Wraz z rozpoczęciem ferii zimowych w naszych głowach pojawia się pytanie: Jak zorganizować dziecku czas? Jedni rodzice zapisują je na zimowisko, obozy, inni biorą wolne w pracy, a jeszcze kolejni korzystają z pomocy dziadków. Na ten ostatni pomysł wpadła nasza czytelniczka, która swoją 8-letnią córkę zawiozła do teściów. I jak to w życiu bywa, rozczarowaniu i rozgoryczeniu nie było końca.
Pierwszy taki wyjazd
"Po raz pierwszy wysłałam córkę na ferie do dziadków. Wreszcie są na emeryturze i mają czas. Miałam nadzieję, iż wszyscy będą się dobrze bawić i iż babcia się o córkę zatroszczy. Jednak to, co zobaczyłam po jej powrocie, sprawiło, iż dosłownie zaniemówiłam. Gdy zajrzałam do walizki, moim oczom ukazał się istny chaos – sterta brudnych, pomiętych ubrań. Nic nie było wyprane, poskładane. Wszystko rzucone na jedną kupę. Tak, jakby przez dwa tygodnie panował w tej walizce istny sajgon. Jakby żyła swoim własnym życiem. Wszystko poplamione, tłuste, jedne spodnie podarte na kolanach.
Babcia niby taka zadbana zawsze, a tu doprowadziła do takiego bałaganu? Serio, jestem rozczarowana i zdenerwowana. Czy naprawdę tak trudno było dopilnować, by dziecko miało czyste ubrania? Coś wyprać, wyprasować, poskładać.
Nie oczekiwałam od babci żadnych cudów i fajerwerków. Niczego ponad podstawową 'troskę'. Sama nie wiem, jak to nazwać. Mam wrażenie, iż przez całe ferie nikt nie przejmował się tym, w czym córka chodzi, czy ma świeże rzeczy, czy po prostu ubiera to, co akurat znajdzie. Czyste, brudne – babci chyba było to obojętne.
Nie wiem, jak mam poruszyć ten temat z dziadkami, żeby ich nie urazić. Ale nie mogę tego przecież tak zostawić. Czy któraś z mam, może miała podobne doświadczenia?".
Krótkie podsumowanie
Przypuszczam, iż dziadkowie skupili się na rozpieszczaniu wnuczki, zabawach czy aktywnym spędzaniu czasu w świeżym powietrzu. A tak jakby zapomnieli o codziennych nawykach, które dla nas, rodziców, są oczywistością. Czytelniczka po otworzeniu walizki przeżyła szok i z jednej strony wcale się jej nie dziwię. Ale z drugiej, czy ten artystyczny nieład jest aż takim powodem do niepokoju?
Z treści listu jasno wynika, iż nasza czytelniczka nie zamierza odpuścić. Chce porozmawiać i jasno określić swoje oczekiwania. Ciekawe, jak to się skończy?