W geopolitycznym świecie, w którym technologia staje się nową walutą wpływu, Polska nie może sobie pozwolić na luksus ignorowania rosnącej roli Chin. Wprost przeciwnie – strategiczna, gospodarcza i technologiczna kooperacja z Państwem Środka to nie tylko szansa, ale wręcz konieczność. Uczestnicy seminarium zorganizowanego 17 czerwca przez agencję Xinhua w warszawskiej Uczelni Łukaszewski, przytaczali argumenty, które za tym jednoznacznie przemawiają.
Chargé d’affaires Li Danhong – pełniąca obowiązki ambasadora Chin w Polsce – wygłosiła przemówienie, które można śmiało uznać za polityczno-gospodarczy manifest Pekinu. Przedstawiła wizję chińskiej modernizacji jako globalnego dobra, podkreśliła gotowość do współpracy z Polską i jasno zakreśliła linię sporu z USA. Wystapienie było wyważona, ale bardzo konkretne – niczym konfucjańska odpowiedź na zachodni pragmatyzm.
Polska została wyróżniona w przemówieniu jako „wiodący kraj Europy Środkowo-Wschodniej” i „ważna wschodząca gospodarka”. Brzmi to jak uprzejmość, ale kryje się za tym konkretna strategia. Li Danhong mówiła o zniesieniu wiz dla Polaków, promocji współpracy w edukacji, kulturze, a choćby słowniku chińsko-polskim.
Jednocześnie Polska ma do odegrania bardziej praktyczną rolę: jako logistyczny hub w Inicjatywie Pasa i Szlaku oraz punkt wejścia do unijnego rynku. „Musimy wspólnie eksplorować nowe dziedziny” – podkreśliła Li, wymieniając zieloną transformację, elektromobilność i przemysł cyfrowy. Czyli: nowoczesność, ale po obu stronach Eurazji.
Wystąpienie Li Danhong było propozycją partnerstwa, ale także jasną deklaracją kierunku, który wyznacza Pekin. To nie tyle zaproszenie do wspólnej podróży, co oferta wstąpienia do już pędzącego pociągu. Dla Polski to szansa – ale i test dojrzałości politycznej.
Geopolityczne realia – nie można być ślepcem
Chiny są największym inwestorem w Azji Centralnej i coraz częściej przejmują rolę globalnego lidera w handlu, technologii i logistyce. Polska – zamiast być biernym obserwatorem – powinna być aktywnym uczestnikiem tych przemian. Lepiej budować relacje, niż potem gonić peleton.
– W Polsce działa już ponad 5 tysięcy chińskich firm, często prowadzonych przez obywateli Chin, którzy tu przyjechali w latach 90. i dziś są u siebie – przypomniał Janusz Piechociński, prezes Izby Przemysłowo Handlowej Polska Azja, wicepremier i minister gospodarki w latach 2012 – 2015. – To nie tylko kapitał, to sieć relacji, doświadczeń i zaufania, którego nie da się zbudować z dnia na dzień. Mamy także obecność gigantów e-commerce: Alibaba, JD.com, ale i nasze lokalne odpowiedzi – Allegro czy InPost – które zyskują na współpracy z chińskimi partnerami.
Polska pełni dziś rolę kluczowego hubu transportowego dla towarów z Chin. Aż 93% pociągów towarowych z Chin do UE przekracza granicę w Małaszewiczach, korzystając z polskiej infrastruktury kolejowej. Port Gdańsk, do którego regularnie wpływają statki COSCO, to dziś numer jeden na Bałtyku w przeładunku kontenerowym.
– W obliczu globalnych kryzysów, takich jak blokady Kanału Sueskiego, kolejowe połączenia przez Polskę zyskują na znaczeniu jako stabilna i sprawdzona alternatywa – kontynuował Janusz Piechociński. – Właśnie dlatego rozwój infrastruktury logistycznej i uproszczenie procedur odprawy granicznej, które dziś już nie mogą trwać dłużej niż 4 godziny, są w interesie zarówno Polski, jak i Chin.
Korzystna wymiana
Nie tylko towary, ale też ludzie podróżują między Polską a Chinami. Zniesienie wiz krótkoterminowych ułatwia kontakty, wymianę studencką, biznesową i naukową. Coraz więcej Polaków studiuje w Chinach i odwrotnie – to inwestycja w przyszłych liderów współpracy dwustronnej, ludzi, którzy znają język, kulturę i mechanizmy funkcjonowania obu społeczeństw.
Na targach Chiny-Europa Środkowa w Ningbo polski produkt zdobył tytuł najbardziej innowacyjnego, a stoisko Polski było oblężone. To dowód na to, iż Chińczycy szukają partnerów, nie podwykonawców. Wspólne projekty technologiczne, wymiana wiedzy, kooperacja uniwersytetów i inkubatorów mogą stać się prawdziwym kołem zamachowym dla polskiej innowacyjności.
Współpraca z Chinami nie jest kwestią sympatii czy ideologii. To optymalna kalkulacja interesów, która pokazuje, iż Polska może być znacznie więcej niż tylko „przystankiem” na chińsko-europejskiej trasie. jeżeli dobrze to rozegramy, nasze „1” i ich „1” mogą dać nie 2, ale 5. jeżeli zaś przesadzimy z nieufnością – możemy skończyć z niczym. A świat nie czeka. Razem możemy więcej – dlatego Polska powinna intensywniej współpracować z Chinami.
Jolanta Czudak