Byłam złą matką. Syn odrzucił mnie słowami: 'Nie mam matki’

twojacena.pl 2 dni temu

Wiesz, iż byłam okropną matką. Przyszłam zobaczyć syna— „Nie mam matki” — odparł i odszedł.

Kiedy Kacper skończył trzy lata, nasz rodzinny świat się zawalił — mąż spakował rzeczy i wyszedł. Bez wyjaśnień, bez żalu. Zostałam sama z dzieckiem, bez wsparcia, z pustym portfelem i goryczą w sercu. Po kilku miesiącach przyjęłam propozycję wyjazdu do pracy za granicę — liczyłam, iż stanę na nogi i zapewnię synowi lepszą przyszłość.

Kacpra zostawiłam pod opieką mojej mamy. To ona zabierała go do przedszkola, uczyła wierszyków, prasowała mundurek, gdy poszedł do pierwszej klasy. To babcia pocieszała go nocą, gdy płakał z tęsknoty. A ja… Wysyłałam paczki, pieniądze, listy. Ale przyjeżdżałam — rzadko. Zawsze coś stawało na przeszkodzie: praca, codzienność, nowy związek.

Tak, zakochałam się. W innym mieście, w innym kraju, w innym mężczyźnie. W pewnym momencie zrozumiałam, iż syn… nie pasuje do tego nowego życia. Starałam się tego nie przyznawać, ale tak właśnie było. Stał się dla mnie kimś dalekim, ciężarem, bolesnym przypomnieniem tego, przed czym uciekłam.

Gdy Kacper skończył liceum, dostał się na uniwersytet. Uczył się świetnie. Znalazł pracę w międzynarodowej firmie i wyjechał do Niemiec. Podróżował po różnych krajach, rozwijał się. Byłam z niego dumna, choć z daleka.

Pewnego razu we Francji poznał dziewczynę o imieniu Kinga. Okazało się, iż też pochodzi z Polski. Między nimi pojawiło się uczucie. niedługo zamieszkali razem. Gdy Kinga zaszła w ciążę, wrócili do Warszawy, wzięli ślub i kupili mieszkanie. Urodził im się syn, Jakub. Kacper marzył o dużej rodzinie, ale żona miała inne plany — chciała jeszcze „pożyć dla siebie”.

Coraz częściej wyjeżdżał w delegacje, ale starał się to wynagrodzić pieniędzmi, prezentami, wyjazdami. Żył na wysokich obrotach, ale wierzył, iż postępuje słusznie.

Pewnego dnia wrócił z podróży wcześniej — był na wyjeździe prawie dwa miesiące. Kingi nie było w domu. Jakub bawił się z nianią. Dziewczyna była zmieszana, powiedziała, iż pani poszła na siłownię. Coś w jej głosie zdradzało kłamstwo. Gdy Kacper rozpakowywał prezenty z walizki, syn podbiegł uradowany i, chwytając zabawkę, wykrzyknął:

— Już taką mam! Wujek Bartek mi taką dał!

Wszystko stało się jasne. Kinga przyznała się: od ponad roku ma romans z Bartkiem i nie zamierza tego ukrywać. „Ty ciągle gdzieś latasz, po prostu zmęczyłam się samotnością” — powiedziała.

Następnego dnia Kacper złożył pozew o rozwód. „Nie zabraniam ci widywać syna. Ale mieszkanie jest moje. Znajdź sobie lokum z kochankiem” — powiedział spokojnie, ale stanowczo. Błagała, żeby zostawił im mieszkanie — mówiła, iż dziecko nie będzie miało gdzie spać. Ale był nieugięty.

Dwa tygodnie później stała z synem pod drzwiami:

— Wyjeżdżamy z Bartkiem. Niech Jakub na razie zostanie z tobą. Jak się urządzimy, zabiorę go.

— Twój facet nie ma ochoty go widywać, tak?

Milczała.

Tak zaczęło się ich nowe życie we dwoje. Kacper rzucił pracę, założył własną firmę, by być blisko syna. Jakub z początku pytał o mamę, ale gwałtownie przestał. Kinga nie dzwoniła, nie przyjeżdżała. Kacper nie chciał już się żenić — zdrada zostawiła w jego sercu bliznę na zawsze.

Minęły lata. Jakub dorósł. Pewnego szarego wieczoru pod ich klatkę podeszła kobieta. Postarzała, z poczuciem winy w oczach.

— Ledwie was znalazłam… Chcę zobaczyć syna. Wiem, iż wszystko zepsułam…

Jakub milcząco spojrzał na ojca. Ten skinął głową:

— Tak. To twoja matka.

Chłopak podniósł wzrok i cicho powiedział:

— Nie mam matki.

Odwrócił się i wszedł do domu. Stałam jak skamieniała. Patrzyłam jej w oczy i widziałam pustkę. Zrozumiałam — słowa już nie były potrzebne.

— Słyszałaś. Nie przychodź więcej.

Zatrzasnęłam drzwi i poszłam do syna. Tam, za tymi drzwiami, była moja prawdziwa rodzina.

Idź do oryginalnego materiału