Chora babcia została zrzucona na łaskę wnuka. A gdy rodzina dowiedziała się, iż u notariusza leży testament rwali włosy z głowy.
Dzień dobry, kochanie Weronika skrzywiła się, słysząc w słuchawce głos swojej teściowej, Bożeny Pawłówny. jeżeli dzwoniła, oznaczało to tylko jedno: miała zamiar zepsuć to dzień dobry na samym początku.
Weronika ledwo znosiła Bożenę Pawłównę. Zresztą uczucie było obustronne. I wcale nie chodziło o to, iż synowa była złym człowiekiem. Po prostu wyszła za jej starszego, niekochanego syna, Tomasza, i automatycznie trafiła na listę osób niepożądanych.
Mam dla pani świetną wiadomość ciągnęła zjadliwie Bożena Pawłówna. Moja teściowa, Jadwiga Stanisławówna, od dzisiaj zamieszka z wami. Trzeba będzie odrobić tę niezasłużoną kawalerkę.
Weronika odetchnęła z ulgą to wcale nie była zła wiadomość. Zwykle teściowa wymyślała dla niej znacznie gorsze psikusy. Początkowo młoda kobieta nie mogła zrozumieć, czym tak bardzo naraziła się matce męża, aż ten w końcu opowiedział jej całą historię.
Tomek był najstarszym z trojga dzieci Bożeny Pawłówny. Urodziła go bez męża, jak to się mówi, na odczepnego, i bardzo wstydziła się jego obecności w swoim życiu.
Mimo to udało się tej sprytnej babie z trzyletnim dzieckiem uwieść statecznego i całkiem zamożnego wdowca, Henryka Bogumiłowicza. W prawowitym małżeństwie doczekali się jeszcze dwójki dzieci chłopca i dziewczynki.
Ojczym Tomka był człowiekiem zaradnym i przedsiębiorczym. Dorobił się jeszcze w latach 80., zakładając spółdzielnię. Potem przetrwał zawieruchę lat 90., a w latach 2000 poszedł jak burza.
Nigdy nie robił różnicy między dziećmi sprawiedliwie kupował wszystkim zabawki, ubrania, jedzenie. Ale i pasem mógł sprawiedliwie wytargać każdego, jeżeli było za co.
Za to Bożena Pawłówna wyraźnie faworyzowała swoje młodsze pociechy. Między szturchańcami i szczypaniem często syczała do Tomka:
Po co ja cię urodziłam, ty czarny jak noc, cały po tym nieudaczniku ojcu? Jak wrona wśród gołębi mówiła, wskazując na swoich jasnowłosych potomków.
Co zawinił biedny chłopiec? Tego nikt nie wiedział. Przecież to nie on prosił się na ten świat, a to dzięki niemu matka w ogóle znalazła męża.
Henryk Bogumiłowicz zauważył raz w parku zapłakanego chłopca po kolejnej awanturze z matką, podszedł go pocieszyć i tak poznał tę złośliwą kobietę.
Jako mąż i ojciec okazał się wspaniały żonę rozpieszczał, na dzieciach nie oszczędzał. Pieniędzy i uwagi starczało mu dla wszystkich. Tomek nigdy nie czuł się obcy. Ale młodsze rodzeństwo, podjudzane przez matkę, ciągle próbowało mu przypominać jego miejsce.
Ty nam nikt, my tobie nie rodzina. Nasz tata cię żywi i poi takie słowa często padały podczas ich dziecięcych sprzeczek.
Siostra Kinga i brat Bartosz za wszelką cenę podkreślali swoją wyższość.
Wiesz, czasem mi się wydaje, iż ojczym to jedyna bliska mi osoba w tej rodzinie tłumaczył Weronice Tomek w pierwszych miesiącach małżeństwa.
Młoda żona gwałtownie zrozumiała, iż lepiej trzymać się od teściowej z daleka, by nie psuć sobie humoru.
Weronika doskonale pamiętała, jak przyszła krewna skrzywiła się na jej widok przy pierwszym spotkaniu:
O Boże, narzeczona choć czego się spodziewać po durniu? warknęła. Żyjcie sobie, jak chcecie, skoro się zbrataliście. Ale u mnie nie macie wstępu.
I tak Tomasz z Weroniką zaczęli życie razem najpierw w kącie, potem w wynajętym mieszkaniu. Nie prosz