Chciałam pomóc dziecku spakować się do szkoły. Zajrzałam do plecaka i aż się wzdrygnęłam

mamadu.pl 3 tygodni temu
Ania chciała pomóc 9-letniemu synowi spakować się do szkoły. Nie spodziewała się, iż w plecaku chłopca znajdzie "pamiątkę" z drugiej klasy. Choć najpierw była zła na syna, w końcu zrozumiała, iż to ona popełniła błąd.


"Dzień dobry. Przeczytałam u was tekst o tym, iż rodzice nie chcą zaprowadzać dzieci na rozpoczęcie roku szkolnego i pomyślałam, iż dobrze, iż o takich rzeczach piszecie, bo ja się zgadzam. Dziecko potrzebuje naszej uwagi, naszej obecności. Bo ono wtedy czuje się bardziej wspierane, tak mi się wydaje przynajmniej.

Ja mam córkę w liceum i syna, który teraz zaczął trzecią klasę. Oczywiście, iż z nim poszłam. Z córką chodziłam tak długo, jak długo syn był w przedszkolu. Potem już z nim zaczęłam chodzić. Byliśmy więc wczoraj razem, potem poszliśmy do domku, zrobiłam fajny obiadek, taki na pożegnanie lata, deser lodowy zrobiłam, żeby dzieciakom było miło.

Zajrzałam do plecaka i zamarłam


No i po całym dniu przyszedł ten moment, iż trzeba było się spakować na dzisiaj. No bo plan lekcji był dostępny, było wiadomo, co i jak. Mój syn miał wszystkie przybory kupione, uzupełniliśmy za 300 plus to, czego mu brakowało. Piórnik nowy dokupiliśmy, bo miał wcześniej po siostrze i jednak teraz już by mu się przydało coś nowego.

Wzięłam jego plecak z szafki, przeleżał tam całe wakacje. No i jak go otwarłam, to taki smród mnie uderzył, iż aż mi się słabo zrobiło, naprawdę. Już wiedziałam, co to oznacza. Dałam mu ten plecak i się wydarłam, iż ma sam zobaczyć, co tam jest i niech mi się tłumaczy. Bo ja już wiedziałam, iż tam musi gdzieś być ukryta jakaś stara kanapka jeszcze z czerwca.

Syn choćby nie chciał zajrzeć do plecaka, bo się bał, zresztą czuł, co tam się z niego wydobywa. No ale byłam nieugięta, poszłam z nim do łazienki i kazałam wytrząsnąć zawartość do wanny. Możecie sobie wyobrazić, co tam znaleźliśmy. Cud, iż jakieś robactwo się tam nie zalęgło.

Sama jestem sobie winna


Ja wiem, iż pewnie zapomniał po prostu, no zdarza się. Ale mimo wszystko to się nieźle na niego wkurzyłam, bo plecak akurat miał nowiutki, z takimi skórzanymi wstawkami, więc wyprać się bałam w pralce. Ale trudno, wyprałam normalnie, może troszkę gdzieś popękała ta skórka, ale przecież nie będę kupować dzieciakowi nowego plecaka.

Najgorsze, iż ja sobie pomyślałam, iż to nauczka dla syna, a tak naprawdę to nauczka dla mnie. Bo ja tak naprawdę zawsze za niego to ogarniałam. Po szkole zwykle ja go pakowałam, ja sprawdzałam, czy nie została mu kanapka albo jabłuszko, czy wszystko zjadł. No to jak miał się chłopak nauczyć? Po tym, co przeżyliśmy, oboje mamy za swoje. On będzie jadł kanapki, a ja go nauczę samodzielności".

Idź do oryginalnego materiału