Co wy robicie współczesnemu pokoleniu dzieci? Ten pomysł nauczycieli to skandal

mamadu.pl 1 tydzień temu
Dostęp do e-dzienników znacznie ułatwia nam życie. Nauczyciele i rodzice mogą się ze sobą kontaktować o dowolnej porze dnia, a choćby nocy. Wiadomości dotyczące prac domowych, kwestii organizacyjnych czy wycieczek napływają niemalże codziennie i to o różnych godzinach. Dostrzegam w tym wiele dobrego, ale jest jedna rzecz, a dokładniej jedna wiadomość, która w moim odczuciu powiela się zbyt często.


Współczesne dzieci w wielu kwestiach są o wiele bardziej zaopiekowane niż wcześniejsze pokolenia. Życie, kontakt ze światem i zdobywanie informacji ułatwiają im nowe technologie, które dostępne są na wyciągnięcie ręki. Korzyści czerpią też rodzice, którzy korzystają z nowoczesnych dobrodziejstw.

Fajny ten e-dziennik


Kilka lat temu, kiedy moje dzieci nie chodziły jeszcze do przedszkola czy szkoły, nie miałam pojęcia o e-dzienniku. Słyszałam, iż takowy istnieje, ale nigdy nie zagłębiałam się w możliwości, jakie oferuje. Teraz wiem, iż jest ogromnym ułatwieniem, choć nie twierdzę, iż nie wyobrażam sobie bez niego życia.

To w e-dzienniku sprawdzam oceny, jakie otrzymał mój syn. Kontroluję plan lekcji, szkolne wydarzenia i, co chyba najważniejsze, to za jego pomocą kontaktuję się z wychowawczynią. Dopytuję o kwestie, które nie są mi do końca jasne, odczytuję wiadomości dotyczące zadanych prac domowych czy wszystkich spraw organizacyjnych.

To chyba jakieś szaleństwo


Wiadomości do rodziców pisze nie tylko wychowawczyni, ale też inni przedstawiciele kadry pedagogicznej. W jakim celu? Najczęściej jednym: konkurs, konkurs i jeszcze raz konkurs. W ostatnim tygodniu nastąpiła kumulacja. Nie było dnia, w którym nie otrzymałabym wiadomości tak zatytułowanej.

A to konkurs dotyczący najładniejszej jesiennej ozdoby (technika dowolna), a to konkurs fotograficzny, a to plastyczny, muzyczny. Gdybym przejrzała wiadomości, to jeszcze kilka konkursów by się znalazło.

Dlaczego w ogóle poruszam ten temat? Ano dlatego, iż w mojej głowie kłębią się mieszane uczucia. Z jednej strony fajnie, iż szkoła wykazuje się kreatywnością i pomysłowością. Że wciąż coś wymyśla, organizuje i stara się zaciekawić uczniów. Ale z drugiej, każda z tych wiadomości wiąże się z rywalizacją. Rywalizacją, która dla jednych skończy się wygraną, a dla drugich porażką.

I tu pojawia się problem. Z własnego doświadczenia wiem, iż przegrana dla ucznia pierwszych klas szkoły podstawowej jest totalnym zaburzeniem poczucia własnej wartości i bezpieczeństwa. Rozbudza najgorsze uczucia, najsmutniejsze myśli.

– Ola brała kiedyś udział w konkursie plastycznym. Cały weekend przygotowywała pracę, dopracowywała ją w każdym, najmniejszym szczególe. Wiem, iż w głębi duszy liczyła na wygraną. Zajęła czwarte miejsce, co w moim odczuciu jest świetnym wynikiem. Dla niej to była porażka, po której przez kilka dni nie mogła się podnieść – opowiada mi Karolina.

Dzieci mają w sobie mnóstwo wrażliwości i delikatności. Nie są przygotowane na przegraną, krytykę czy niedocenienie. One potrzebują pochwały, motywacji i dobrego słowa. A te nieustanne konkursy, w których zwykle biorą udział z własnej woli, potrafią podciąć im skrzydła. Potrafią zrujnować to, co rodzice budowali od pierwszych lat ich życia.

Wiem, iż nauczyciele nie mają złych intencji, iż chcą rozwijać kreatywność uczniów, doceniać ich trud i zaangażowanie, ale może warto zastanowić się nad jakąś inną formą? Konkursy, w których tylko trzy osoby stają na podium i otrzymują nagrody, w moim odczuciu nie są dobrym posunięciem.

Idź do oryginalnego materiału