Kolonie niby takie super
"Moja córka wczoraj wróciła z wakacyjnego wyjazdu – zaraz po zakończeniu roku szkolnego pojechała na 10 dni na kolonie nad morze niedaleko Trójmiasta. W trakcie wyjazdu prawie codziennie dzwoniła i rozmawiałyśmy przez telefon. Gabrysia za każdym razem twierdziła, iż wszystko jest super, iż jest zadowolona z wyjazdu, bo są fajne atrakcje i dużo znajomych. Kiedy jednak wróciła do domu i wieczorem siadłyśmy przy kuchennym stole z herbatą i kolacją, żeby trochę pogadać, okazało się zupełnie co innego" – rozpoczyna swój list Anna, mama 12-letniej Gabrysi.
"Gdy zapytałam ją, jak było i żeby opowiedziała coś więcej niż te parę zdań przez telefon, córka prawie od razu wybuchła płaczem. Moja 12-latka całkowicie rozkleiła się, mówiąc, iż cały wyjazd był adekwatnie super, ale jedna sytuacja sprawiła, iż nie miała możliwości w pełni się nim cieszyć, bo wciąż czuła się sytuacją zażenowana i jakby ktoś ją nękał.
Chodziło o tzw. kolonijny chrzest, który znamy już od lat. Mam 40 lat i też je przechodziłam, będąc dziewczynką z podstawówki. Z tym iż kiedyś czasy były inne, chyba też była inna wrażliwość na wiele spraw. Teraz jako mama nastolatki bardzo jestem wyczulona na to, jak otoczenie traktuje moje dziecko i jak ona odczuwa różne zachowania innych".
Rozbicie jajka na głowie to dopiero początek
Kobieta opowiedziała o tym, jak nękano w trakcie chrztu dzieci i młodzież na wyjeździe: "Okazało się, iż okładanie pokrzywami, upokarzanie przez zmuszanie do udawania kotów, lizanie czyichś kolan i podobne obrzydliwe praktyki przez cały czas mają się świetnie. Gabi opowiedziała, iż na kolonijnym chrzcie rozbili jej na głowie jajko i musiała czołgać się po lesie po podłożu z szyszek aż do chwili znalezienia się na plaży.
Tam w pełnym słońcu musiała wbiec do wody i skakać przez fale, mimo iż córka panicznie boi się głębokiej wody. Gdy Gabi powiedziała którejś wychowawczyni, iż nie wykona zadania, bo się boi, to tylko usłyszała, iż jak przyjechała na kolonie i chce być tchórzem, to może lepiej od razu wrócić do domu.
Córka zacisnęła więc zęby i wykonała wszystkie zadania do końca, w tym wypicie błotnej brei i przejście pod miską, z której na mokre od jajka i wody morskiej włosy wysypuje się mąka. Wszystko to było kamerowane telefonem 'na pamiątkę' przez śmiejących się do rozpuku opiekunów".
Zgłoszę to na policję
Mama 12-latki jest zaszokowana, iż przez cały czas na koloniach realizowane są takie rzeczy i wszyscy się na to godzą, śmiejąc się przy tym ze zgnębionych dzieci: "Byłam pewna, iż w XXI wieku takie rzeczy nie mogą mieć miejsca na wyjeździe zorganizowanym. Za te kolonie zapłaciłam niemałe pieniądze, a po fakcie dowiaduję się, iż moje dziecko było gnębione, ma traumę i oświadczyło, iż nigdy więcej na żaden zorganizowany wyjazd nie pojedzie.
Jestem wściekła na organizatorów i przede wszystkim wychowawców, iż wciąż pozwala się na takie praktyki. Znęcanie się starszych, którzy czerpią z tego satysfakcję i zaśmiewają się do rozpuku, wkurzyło mnie jak nic innego na tym wyjeździe. Czy to nie jest przemoc? Gabi oczywiście prosi mnie, żebym zostawiła tę sprawę, bo jest już po wszystkim.
Ale ja widzę, jak ona źle to przeżyła, jak jest teraz wykończona psychicznie i emocjonalnie. Mam więc zamiar porozmawiać z organizatorem, prosić o konsekwencje dla wychowawców kolonijnych, a jak trzeba będzie to i na policję to zgłoszę" – kończy swój list zdenerwowana mama nastolatki.