Chciała uczyć samodzielności, dostała łatkę wyrodnej matki. "Nie pójdę na zakończenie szkoły"

mamadu.pl 19 godzin temu
Nasza redakcja otrzymała takiego maila od jednej z czytelniczek. Mama czwartoklasisty postanowiła, iż nie będzie prosić nauczycieli o poprawę ocen za syna ani towarzyszyć mu podczas zakończenia roku szkolnego. Chce, by jej dziecko uczyło się samodzielności i odwagi – nie wszystkim się to jednak podoba.


Mama chce, by syn był samodzielny


Ostatnio usłyszałam, iż jestem "wyrodną matką", bo powiedziałam swojemu synowi, iż sam ma zadbać o poprawienie ocen, a na zakończenie roku pójść bez mojego towarzystwa. Powiedziała mi to znajoma, też mama ucznia z tej samej klasy, która z niesmaczną miną słuchała, gdy mówiłam, ze tak chcę nauczyć syna samodzielności. Mówiła, iż jak tak można, iż dziecko potrzebuje wsparcia, iż to jeszcze mały chłopiec. No więc ja się pytam – czy czwartoklasista to jeszcze maluch, którego trzeba wszędzie prowadzić za rękę?

Syn ma 10 lat. Chodzi do czwartej klasy, czyli już nie pierwszy raz w szkolnych murach. Umie czytać, pisać, sam odrabia lekcje, potrafi wsiąść w odpowiedni autobus, pojechać do dzielnicowej biblioteki i wie, gdzie w szkole jest sekretariat. Więc dlaczego miałby nie potrafić sam zapytać nauczyciela o możliwość poprawy? Porozmawiałam z nim szczerze.

Powiedziałam: "Synku, jak chcesz lepszą ocenę, musisz sam iść do pani, zapytać, kiedy możesz poprawić i potem to zrobić. Ja mogę cię wspierać, przepytać z materiału, ale nie będę dzwonić do wychowawczyni ani pisać maili. To twój interes, o który sam musisz zadbać".

Jak będziemy niańczyć, wyrosną ciamajdy


Wiem, iż to dla niego trudne. Wiem, iż pewnie trochę się stresował. Ale jak ma się nauczyć załatwiać swoje sprawy, jeżeli ja wszystko załatwię za niego? To nie tak, iż się nim nie interesuję. Wręcz przeciwnie – bardzo się interesuję, ale też uważam, iż to dobry moment, żeby uczył się samodzielności. Nie chcę, żeby był dzieckiem, które w ósmej klasie boi się podejść do nauczyciela. Albo dorosłym, który nie potrafi załatwić nic bez mamy.

A ta cała historia z zakończeniem roku? Owszem, uznałam, iż nie muszę z nim iść. To nie jest jego pierwsze zakończenie roku. Wiem, iż niektóre dzieci idą z rodzicami i kwiatami. Ja dzień wcześniej kupię wychowawczyni bukiet i jakiś słodki upominek, a on to po prostu weźmie i samodzielnie pójdzie na uroczystość. Powiedziałam mu: "Jesteś dużym chłopakiem. Pójdziesz na zakończenie sam, podziękujesz swojej pani, wrócisz do domu i opowiesz, jak było".

Nie chcę oceniać innych matek. Każdy wychowuje, jak chce. Ale boli mnie, iż jeżeli robi się coś inaczej niż większość, to od razu jest się "złą matką". Może, zamiast od razu krytykować, warto zapytać: "Dlaczego tak robisz? Co chcesz przez to osiągnąć?". Ja chcę, żeby mój syn wyrósł na odważnego, samodzielnego człowieka, który nie potrzebuje mojej ręki przy każdym kroku. I tak – kocham go bardzo. Może właśnie dlatego pozwalam mu iść czasem samemu w różne miejsca.

Idź do oryginalnego materiału