"Chłopiec przymykał oczy, prawie spał na przystanku. Jak można tak traktować dzieci?"

mamadu.pl 1 rok temu
Zdjęcie: Przeładowane plany lekcji, obciążanie dzieci szkołą to realny problem. Fot. 123rf.com


Relacja jednej z was pokazuje nam, jak znaczący to problem. Rozpoczynanie lekcji w polskich szkołach o nieludzkich dla dzieci porach. 7:00, 7:30, choćby 8:00… Coraz więcej głosów wybrzmiewa: "Czas to zmienić".


"Był wyczerpany"


"Jechałam rano do biura, stałam w korku na głównych ulicach miasta wystarczająco długo, by zobaczyć co najmniej kilkoro dzieci w podobnym stanie. Młodszych i nieco starszych, dzieci ze szkół podstawowych i nastolatki.

Twarze zasnute smutkiem, zmęczeniem, snem. Zamglone oczy, nieprzytomne głowy. Dziwię się, iż trafili na przystanek… Było przed siódmą rano, niemal świt. Jeden z nich, chłopiec na oko może 8-letni, prawie spał na stojąco.

To nieludzkie. Coraz więcej badań mówi wprost, iż to krzywdzące, iż te dzieciaki nie są w stanie skupić uwagi i rozkręcić umysłu o tak wczesnych porach. Oraz o tym, iż potrzebują snu! Kiedy mają spać?

Lekcje kończą się często około godziny 15:00. Przy przychylnych wiatrach i odpowiedniej komunikacji dziecko jest w domu około godziny 16:00. Głodne i przebodźcowane. Jedynym jego pragnieniem, co nie jest zaskakujące, jest drzemka. Moment odpoczynku.

I tak (minimum) dochodzimy do 17:00. Teraz warto byłoby zrobić lekcje, nauczyć się na sprawdzian, więc do 19:00 lekko dziecko znowu ma rozkręcić mózg do najwyższych obrotów.

Istnieje szansa, iż to 7-letnie obejrzy coś, poprzytula się do rodziców i pójdzie spać do 21:00. 14- czy 17-letnie dziecko wyrwie teraz kilka godzin na swoją regenerację psychiczną, po tym jak szkoła odebrała mu tyle czasu w ciągu dnia.

Nie pójdzie spać o 21:00 i nie obwiniajmy o to mediów społecznościowych, tylko właśnie wadliwy system.

Kto i kiedy zaprogramował całe nasze życie pod plany lekcji, rozkłady jazdy i grafiki w pracy? Kiedy pozwoliliśmy sobie to zrobić?

Myślałam o tym długo, kiedy tak stałam w tym korku (o ironio!), pędząc na spotkanie. Nie wiem, czy chcę tego samego rodzaju stresu i wyczerpania dla swoich dzieci. Teraz są jeszcze małe, ale ta decyzja będzie musiała zostać podjęta przeze mnie. I czuję się zagubiona.

W naszym kraju, w wadliwym systemie i w kondycji naszego człowieczeństwa. Umieramy na kolejne choroby cywilizacyjne, wspieramy się farmakologią i terapią, uciekamy w nałogi, a mimo to wydaje nam się, iż nie możemy się wyrwać ze szkodzącej nam rutyny.

Jesteśmy jak trybiki w wadliwym systemie. Nie chcę, by moje dzieci były kolejne".

Idź do oryginalnego materiału