W tym roku miało być inaczej
"Z mężem niezbyt często mamy okazję na wyjścia bez dzieci. Niezwykle rzadko zdarza się, by ktoś z nimi chciał zostać, ale też nikogo nie chcemy tym obarczać. Choć uważamy, iż to nie obowiązek dziadków zajmować się wnukami, to nie ukrywam, bardzo byśmy chcieli, by czasem wyszli z taką inicjatywą. Niejednokrotnie zaznaczaliśmy, iż choćby same dzieci, by tego chciały. Sugerowaliśmy również, iż tego potrzebujemy, gdy przytłacza nas nadmiar obowiązków. Jednak nigdy się nie doczekaliśmy słów: Niech wnuki do nas przyjadą na weekend.
Moi rodzice nigdy nie rwali się do pomocy. Nie są schorowani, ale zawsze braliśmy pod uwagę, iż faktycznie mogą być zmęczeni pracą. Staraliśmy się ich nie nadwyrężać. Od niedawna obydwoje przebywają na emeryturze. Mieliśmy nadzieję, iż to coś zmieni. Byliśmy jednak w błędzie.
Przy okazji jednej z rozmów wspomniałam, iż dostaliśmy zaproszenie na imprezę. Choć bardzo bym chciała, by to wyszło z ich strony, byłam niemalże pewna, iż i tym razem niczego sami nie zaproponują. Poprosiłam więc, by na sylwestra zostali z dziewczynkami, bo bardzo chcemy spędzić ten wieczór ze znajomymi. Nasi przyjaciele organizują większą domówkę, bez dzieci. Byłabym skłonna choćby ułożyć je do snu, a potem odebrać z samego rana, jednak choćby na to się nie zgodzili.
"Nie, bo nie"
Wiem, iż nie mają innych planów. Nie wychodzą, nie mają gości, nie widzą się ze znajomymi. Więc, w czym problem? Zawsze wydawało mi się, iż to kwestia naszej komunikacji. Ja bardzo wstydzę się prosić o taką pomoc, nie chcę robić im kłopotu, rzucam sugestię i czekam, aż się domyślą, ale oni tego nigdy nie robią, a ja czuję się zawiedziona. Za to oni nigdy nic nie proponują. Myślałam, iż może też nie chcą się narzucać, ale chyba byłam w błędzie.
Gdy usłyszałam, iż nie mają ochoty w sylwestra zajmować się naszymi dziećmi, dotarła do mnie myśl, której do tej pory do siebie zwyczajnie nie dopuszczałam. Oni po prostu nie mają ochoty spędzać czasu ze swoimi wnuczkami. Mówi się o tym, iż dziadkowie nie są niańkami na zawołanie i bardzo starałam się to uszanować. Nie nakręcać się, gdy mówili "nie", bo przecież mają własne życie i plany.
Choć moja prośba była egoistyczna i dotyczyła tylko mnie i moich potrzeb, to mimo to słowa, iż nie mają ochoty spędzać sylwestra z moimi dziećmi — zabolały.
Skupiając się na tym, by ich nie obarczać i nie urazić, nie zauważyłam, iż oni zwyczajnie nie chcą pogłębiać więzi z moimi dziećmi. Nie chcą spędzać z nimi czasu ani w naszej obecności, ani sam na sam. Nie chcą tworzyć własnych relacji, nie chcą ich rozpieszczać i nie chcą pozwalać na więcej, gdy nas nie ma w pobliżu.
Mój błąd, iż tego oczekiwałam?".