Było mi żal dzieci z klasy syna, ale to przecież nie mój problem. Postawiłam granicę

mamadu.pl 11 miesięcy temu
Zdjęcie: To nie trójce klasowej powinno zależeć, a rodzicom, by dane dziecko pojechało na wycieczkę. fot. Taylor Flowe/unsplash


Rola klasowego skarbnika bywa niewdzięczna. Mimo iż każdemu z rodziców powinno zależeć na regularnym robieniu niezbędnych opłat, to Magda czuje się jak windykator. – To chore, iż wydzwaniam wieczorami i błagam, by przelali składkę, na którą sami się zgodzili. To nie mnie powinno zależeć – skarży się nasza czytelniczka.


"Od kilku lat jestem skarbniczką klasową. Z jednej strony mam serdecznie dość tej funkcji, z drugiej nie ma innego chętnego, by przejąć moje obowiązki. W tym roku zgodziłam się warunkowo kontynuować, jednak na nowych zasadach. Nowe reguły niestety doprowadzają dzieci do płaczu.

Tak trudno zapamiętać?


Mamy w klasie totalnie nieogarniętych rodziców. Wszyscy popierają różne pomysły, wycieczki, wyjścia, warsztaty, by uatrakcyjnić rok szkolny. Jednocześnie połowa z nich nigdy nie pamięta o terminowych wpłatach.

Owszem, są osoby w trudniejszej sytuacji, jednak zawsze można się dyskretnie dogadać, poprosić o założenie za dziecko czy dofinansowanie z rady rodziców. Problem jednak stanowią ci, których rzekomo stać, ale są tak zarobieni, iż nigdy nie pamiętają o terminowych wpłatach. Trzeba ich upominać po kilkanaście razy, a jak już raczą dokonać przelewu, to się tłumaczą, iż są bardzo zapracowani.

Koniec niańczenia


Przecież praca skarbnika to dodatkowe zajęcie dla mnie. Ja także jeżdżę do pracy i zmęczona wracam późno. Często, zamiast spędzić wieczór z własnymi dziećmi, obdzwaniam zapominalskich. Dlaczego? Bo szkoda mi dzieci. Nie chcę, by przez olewactwo rodziców koleżanki i koledzy syna stracili jakieś atrakcje. Jednak po 4 latach mam serdecznie dość. W tym roku powiedziałam, iż warunkowo zostaję, ale na nowych zasadach. Jeden mail o składce, jedno upomnienie i koniec cackania się.

Mam świadomość, iż swoją nadgorliwością trochę rozpieściłam rodziców, niczym prywatna sekretarka, co 20 razy przypomni o tym samym. Ale to nie ja jestem mamą tych dzieci. Mam dwójkę swoich i to ich spraw muszę pilnować.

Był płacz


Niestety pierwsza wycieczka na nowych zasadach skończyła się płaczem trójki dzieci. Nie pojadą z klasą, bo rodzice nie wpłacili na czas. Bolesna lekcja, głównie dla dzieci, które nie są niczego winne. Choć potwornie mi żal tych uczniów, to jednak ja już nie widzę innej metody. Może łzy własnej pociechy dadzą rodzicom do myślenia?

Jeszcze nie wiem, czy ta lekcja zadziała, jednak proszę was: szanujcie swoją trójkę klasową. My nie robimy tego w naszym czasie wolnym z nudów, ale z dobrej woli. Skoro pamiętacie o opłatach za mieszkanie czy zajęcia dodatkowe, to nie zapominajcie o własnym dziecku i szkolnych sprawach.

Szanujmy siebie, swój czas i swoje dzieci!".

Idź do oryginalnego materiału