W sezonie grzewczym córka po nocy zawsze musi wyczyścić nosek. Nie pała euforią na widok chusteczki higienicznej, więc zawsze przy tym ma jakieś swoje "glutkowe wywody", włącznie z nadawaniem imion swoim smarkom... I gdy tak ostatnio "pozbyła się Henia", płynnie przeszła do historii o Eli.
"Bo wiesz mamo, Ela miała ostatnio takiego rzadkiego gluta i ściekł jej tak bardzo z nosa, iż aż dotknął kanapki podczas śniadania i to było tak zabawne, iż wszyscy bardzo się śmialiśmy" – relacjonowała rozemocjonowana 3-latka. I choć zwykle bawią mnie anegdotki z życia przedszkolaków, to tym razem chciało mi się płakać.
To tylko katar?
Pierwsza myśl była taka: "no ładnie, ma taki duży katar i chodzi do przedszkola". I wiem, iż różne z tym bywa, iż to może być alergia, nieżyt po infekcji i iż katar to nie zawsze ciężka choroba.
Tyle iż ta opowieść od razu mi przywołała widok totalnie zakatarzonego dziecka. Rzadka wydzielina zwiastuje początek wirusowej infekcji. Ponieważ Ela ma zaledwie 3 lata, to najpewniej połowę zawartości nosa wyciera w rękaw i zostawia zarazki na przedszkolnych zabawkach...
Moja katastroficzna wizja gwałtownie ewoluowała i już po chwili oczami wyobraźni widziałam katar także u mojej córki. Poczułam ucisk w żołądku na myśl o nieprzespanych nocach i walce o dmuchanie nosa.
Niestety przez alergię oraz AZS i organizm mojego dziecka niezbyt dobrze sobie radzi z pozoru zwykłymi infekcjami. Inne dzieci mają "tylko katar", u może się to skończyć choćby zapaleniem oskrzeli. W domu spędzić może zamiast kilku dni choćby dwa tygodnie.
Myślicie, iż przesadzam?
To zgadnijcie, z czym dziś moje dziecko wróciło z przedszkola...