Co czwartą maturę oceniono błędnie. Dane szokują. "Trzeba zmienić system"

gazeta.pl 4 godzin temu
Według raportu Najwyższej Izby Kontroli (NIK) z lat 2021-2024, co czwarta praca maturalna, która została poddana weryfikacji na wniosek zdającego, była oceniona nieprawidłowo. Dla wielu uczniów decyzje przychodzą jednak zbyt późno, co ma swoje konsekwencje. - jeżeli system spóźnia się z naprawą własnych błędów, odbiera młodym ludziom realną szansę na przyszłość - mówi Adam Dziedzic, doradca edukacyjny, ekspert EduCat."W wyniku weryfikacji na wniosek zdających stwierdzono, iż co czwarta praca w skali kraju została nieprawidłowo oceniona i konieczna była wymiana świadectwa dojrzałości" - wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli w latach 2021 - 2024. W szczególności nieprawidłowości ujawniono w OKE w Poznaniu, gdzie błędy merytoryczne popełniał co piąty egzaminator, a 40 procent wniosków o weryfikację skutkowało zmianą wyniku. To dużo, tym bardziej iż na szali jest przyszłość tysiąca młodych osób. Jednak to właśnie oni trafiają na ścianę. Bo choćby jeżeli ich matura zostanie ponownie sprawdzona, a punkty policzne - rekrutacja na wymarzone studia jest już dla nich niedostępna. Muszą czekać kolejny rok.
REKLAMA


Zobacz wideo


Byliśmy na maturze Szkoły w Chmurze. Na stadionie egzamin dojrzałości napisało 5 tysięcy osób


Maturzysta miał rację, ale i tak musi czekać kolejny rokBłędy się zdarzają, ale kiedy dochodzi do ponownego sprawdzenia egzaminu i mimo uznania racji maturzysty, adekwatnie nic się nie zmienia. Nie ma on szansy dostać się na wymarzony kierunek.- Dla ucznia matura to często najważniejszy egzamin w życiu, a błędy w ocenianiu mogą zaważyć na całej jego przyszłości. System powinien gwarantować nie tylko rzetelność ocen, ale też realny dostęp do sprawiedliwości w czasie, kiedy decyzja ma jeszcze znaczenie - mówi Adam Dziedzic, doradca edukacyjny, ekspert EduCat. Dodaje, iż sytuacja, która w teorii powinna być wyjątkiem, w praktyce stała się powtarzającym scenariuszem każdego roku.Procedura wglądu do prac również budzi zastrzeżenia. Jak podaje portal strefaedukacji.pl, w 2024 roku w OKE Poznań aż 43 procent terminów wglądu przyznawano dopiero w sierpniu, co skutecznie uniemożliwiało maturzystom udział w podstawowej rekrutacji. choćby jeżeli ostatecznie wynik został poprawiony, często działo się to już po rozpoczęciu roku akademickiego, co stawiało maturzystów już z góry na przegranej pozycji. Oczywiście są rekrutacje uzupełniające, jednak w praktyce kandydaci z poprawionymi wynikami często nie mogli już wziąć w nich udziału – np. z powodu wyczerpania limitów miejsc.


W krajach takich jak Dania, Holandia czy Wielka Brytania system odwoławczy jest zautomatyzowany, cyfrowy i transparentny. W Polsce wciąż dominuje papier, kolejki i opieszałość. Wystarczyłoby wprowadzić cyfrową ścieżkę odwoławczą, krótsze terminy oraz lepsze szkolenia dla egzaminatorów, by znacząco ograniczyć liczbę tego typu niepożądanych sytuacji - wskazuje Dziedzic. - Polski system w zbyt dużym stopniu uzależnia przyszłość młodego człowieka od jednego egzaminu. Tymczasem w wielu krajach, jak USA, Holandia, Belgia czy Włochy, uczelnie patrzą szerzej: liczy się list motywacyjny, CV, referencje, a często też rozmowa kwalifikacyjna. Dzięki temu student idzie na kierunek, który naprawdę go interesuje, a proces rekrutacji wymaga refleksji i zaangażowania – tłumaczy ekspert.Bezsilność wobec systemuTe niepokojące informacje to nie tylko problem tysięcy młodych osób, ale poważny sygnał, by przyjrzeć się całej machinie i podjąć wysiłek jej naprawy. Każdy nieuzasadniony błąd czy spóźniona decyzja to konkretna historia. Zamiast euforii jest żal, rozczarowanie i bezsilność wobec systemu, który nie widzi ludzi, a liczby i punkty. Za każdą taką decyzją stoi konkretny uczeń – ktoś, kto przez kilka punktów stracił miejsce na wymarzonym kierunku, mimo iż po korekcie okazał się wystarczająco dobry. Państwo nie może wymagać od młodych ludzi perfekcji, jeżeli samo pozwala sobie na błędy bez konsekwencji. o ile chcemy wychować pokolenie odpowiedzialnych obywateli, zacznijmy od uczciwości w ocenie ich wysiłku– podkreśla Adam Dziedzic, ekspert EduCat, który wskazuje na potrzebę kompleksowej modernizacji procesu egzaminacyjnego. To inwestycja w sprawiedliwość, ale także w wiarygodność całego systemu edukacji. - Potrzebujemy nie tylko nowoczesnego systemu, ale i odwagi, by go wreszcie wprowadzić. Maturzyści nie mogą być co roku ofiarą błędów, które da się naprawić. Wierzę, iż kooperacja ekspertów, egzaminatorów i instytucji edukacyjnych może doprowadzić do realnej poprawy jakości oceniania – podsumowuje Dziedzic.Czy Twoim zdaniem matura powinna odejść do lamusa, a w ich miejsce pojawić się np. egzaminy wstępne na studia? Co myślisz o całej sprawie? Zapraszam do komentowania.
Idź do oryginalnego materiału