznesu zajmuje się też sprawami osobistymi.

Wszyscy poznali się na weselu, co zostawiło pewien cień, ale Michał wszyscy rozumiał w taki sposób, iż każdy dostanie to, co go nurtuje. Matka i siostra zajmowały się wychowaniem siostrzeńca, a Zofia uczyła się i była w ciąży.

Po narodzinach syna Kostka Michał się zmienił. Zobaczył, jak jego mały potomek rośnie, ale krzyki go irytowały. Przypomniał sobie Romka.

Ten już dawno się rozkrzyczał!

Zaczął jeździć do siostry z matką, by nawiązać kontakt z siostrzeńcem. Ojcowskie uczucia, wybudzone narodzinami Kostka, przelewały się bardziej na Romka, bo tam znajdował odbicie. A Kostek Kostek ciągle pozostawał z boku.

Tak trwało osiem lat. Nie można powiedzieć, iż Kostek był całkowicie pozbawiony uwagi ojca. I on dostawał ją od czasu do czasu. Według Michała było to wystarczające, ale do Romka był bardziej przywiązany. Cztery lata to spory okres w życiu dziecka i duża różnica. Co można robić z chłopcem w dwunastu lat, nie pasuje do ośmiolatka. A z Romkiem Michał już wszystko przeżył, co trzeba było zrobić z Kostkiem. Czyli z Kostkiem było mu po prostu nudno.

Zofia widziała, jak ich syn odsuwa się na drugi plan na rzecz siostrzeńca. Oczywiście w tle były urazy, zazdrość, irytacja i gniew. Nie mogła nic zrobić. Wpadła w całkowitą zależność od męża finansowo. Gdy zaczęła myśleć o pracy, oferowano jej niskopłatne, niskokwalifikacyjne zajęcia. A przecież była żoną biznesmena, przyzwyczajoną do wygody.

Nie mogę pracować jako sprzątaczka ani zmywarka!

Jedyną rzeczą, jaką mogła Zofia zrobić, były ostre uwagi, w nadziei, iż mąż przypomni sobie o ich synu! Albo przynajmniej poświęci mu tyle samo uwagi, co siostrzeńcowi.

Więc to twój syn? zapytała zdumiona Zofia. Twój własny syn? Dlaczego wychowuje go twoja siostra?

Tak, Zofia, Rózek mój syn! A Lena nie jest jego matką! Ale wychowuje go jak własnego! I Rózek już wie, iż nie jest jej biologicznym! wykrzyczał Michał. Czego jeszcze ode mnie chcesz?

Myślisz, iż jest mi łatwo? Takie wahania!

Zofia przetarła czoło, położyła rękę pod pierś, zakryła usta, wzięła głęboki oddech. Gesty wyrażały zagubienie, przytłoczenie i zrozumienie tego, co usłyszała.

Michał, a może go przygarnąć? zaproponowała spokojnie. Niech bracia mieszkają razem! Będę się starała być matką Romka.

Co? Nie rozumiem! odpowiedział Michał z nutą agresji.

Mówię, przygarnijmy Romka do nas! Niech chłopcy będą razem! jeżeli mnie nie przyjmie, przynajmniej ojciec będzie zawsze blisko! Ty nie będziesz się rozdzielał między synów!

Czy jesteś gotowa przyjąć mojego dziecko? zapytał z nieufnością Michał.

Czemu nie wzruszyła ramionami Zofia. Jestem gotowa go adoptować!

Zofia trochę się przeinaczyła. Nie była pewna, czy poradzi sobie z przyjęciem obcego dziecka, ale pomyślała, iż gdy obaj jej synowie będą razem, Michał poświęci im czas. A ona zadba, by wszyscy dostali równą miłość i uwagę.

Michał rozmyślał tydzień, po czym podjął decyzję. Przyjął Romka, oficjalnie uznał go za syna. Zofia go adoptowała, jak obiecała.

Dbaj o nią! wyjaśniła Anna Sergiuszowa Michałowi. To święta kobieta! Inna by cię wysłała na wszystkie cholerne rzeczy! A ona zrozumiała, wybaczyła i przyjęła!

Michał po takimWspólna troska i miłość nauczyły ich, iż rodzina to nie krew, ale serce, które potrafi przyjąć i chronić każdego, kto potrzebuje domu.

Idź do oryginalnego materiału